A A+ A++

US Space Command wydało swoje oficjalne oświadczenie w sprawie prawdopodobnej rosyjskiej próby antysatelitarnej bezpośrednio w dniu jej przeprowadzenia – w środę 15 kwietnia 2020 roku. „Test ten jest kolejnym dowodem hipokryzji ze strony Rosji, wychodzącej z propozycjami kontroli zbrojeń w przestrzeni kosmicznej obliczonymi na ograniczenie [skorelowanych] zdolności Stanów Zjednoczonych, przy jednoczesnym wyraźnym braku zamiaru wstrzymania własnych programów przeciwkosmicznych” – stwierdził gen. John W. Raymond, piastujący jednocześnie stanowiska szefa US SPACECOM oraz dowódcy operacyjnego US Space Force.

Jak wskazano w komunikacie amerykańskiego dowództwa połączonych operacji kosmicznych, najnowsza rosyjska próba odbyła się z wykorzystaniem rakietowej broni kinetycznej (direct-ascent anti-satellite missile, DA-ASAT). Miał to być system uzbrojenia zdolny do niszczenia infrastruktury satelitarnej na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO). „Zagrożenie dla amerykańskich i sojuszniczych systemów kosmicznych jest realne, poważne i wzrasta” – skomentował wynik testu gen. Raymond. Bliższe szczegóły na temat charakterystyki samego pocisku nie zostały tutaj jednak podane.

Strona rosyjska z kolei nie zabrała jak dotąd głosu w całej sprawie, nie informowała też bezpośrednio o planach przeprowadzenia takiego sprawdzianu (oświadczeń nie wydało ani Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej, ani Roskosmos) – podobnie milczały na ten temat tamtejsze media państwowe. Niemniej jednak, niezależni obserwatorzy zwrócili kilka dni wcześniej uwagę na treść niedawnej depeszy notyfikacyjnej kierowanej rutynowo do personelu morskiego, w tym przypadku operującego w rejonie Morza Barentsa oraz Morza Łaptiewów w pobliżu archipelagu Ziemi Północnej (Notice To All Mariners, wersja lotnicza: Notice To AirMen – NOTAM). W instrukcjach tych Rosjanie potwierdzili zamiar przeprowadzenia właśnie 15 kwietnia bliżej nieokreślonego testu pocisku rakietowego.

Wskazany w notyfikacji rejon wskazuje natomiast, że odpalenie miało miejsce najpewniej na kosmodromie Plesieck w obwodzie archangielskim – położonym około 900 km na północ od Moskwy i niemal 200 km na południe od Archangielska. Wskazują na to również doniesienia ze strony mieszkańców bliższych i dalszych okolic, którzy wieczorem 15 kwietnia obserwowali malownicze i splątane smugi kondensacyjne, będące najwyraźniej wynikiem charakterystycznego startu rakietowego. Lokalna agencja informacyjna Komiinform.ru (Republika Komi w północnej części Rosji) opublikowała na potwierdzenie zdjęcia śladów na niebie, pochodzące z dwóch miejscowości: Ust’-Wym i Żeszart, położonych około 500 km na wschód od Plesiecka.

Strefy zamknięte 15 kwietnia, które wskazano w przywołanym NOTAM, są typowe dla lotów co najmniej dwustopniowych systemów rakietowych, których zużyte segmenty spadają zazwyczaj na tym obszarze. Tym, co wówczas wystartowało z Plesiecka jest zatem z dużym prawdopodobieństwem rakietowy pocisk przeciwsatelitarny instalacji PL-19 (14C033 – ros. 14Ц033) „Nudol”, będący specyficznym wariantem rosyjskiego systemu obrony przeciwrakietowej A-235. Używany w nim efektor najdalszego zasięgu (o sygnaturze 14А042) działa w oparciu o dwusegmentowy silnik rakietowy na stały materiał pędny i startuje najprawdopodobniej z mobilnej wyrzutni.

Grafika przedstawiająca mobilną wyrzutnię rosyjskiego systemu Nudol. Ilustracja: Ałmaz Antej

Program Nudol kładzie bowiem duży nacisk na zbudowanie kompleksu przeciwrakietowego i przeciwsatelitarnego możliwie najbardziej nieuchwytnego dla wrogich systemów namierzania i rażenia. Prace nad całym systemem prowadzić ma nadal biuro konstrukcyjne WKO Ałmaz-Antej. Wielowarstwowy system antyrakietowy A-235 (dysponujący szeregiem rakiet różnego zasięgu i płaszczyzn przechwytywania) ma ostatecznie zastąpić działający jeszcze do niedawna wokół Moskwy kompleks A-135, który opiera się w dużej mierze na przystosowanych do przenoszenia głowic jądrowych rakietach przeciwbalistycznych 53T6 (Kod NATO: ABM-3 Gazell).

