Amerykańskie wojska lądowe wykonały następny krok w kierunku wprowadzenia do służby pocisków hipersonicznych. Do bazy Lewis-McChord w stanie Waszyngton dostarczono komponenty systemu Long Range Hypersonic Weapon (LRHW), przeznaczonego do współpracy z pociskami Dark Eagle. Najważniejszym elementem dostawy są wyrzutnie montowane na naczepach kołowych. Na dostawy samych pocisków trzeba będzie jeszcze poczekać.
Formalnie ceremonia odbioru odbyła się 7 września, ale dane EXIF w fotografiach udostępnionych przez US Army wskazują, że wykonano je już 15 września. Sprzęt trafił w ręce żołnierzy 5. batalionu 3. Pułku Artylerii Polowej, wchodzącego w skład 17. Brygady Artylerii Polowej, i posłuży im do wstępnego zapoznania się z procedurami obsługi systemu w warunkach służby liniowej.
Wyrzutnie montowane są na zmodyfikowanych naczepach M870 sparowanych z ciągnikami Oshkosh M983A4 LET (Light Equipment Transporter). Docelowo bateria systemu Dark Eagle ma się składać z czterech wyrzutni, z których każda będzie wyposażona w dwa pociski, oraz wozu dowodzenia. Próby i ćwiczenia realizowane przez żołnierzy z Lewis-McChord mogą jednak ostatecznie doprowadzić do zmiany tych założeń. Pierwsza bateria ma osiągnąć gotowość operacyjną z pociskami w konfiguracji bojowej do jesieni roku 2022.
Samo ujawnienie, że Lewis-McChord będzie pierwszą placówką US Army wyposażoną w broń hipersoniczną, ma sporą wagę. Zarówno oddziały, jak i ich dowódców wybrano nie później niż w lutym 2021 roku. Wtedy właśnie zapowiedziano, że w marcu do żołnierzy trafią pierwsze dwa ćwiczebne pojemniki na pociski. Dowództwo US Army zwlekało jednak z ujawnieniem informacji o jednostkach do ostatniej chwili.
– Do końca tego roku budżetowego, czyli do września, całe wyposażenie niezbędne jednostce zostanie jej dostarczone – oświadczył w lutym generał broni L. Neil Thurgood, szef Biura Szybkich Możliwości i Technologii Krytycznych.
Niemniej jednak wielu obserwatorów przewidywało, że LRHW trafi właśnie do Lewis-McChord. US Army jest bowiem w trakcie prac nad nową doktryną działania na lądzie, w powietrzu, na wodzie, w przestrzeni kosmicznej i cyberprzestrzeni. Do opracowania nowej doktryny posłużyły doświadczenia wyniesione z ćwiczeń z udziałem Wielowymiarowych Zespołów Bojowych (Multidomain Task Force, MDTF) – eksperymentalnych jednostek mających sprawdzać pomysły i koncepcje w czasie rzeczywistych ćwiczeń w polu. Pierwsza taka jednostka powstała na bazie tej samej 17. Brygady Artylerii Polowej.
W ramach MDTF ma funkcjonować batalion ogniowy nazwany Strategic Fires, złożony z trzech baterii: wyrzutni HIMARS, pocisków średniego zasięgu i właśnie LRHW. W tym kontekście łatwo było przewidzieć, że wyrzutnie pocisków Dark Eagle trafią o stanu Waszyngton. Ma to również związek z konsekwentnym wzmacnianiem skrzydła pacyficznego amerykańskich sił zbrojnych w oczekiwaniu hipotetycznej konfrontacji z Chińską Republiką Ludową. W Lewis-McChord stacjonują także samoloty transportowe C-17 Globemaster III, co dodatkowo poprawia mobilność i zdolność szybkiego reagowania MDTF.
Pocisk Dark Eagle
System Long Range Hypersonic Weapon opracowywany jest we współpracy wojsk lądowych z marynarką wojenną, która swoją gałąź programu nazwała Intermediate-Range Conventional Prompt Strike. Siły powietrzne również uczestniczyły w pracach – ich system nosił nazwę Hypersonic Conventional Strike Weapon – ale w lutym 2020 roku zdecydowały się na rozwijanie wyłącznie pocisku zoptymalizowanego pod ich wymagania. Broni tej nadano nazwę AGM-183A Air-Launched Rapid Response Weapon.
Systemy marynarki wojennej i wojsk lądowych używają różnych platform startowych, ale tego samego zespołu efektora i napędu: beznapędowego pojazdu szybującego Common Hypersonic Glide Body (C-HGB) i przyspieszacza rakietowego. Ten drugi nadaje efektorowi pożądaną prędkość i trajektorię lotu, po czym C-HGB się odłącza i szybuje w kierunku celu. US Army odpowiada za pozyskanie dla obu rodzajów sił zbrojnych kadłubów nośnych, a marynarka wojenna – za zapewnienie silników rakietowych. Po serii wspólnych prób każdy rodzaj sił zbrojnych dostosuje pociski do własnych wymagań.
