Nawet jeśli prezydencka ustawa w sprawie Sądu Najwyższego przejdzie przez Sejm, droga do pieniędzy z KPO wciąż pozostanie długa i wyboista. Mimo tego, że z rządu płynie urzędowy optymizm.
“W Komisji Europejskiej “pierwsze przymiarki” do organizacji wizyty Ursuli von Der Leyen w Polsce w przyszły czwartek; z zatwierdzonym KPO (po jego akceptacji na kolegium unijnych komisarzy 1 czerwca). Wypłata pieniędzy po spełnieniu warunków (likwidacja Izby Dyscyplinarnej SN)” – poinformowała brukselska korespondentka Polsat News Dorota Bawołek.
Te doniesienia jasno dają do zrozumienia, że droga do pieniędzy z KPO pozostaje długa i wyboista. Nawet jeśli z rządu płynie urzędowy optymizm, to po drugiej stronie jest jeszcze pragmatyzm.
– To jest kwestia formalna dotycząca zatwierdzenia KPO, bardzo prawdopodobne, że dojdzie do tego w ciągu kilku dni – zapewniał w środę rano premier Mateusz Morawiecki. W podobnym tonie wypowiadają się też inni politycy PiS. Rzecznik rządu Piotr Muller przekonywał natomiast w poprzednim tygodniu, że “musimy przyjąć ustawę dot. SN i to spowoduje, że po zatwierdzeniu kamieni milowych, wypłat można spodziewać się około września“. To również urzędowy optymizm, bo sprawa jest bardziej skomplikowana.
Po pierwsze, prezydencka ustawa o SN nie przejdzie tak gładko przez Sejm. Mimo że wyszła z komisji z zaakceptowanymi licznymi poprawkami Solidarnej Polski, politycy PiS obawiają się, że “to potworki, które mogą storpedować KPO”.
Dlatego też sam klub Prawa i Sprawiedliwości w drugim czytaniu zgłosi poprawki. – Jako klub będziemy zgłaszać poprawki. Ze strony pani minister Małgorzaty Paprockiej były prośby, by pewne korekty do sprawozdania komisji wprowadzić. Przede wszystkim chodzi o przywrócenie testu (bezstronności – red.) w stosunku do orzeczeń już zapadłych. To rozwiązanie proponował pan prezydent – tłumaczył Interii w Sejmie poseł Marek Ast, przewodniczący komisji sprawiedliwości i praw człowieka.
W kolejnym zdaniu dodawał, że nie powinno to finalnie opóźnić prac nad ustawą. – Te poprawki wynikają z przywrócenia rozwiązań z pierwotnego projektu, a na ten temat dyskusja w komisji już się odbyła. Będzie więc krótkie uzasadnienie i głosowanie. Myślę, że dzisiaj przygotujemy sprawozdanie zawierające opinię na temat zgłoszonych poprawek, a od pani marszałek będzie zależało, kiedy odbędzie się trzecie czytanie – podkreślał Ast.
Mimo wiary Asta w szybkie załatwienie sprawy, cały proces może się przedłużyć. Jak nieoficjalnie słyszymy w rządzie, kwestia KPO to nie perspektywa dni, ale raczej tygodni. W KPRM chcieliby, by projekt został przyjęty na tym posiedzeniu Sejmu, ale realistycznie patrząc bardziej prawdopodobne jest kolejne posiedzenie. A nawet jeśli Sejm przyjmie tę ustawę, to jest jeszcze Senat, który w przeszłości udowadniał, że lubi wnikliwie przyjrzeć się sprawie, która do niego trafia.
A tu, co ciekawe, PiS widziałby pewną szansę. Według naszych informacji politycy partii rządzącej liczą na ciche wsparcie tej izby w “oczyszczeniu” ustawy z najbardziej kłopotliwych zapisów. Tych, które w przyszłości mogą wywołać komplikacje, ma być przynajmniej kilka. Tymczasem, jak przekazał Donald Tusk po spotkaniu z samorządowcami, on i Władysław Kosiniak-Kamysz mają namawiać izbę, by szybciej zajęła się tą ustawą.
Mimo to Koalicja Obywatelska zapowiada złożenie poprawek. – Walczymy do samego końca. Rozumiemy powagę chwili, to jedna z najważniejszych ustaw tej kadencji. Chcielibyśmy, by realnie wypełniała orzeczenia TSUE. Stąd nasze poprawki, bo chcemy przede wszystkim odpolitycznienia KRS, która jest jądrem ciemności, która zatruwa cały krwioobieg – mówi Interii Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Stan gry jest więc taki: prezydencka ustawa wciąż nie została przyjęta przez Sejm. Nawet jeśli się tak stanie, trzeba będzie poczekać na prace Senatu i podpis prezydenta. Jeśli w międzyczasie ustawa nie zostanie wyraźnie zmieniona, można się spodziewać akceptacji naszego KPO przez KE. Potem trzeba będzie formalnie spełnić warunki stawiane przez KE, czyli przede wszystkim fizycznie zlikwidować Izbę Dyscyplinarną. A tym będzie musiało zająć się Ministerstwo Sprawiedliwości.
– Obawiam się, że nawet zapisane w prezydenckiej ustawie postulaty mogą nie zostać w rzeczywistości wypełnione, bo przecież w rządzie ciągle jest antynijny Ziobro. A to realizacji postawionych warunków żąda KE – podkreśla Gasiuk-Pihowicz.
2 czerwca, jak podaje Polsat News, do Polski przyleci szefowa KE Ursula von der Leyen. To ważne wydarzenie, które doceniają w rządzie, choć są dalecy od hurraoptymizmu. Spodziewają się raczej ogłoszenia “wstępnego porozumienia”, a nie definitywnego zakończenia sprawy. Bo, … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS