A A+ A++

O przejęcie Eurozetu Agora zabiegała od blisko dwóch lat. 20 lutego 2019 r. Agora wspólnie z czeską spółką SFS Ventures s.r.o. odkupiła Eurozet od czeskiego funduszu Czech Media Invest. 60 proc. w Eurozecie przejęła SFS, a 40 proc. Agora, z opcją przejęcia całości. Jednym z warunków domknięcia transakcji była zgoda UOKiK. Stosowny wniosek Agora złożyła w październiku 2019 r. i czekała. Rok i miesiąc później, w listopadzie 2020 r., UOKiK uznał, że wciąż ma zastrzeżenia do planowanej transakcji: „Planowana koncentracja, ze względu na potencjalną zmianę struktury rynku, może doprowadzić do zaburzeń w funkcjonowaniu konkurencji.”

Straszenie radiowym duopolem

O co chodzi? O to, że Agora, poza tym, że wydaje krytyczną wobec rządów PiS „Gazetę Wyborczą”, jest też nadawcą radiowym – wspólnie z wydawcą tygodnika „Polityka” prowadzi popularną stację Tok FM, samodzielnie nadaje programy radiowe w lokalnych stacjach skupionych pod szyldami Złote Przeboje, Rock Radio i Radio Pogoda. Eurozet, oprócz ogólnopolskiej stacji Radio Zet też ma sieci stacji lokalnych m.in. Meloradio i Chilli Zet. Po prawie dwóch latach namysłu UOKiK uznał, że nie może pozwolić, by grupa radiowa Agory połączyła się z Eurozetem, bo to zaburzyłoby konkurencję na rynku radiowym, a konkretnie na kilku rynkach lokalnych. Co więcej, zdaniem prezesa UOKiK Tomasza Chróstnego, na rynku reklamy krajowej powstałby niemal dupol – z jednej strony RMF FM, z drugiej połączone radia Agory i Eurozetu. W sumie blisko 70 proc. udziału w rynku – twierdzi prezes.

Czytaj też: Władza przejmuje lokalne media. „Dziś nikt nie może realnie stanąć na drodze PiS”. Zaskakująco niska wydaje się też cena

Troska prezesa UOKiK o pozostałych uczestników rynku jest zrozumiała, w końcu po to jest ten urząd. Ale po pierwsze, postraszył tymi 70 proc., łącząc dwóch zaciętych konkurentów – RMF i Radio Zet to dwie najstarsze prywatne, konkurujące zacięcie od zarania III RP. A gdyby nawet zawiązały jakąś zmowę w celu wycięcia konkurencji, to od czego jest UOKiK?

Zresztą, jeśli spojrzeć na udziały w słuchalności, to wzmocnienie Eurozetu stacjami Agory mogłoby być nawet pożądane. Tu z 33,8-proc. udziałem dominuje grupa RMF. Eurozet ze wszystkimi swoimi stacjami jest dwa razy mniejsze – 16,8 proc. Grupa Agory zbiera 6,4 proc. słuchaczy. Nawet po połączeniu Eurozet i radia Agory byłyby mniejsze od RMF (dane o udziale w rynku słuchalności w 2019 r. od Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji).

UOKiK mógł zresztą udzielić warunkowej zgody na fuzję, zobowiązując np. Agorę do sprzedaży części lokalnych stacji, tam, gdzie ich udział w rynku byłby rzeczywiście nadmierny. Ale nic takiego się nie stało, Agora usłyszała krótkie „nie” i to dopiero po dwóch latach.

Za to zaledwie dwa miesiące wystarczyło Urzędowi, by w 2020 r. „pobłogosławić” zakup grupy internetowej Interia przez Cyfrowy Polsat Zygmunta Solorza. Cyfrowy Polsat zawarł umowę przedwstępną w maju, a już w lipcu mógł ją sfinalizować. Bez pytań i bez zastrzeżeń UOKiK. A przecież w ten sposób Urząd dopuścił do tego, by powstała trzecia pod względem liczby użytkowników grupa internetowa w Polsce, zaraz po Wirtualnej Polsce (22,1 mln), RASP, czyli właścicielu Onetu i „Newsweeka” (21,7 mln). Polsat-Interia w listopadzie 2020 r. miała 19,7 mln użytkowników (źródło).

Ale tajemnicą poliszynela jest, że właściciel Cyfrowego Polsatu od 2018 r. postanowił unikać kolizji z obecną władzą. Za dużo ma do stracenia: Polsat i Polkomtel działają w oparciu o państwowe koncesje, biznes energetyczny (zespół elektrowni Pątnów-Adamów-Konin) też zależy od współpracy z państwem. Dlatego też w programach Polsatu ze świecą szukać ostrej krytyki działań rządu.