Na podstawie analizy informacji widocznych na zdjęciach udostępnionych kilka miesięcy temu Joseph Trevithick z serwisu The War Zone szacuje, że pocisk Dark Eagle będzie mieć masę 7400 kilogramów. Przełamanie obrony powietrznej nieprzyjaciela ma zapewnić nie tylko wysoka prędkość, ale także zdolność wykonywania nagłych i nieprzewidywalnych manewrów – zdolność, której pozbawione są klasyczne pociski zbliżające się do celu po krzywej balistycznej. C-HGB ma rozwijać prędkość maksymalną Mach 17 i razić cele oddalone o 2775 kilometrów.
Ta ostatnia liczba ma szczególne znaczenie w kontekście tego, jak niechętnie do pocisku Dark Eagle nastawiony jest USAF. Szef Global Strike Command, general Timothy Ray, kilka miesięcy temu oświadczył, że całe to przedsięwzięcie jest… głupie. Łatwo tu dostrzec rywalizację sił zbrojnych o wpływy – lotnikom nie uśmiecha się uniezależnienie wojsk lądowych i marynarki w zakresie uderzeń hipersonicznych, woleliby mieć monopol.
US Navy planuje, że w ciągu czterech lat w broń hipersoniczną zostaną uzbrojone trzy niszczyciele typu Zumwalt. Będą to pierwsze amerykańskie okręty wyposażone w pociski tej klasy. Marynarka rozważa usunięcie z Zumwaltów jednego działa AGS i zamontowanie jednego lub dwóch modułów MAC (Multiple All-up-round Canisters). Są to pionowe wyrzutnie opracowane dla modernizowanych okrętów podwodnych typu Ohio o wymiarach identycznych jak silosy pocisków strategicznych Trident II, tyle że miejsce Tridentów zajmuje siedem pocisków manewrujących Tomahawk. Pociski hipersoniczne wykorzystujące C-HGB są większe niż Tomahawki, więc do wyrzutni wejdzie ich mniej.
Jeśli za jakiś czas pocisk rzeczywiście osiągnie zakładany zasięg, będzie w stanie po odpaleniu z Guamu (gdzie Amerykanie mogą go rozmieścić bez proszenia kogokolwiek o zgodę) razić cele na całym wschodnim wybrzeżu Tajwanu i znacznej części wybrzeża zachodniego. W razie inwazji z kontynentu i użycia amerykańskich sił zbrojnych do obrony Tajwanu da to wojskom lądowym możliwość atakowania kluczowych celów za pomocą broni hipersonicznej bez polegania na innych rodzajach sił zbrojnych. Z kolei pociski rozmieszczone w Japonii i na Filipinach za pozwoleniem tamtejszych władz mogłyby razić cele w głębi ChRL (a także w Korei Północnej i na rosyjskim Dalekim Wschodzie). Korea Południowa i Australia zapowiedziały, że pozwolenia nie udzielą, ale być może Canberra zmieni zdanie dzięki nowo utworzonemu paktowi AUKUS.
19 marca 2020 roku odbył się pierwszy test C-HGB. Pocisk wystrzelono z poligonu Pacific Missile Range Facility na wyspie Kauaʻi na Hawajach. Departament Obrony określił próbę jako udaną, ale bez wdawania się w szczegóły.
Jest miecz – a gdzie tarcza?
Wyścig zbrojeń w dziedzinie broni hipersonicznej nabiera prędkości. Obecnie najgłośniej postępami w tej dziedzinie chwalą się Rosjanie, którzy trzy dni temu odpalili pocisk 3M22 Cyrkon z okrętu podwodnego K-560 Siewierodwinsk projektu 885. Zwłaszcza przeciwokrętowe pociski hipersoniczne za sprawą rosyjskiej i chińskiej propagandy urosły do rangi cudownej broni, potencjalnego zabójcy amerykańskich lotniskowców, a także okrętów desantowych i okrętów-baz. Oprócz Cyrkona wymieniane są w tym kontekście rosyjski Ch-47M2 Kinżał i chiński DF-17.
Naturalną konsekwencją takiego wyścigu zbrojeń jest rozwój środków przeciwdziałania. Zestrzelenie obiektu poruszającego się z prędkością Mach 13 jest zadaniem bardzo trudnym, ale nie niemożliwym. Kluczowe jest wczesne wykrycie zagrożenia, a to jest stosunkowo łatwe. Jak przekonuje Thomas Karako z think tanku CSIS, pocisk hipersoniczny dzięki wysokiej prędkości i wysokiej temperaturze wyraźnie odcina się na tle innych obiektów w przestrzeni powietrznej. Kluczowym zagadnieniem jest wykorzystanie nie naziemnych lub okrętowych stacji radarowych, ale sieci satelitów obserwujących z góry.