Czytaj także: Rosja: pomyślny test zmodernizowanej rakiety antybalistycznej [WIDEO]

Prace nad kompleksem A-235 Nudol rozpoczęły się już dawno, bo w 1986 roku (czyli jeszcze za czasów ZSRR). Oręż zamierzano od początku przystosować nie tylko do zwalczania pocisków balistycznych, ale i satelitów na niskich orbitach okołoziemskich (do 500-800 km).

Trudno o ujednoznacznione dane na temat faktycznego zaawansowania i postępów w rozwoju systemu Nudol – projekt wciąż owiany jest tajemnicą i należy do najpilniej strzeżonych programów rosyjskiego resortu obrony. Według dostępnych źródeł, pierwsze próbne odpalenie pocisku tej generacji przeprowadzono 12 kwietnia 2014 roku. Wystrzelenie nastąpiło wówczas prawdopodobnie z doświadczalnej wyrzutni stacjonarnej w Plesiecku.

Do 2016 roku zanotowano już pięć takich prób. Jednakże pierwszy test z użyciem przypisanej użytkowo wyrzutni mobilnej, przeprowadzono w Plesiecku prawdopodobnie dopiero 26 marca 2018 roku. Kolejny test odnotowano już pół roku później, w grudniu 2018 roku. Co do dalszych terminów, istnieją domniemania, że w 2019 roku mogło dojść do niepotwierdzonych nadal odpaleń PL-19 w czerwcu i listopadzie (wskazują na to podobne charakterystyki historycznych depesz NOTAM).

Z tego jednak względu trudno o dane oddające faktyczną częstotliwość testów systemu Nudol i stwierdzenie, czy za każdym razem miał on charakter ASAT. Przyjmuje się, że pocisk tego systemu startował z Plesiecka co najmniej 7 razy – prawdopodobne jest jednak, że nawet 9 lub 10 razy. Na te wyższe liczby wskazuje m.in. Brian Weeden, dyrektor programowy Secure World Foundation. W swoich wypowiedziach dla serwisów SpaceNews oraz SpacePolicyOnline stwierdził, że nie wydaje się, by system Nudol kiedykolwiek zniszczył cel satelitarny (choć najpewniej dysponuje takim potencjałem).

Na pytanie dziennikarzy SpacePolicyOnline rzecznik prasowy USSPACECOM odmówił potwierdzenia, czy rosyjski test był ukierunkowany na konkretnego satelitę. Przyznał jednak, że amerykańskie systemy świadomości sytuacyjnej w kosmosie nie odnotowały po próbie nagłego przyrostu ilości kosmicznych śmieci. Biuro rzecznika USSPACECOM potwierdziło też, że odpalenie przeprowadzono z mobilnej wyrzutni.

image Odpalenie pocisku SM-3 w stronę satelity NROL-21 w lutym 2008 roku. Fot. US Navy [navy.mil]

Warto tutaj przypomnieć, że same Stany Zjednoczone też mają swoje doświadczenia w stosowaniu systemów antybalistycznych jako broni ASAT. Jednym z najbardziej spektakularnych przykładów użycia jest przypadek z 21 lutego 2008 roku, gdy marynarka wojenna USA wykorzystała system antyrakietowy AEGIS zainstalowany na krążowniku USS „Lake Erie” do zestrzelenia nieczynnego satelity wojskowego NROL-21 (USA 193). Odpalona w tym celu specjalnie zmodyfikowana rakieta SM-3 Block IA trafiła w cel za pierwszym podejściem, bezpośrednio na wysokości 247 km and Ziemią.

Zgodnie z tym przeznaczeniem, podobną rolę antysatelitarną może spełniać również amerykańska przeciwrakieta bazowania lądowego GBI (Ground Based Interceptor). Jej deklarowany zasięg wertykalny to nawet 2000 km.

Niezależnie od tego, kto z nich korzysta, kinetyczne systemy zwalczania satelitów generują poważne zagrożenie dla ogółu infrastruktury kosmicznej – głównie ze względu na realne ryzyko zasypania orbity LEO odłamkami trafionego sprzętu. To właśnie tam działa duża liczba satelitów o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa narodowego oraz kondycji globalnego rynku usług. Co więcej, 400 km and Ziemią znajduje się też Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, dla której śmieci kosmiczne są śmiertelnym zagrożeniem.

W tym miejscu warto przypomnieć, że pojedynczy chiński test ASAT w 2007 roku spowodował powstanie ponad 3000 dodatkowych odłamków kosmicznego złomu, przed którymi ISS już niejednokrotnie musiała wykonywać uniki. Niedawny Indyjski test (z marca 2019 roku) wytworzył ich blisko 400, choć został przeprowadzony tak, by zminimalizować ilość powstałych kawałków i ułatwić ich deorbitację.

Oryginalne źródło: ZOBACZ

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNajważniejsze na dzień dobry. Wiadomości 17 kwietnia 2020 r.
Następny artykułKoronawirus w Niemczech. Zoo nie wyklucza uboju zwierząt