Czytaj też: Jak PiS tworzy wyborcom alternatywny świat

Swoi mogą budować imperia

Prezesa UOKiK nie zaniepokoiło też niedawne przejęcie największego wydawcy prasy regionalnej Polska Press przez największy w Polsce koncern paliwowy Orlen, kontrolowany przez skarb państwa. Pod względem przychodów Polska Press to średniak – 394 mln zł osiągnięte w 2019 r. to prawie dwa razy mniej niż Wirtualna Polska, trzy razy mniej niż Agora i ponad cztery razy mniej niż TVN. Ale pod względem zasięgu i czytelnictwa to prawdziwy potentat. Z danych ZKDP wynika, że dzienniki regionalne Polska Press w pierwszych 10 miesiącach zeszłego roku miały średnią dzienną sprzedaż na poziomie 168 tys., wyprzedzał je tylko „Fakt” wydawany przez RASP (182 tys.). „Super Ekspress” z 97 tys. czy „Gazeta Wyborcza” z 69 tys. były znacznie dalej. Pod względem czytelnictwa (badania PBS/Kantar Polska), Polska Press była zdecydowanie na pierwszym miejscu: 40 proc. czytelników dzienników sięgało w 2020 r. po tytuły Polska Press. „Fakt” miał udział 29 proc., „Gazeta Wyborcza” – 24,3 proc. Do tego dodajmy 120 tygodników lokalnych i ok. 500 serwisów internetowych, które w listopadzie miały łącznie 17,4 mln użytkowników, co dawało im czwarte miejsce w polskiej sieci, nawet przed grupą Gazeta.pl Agory.

Całe to medialne imperium trafiło bez zastrzeżeń w ręce jednej z najbogatszych spółek w Polsce, kontrolowanej przez skarb państwa. Czym kończy się połączenie partyjnych wpływów i wielkich pieniędzy? Wystarczy spojrzeć na media dawniej zwane publicznymi. Partyjna agitka w TVP, dotowanej co roku kwotą 2 mld zł, przekracza wszelkie poziomy żenady. Prezes UOKiK oczywiście nie może się czepiać zasobów finansowych podmiotu przejmującego. Mógłby się jednak zastanowić, jak wpłynie to na rynek mediów w Polsce i czy go nie zaburzy. Prosił go zresztą o to Rzecznik Praw Obywatelskich dr Adam Bodnar, tuż po informacji o umowie przedwstępnej Orlenu z właścicielem Polska Press, ostrzegając, że „wolna prasa może stać się biuletynem propagandowym władz”. RPO już po niespełna trzech tygodniach dowiedział się, że „Prezes Urzędu [Ochrony Konkurencji i Konsumentów] nie ma możliwości oceny innych aspektów projektowanej transakcji, w tym np. oceny wpływu koncentracji na pluralizm mediów”. Prezes UOKiK przyjął bardzo wąską wykładnię: ocenia, czy transakcja Orlenu nie zaburzy konkurencji na rynku prasy. A przecież Polska Press to także duża grupa internetowa. Mało tego, Bodnar w liście wskazywał prezesowi UOKiK inne zagrożenia płynące z planowanej transakcji: „koncentracja w jednym koncernie druku prasy, jej wydawania i kolportażu to próba powrotu do niechlubnych tradycji RSW Prasa-Książka-Ruch z PRL”. Rzecz w tym, że Orlen od pewnego czasu zachowuje się jak wygłodniały rekin, połykając wszystko wokół: konkurencyjną grupę Lotos, PGNiG, a pod koniec 2020 r. także zadłużony po uszy Ruch, drugi co do wielkości kolporter prasy w Polsce z udziałem ponad 23 proc. Jeśli dodać do tego budowany od 2019 r. dom mediowy Sigma Bis (wspólne przedsięwzięcie Orlenu i państwowego PZU), to prezesowi UOKiK powinny zapalić się w głowie wszystkie czerwone lampki. Oto bowiem nadzorowany przez państwo podmiot, który nie musi się liczyć z kosztami, zaczyna kontrolować rynek dystrybucji prasy (kioski Ruchu plus ponad 2 tys. stacji Orlenu i Lotosu), jest w stanie kontrolować przepływ reklamowych pieniędzy od spółek skarbu (po to wszak powstała Sigma Bis) i na dodatek wydaje największe regionalne dzienniki, tygodniki. Do tego ma precyzyjne informacje o upodobaniach 17 mln internautów. Informacje, które można wykorzystać komercyjnie, ale także do profilowania czy reklam politycznych, kiedy będzie taka partyjna potrzeba. I nawet jeśli prezes UOKiK uznał, że w bardzo wąskim rozumieniu transakcja Orlenu nie ma wpływu np. na rynek prasy, to przecież musi pamiętać, że nawet w nazwie swojego urzędu ma też wpisaną ochronę także konsumentów, nie tylko rynków.

PiS od lat głosi potrzebę „repolonizacji” najrozmaitszych instytucji, z mediami na czele. O „repolonizacji” mówiono, kiedy Orlen podpisał umowę o przejęciu Polska Press od niemieckiej Verlagsgruppe Passau. W sensie formalnym „repolonizacją” można też nazwać odkupienie przez Cyfrowy Polsat Interii od Bauer Media Group. Na podobnej zasadzie, „repolonizacją” miała być też transakcja przejęcia Eurozetu – wszak Agora odkupiła go najpierw od czeskiego funduszu, na spółkę z inną czeską firmą, a teraz chciała przejąć w całości. Agora to firma z polskim kapitałem, notowana na polskiej giełdzie. Ba, właścicielem 16,3 proc. akcji Agory jest nawet Powszechne Towarzystwo Emerytalne PZU, czyli podmiot tak polski i narodowy, że bardziej się już nie da. A jednak okazało się, że „moja repolonizacja jest gorsza niż twoja”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUSA: Atak na Kapitol. 68 aresztowań
Następny artykułJak nie zerwać więzi z dzieckiem po rozwodzie