W ubiegłym roku DARPA ogłosiła przyznanie koncernowi Northrop Grumman wartego 13 milionów dolarów kontraktu w ramach programu Glide Breaker. Jego celem jest opracowanie interceptorów zdolnych do zwalczania cechujących się wysoką manewrowością pocisków hipersonicznych w górnych warstwach atmosfery. Z kolei w Europie w 2019 ruszył program TWISTER – Timely Warning and Interception with Space-based TheatER surveillance (szybkie ostrzeganie i przechwytywanie z nadzorem teatru działań w przestrzeni kosmicznej). Nowy pocisk przechwytujący ma być zdolny do zwalczania szerokiego spektrum zagrożeń, w tym manewrujących pocisków balistycznych średniego zasięgu, pocisków hipersonicznych, naddźwiękowych pocisków skrzydlatych oraz bardziej konwencjonalnych celów, takich jak myśliwce nowej generacji.
W ubiegłym roku Stany Zjednoczone i Japonia rozpoczęły negocjacje w sprawie wspólnego stworzenia systemu wczesnego ostrzegania złożonego z konstelacji mini- i mikrosatelitów. Nie oznacza to jednak, że starsze rozwiązania są już bezużyteczne. Kilka miesięcy temu amerykańska Agencja Obrony Przeciwrakietowej przedstawiła koncepcję sieciocentrycznego zintegrowanego systemu obrony opartego na istniejących już systemach. Pociski hipersoniczne są bowiem wolniejsze od rakiet balistycznych. W teorii systemy przeciwrakietowe takie jak Aegis powinny więc poradzić sobie z nowym zagrożeniem.
W ogólnym założeniu pierwszą linię systemu maja stanowić konstelacje satelitów Hypersonic and Ballistic Tracking Space Sensor (HBTSS, kosmiczny czujnik śledzenia pocisków hipersonicznych i balistycznych). Ich zadaniem ma być wykrycie odpalenia pocisku i śledzenie zarówno przed, jak i po oddzieleniu się części bojowej od rakiety nośnej. Satelity mają zapewniać śledzenie o precyzji wystarczającej do kierowania ogniem (fire control-quality track) dla kolejnych prób zestrzelenia pocisku. MDA rozpoczęła przetarg mający wyłonić dostawcę HBTSS w roku 2019. W styczniu tego roku ogłoszono, że do drugiej fazy postępowania przeszły Northrop Grumman i L3Harris. Harmonogram prac jest bardzo ambitny, bowiem pierwszy HBTSS ma znaleźć się na orbicie już w 2023 roku.
Satelity mają przekazywać informacje bezpośrednio do systemu Ballistic Missile Defense Overhead Persistent Infrared Architecture (trwała napowietrzna architektura podczerwieni obrony przed pociskami balistycznymi), zbierającego dane z różnych rodzajów czujników, systemu dowodzenia, kontroli, zarządzania walką i łączności MDA (Command and Control, Battle Management, and Communications – C2BMC) oraz okrętów z systemem Aegis. Kluczową rolę w tej sieci ma odgrywać system C2BMC zbierający, przetwarzający i dystrybuujący dane napływające z innych elementów RHMD. Niemniej wszystkie części systemu, jak na przykład okręty i satelity, będą komunikować się także bezpośrednio między sobą. Taki tryb pracy nazwano „namierzeniem organicznym”.
Wyspecjalizowanym systemem do zwalczania celów hipersonicznych ma być pocisk Glide Phase Interceptor (Interceptor Fazy Szybowania) wystrzeliwany z niszczycieli, chociaż zapewne można spodziewać się także powstania wersji lądowej. W przestrzeni publicznej mówi się ogólnikowo o interceptorze szybszym i zwrotniejszym niż pociski hipersoniczne. GPI zastąpił wcześniejszy projekt Regional Glide Phase Weapon System (RGPWS, Regionalny System Broni Fazy Szybowania). Również tutaj przedstawiono napięty harmonogram, pocisk ma wejść na uzbrojenie w drugiej połowie obecnej dekady. Nie wiadomo, czy i w jaki sposób program MDA jest związany z Glide Breakerem.
Jeżeli GPI nie uda się przechwycić nadlatującego pocisku, drugą linię obrony maja stanowić pociski SM-6. Duże nadzieje wiąże się z ciągle rozwijaną wersję SM-6 Block IB, która sama ma rozwijać prędkości hipersoniczne. MDA planuje na rok podatkowy 2024 testy z wykorzystaniem celu powietrznego imitującego pocisk hipersoniczny. Agencja widzi duży potencjał w SM-6 i pracuje nad dalszym zwiększaniem jego możliwości.
Zobacz też: Indyjskie wojska lądowe odebrały Arjuna Mk 1A. Teraz będą długo czekać na kolejne
US Army / Spc. Karleshia Gater
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS