Świadkiem przykrej historii był zielonogórzanin Paweł Kaleta. W minioną sobotę przed południem wyjeżdżał szynobusem z Zielonej Góry. Pociąg jechał do Görlitz, mężczyzna zamierzał wysiąść w Letnicy w gminie Świdnica.
Na trasie – według relacji Kalety – zasłabła lub straciła przytomność pasażerka z Niemiec. Pociąg musiał zaliczyć dłuższy, przymusowy postój. Zielonogórzanin wraz z maszynistą blokowali automatycznie zamykające się drzwi, by do środka pojazdu wpuścić trochę świeżego powietrza. To był upalny dzień.
– Nie wiem, jak to wszystko się skończyło, bo niedługo potem mój kuzyn odebrał mnie samochodem, a kobietą zajmowali się inni ludzie. W każdym razie mały szynobus typu “mydelniczka”, w którym jest bardzo duszno, to nieporozumienie. Nie wiem, czy ktoś bada obłożenie, ale to zdecydowanie za mały pojazd, tym bardziej że w weekendy do Buchałowa, Letnicy i Koźli nie ma żadnego połączenia autobusowego – mówił Kaleta.
Chcesz dostawać e-mailem serwis z najważniejszymi informacjami z Zielonej Góry? Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter.
Po publikacji tekstu z naszą redakcją skontaktował się urząd marszałkowski w Zielonej Górze.
– Z informacji, jakie posiadamy od przewoźnika, wynika, że w przedstawionej w artykule sytuacji mieliśmy do czynienia z atakiem padaczki, co pozwala wywnioskować, że pogorszenie samopoczucia pasażerki wynikało raczej z długotrwałej choroby, niż było spowodowane niedostosowanym do warunków pojazdem – mówi Piotr Tykwiński, zastępca dyrektora departamentu infrastruktury i komunikacji.
– Pragnę także podkreślić, że z badań frekwencji wykonywanych przez przewoźnika wynika, że wynosi ona na przedmiotowym połączeniu 16 lub 17 osób. Przy czym pojazd, który obsługiwał to połączenie feralnego dnia, posiada 37 miejsc siedzących oraz 47 miejsc stojących. Nie ma zatem przesłanek, aby w soboty kursował na tej trasie pojazd o większej liczbie miejsc pasażerskich – stwierdza Tykwiński.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS