Siły powietrzne Urugwaju przypieczętowały wybór nowych maszyn bojowych. Na mocy umowy podpisanej z brazylijskim Embraerem Fuerza Aérea Uruguaya otrzyma… jeden lekki samolot uderzeniowy A-29 Super Tucano. Kontrakt przewiduje również opcję na zakup pięciu kolejnych egzemplarzy. Urugwaj ma otrzymać także symulator i wsparcie logistyczne. Pierwszy samolot zostanie dostarczony w przyszłym roku.
Embraer podkreślił w komunikacie prasowym, że Urugwaj stanie się już szóstym państwem Ameryki Południowej używającym A-29. Wcześniej na ich zakup zdecydowały się Brazylia, Chile, Ekwador, Kolumbia i Paragwaj. Ten ostatni – po bitej dekadzie opóźnień i przepychanek politycznych – sfinalizował umowę (zakładającą dostawę sześciu egzemplarzy) w ubiegłym miesiącu podczas Farnborough Airshow.
Obecnie flota Super Tucanów na kontynencie liczy ponad 160 egzemplarzy. Lwia część tego grona – blisko sto maszyn – lata w siłach powietrznych Kraju Kawy. Konstrukcja dowiodła też, że radzi sobie w praktycznie wszystkich warunkach terenowych: w dżungli (Brazylia), w górach (Afganistan i Ekwador), nad wodą (Filipiny) czy na pustyni (Chile).
A-29 to maszyna spełniająca większość wymagań Fuerza Aérea Uruguaya. Może być nie tylko samolotem uderzeniowym i przeciwpartyzanckim, ale także szkolno-treningowym, wsparcia wojsk lądowych i rozpoznawczym. Może też służyć jako powietrzne stanowisko nawigatorów naprowadzania lotnictwa. Stosunkowo niewielka prędkość maksymalna (około 590 kilometrów na godzinę) utrudnia mu jednak wykonywanie zadań obrony przestrzeni powietrznej, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że w tamtejszych warunkach ograniczają się one do zwalczania samolotów przemytników, które również są niespecjalnie szybkie.
Potencjał bojowy urugwajskiego lotnictwa tworzą samoloty uderzeniowe A-37B Dragonfly. Formalnie jest ich dwanaście, ale według raportu World Air Forces 2024 jedynie siedem jest zdolnych do służby. Do 2017 roku Urugwaj dysponował także pięcioma samolotami przeciwpartyzanckimi IA-58 Pucará. Poważnie rozważano ich modernizację do standardu IA-58H Pucará Delta, obejmującego między wymianę silników na mocniejsze Pratt & Whitney PT6A-62, ale w budżecie zabrakło pieniędzy, a gwoździem do trumny okazały się problemy z pozyskiwaniem części zamiennych.
Brazylijczycy chcieli odstąpić Urugwajowi wycofywane ze służby myśliwskie F-5EM i szkolno-bojowe F-5FM. Nie byłby to pierwszy taki przypadek. W 2022 roku wojska lądowe Urugwaju otrzymały dziesięć podarowanych przez Brasílię haubic samobieżnych M108 i jedenaście kołowych transporterów opancerzonych EE-11 Urutu. Força Aérea Brasileira dysponuje mniej więcej czterdziestoma pięcioma F-5 obu wersji. Szkopuł w tym, że są one praktycznie równolatkami urugwajskich A-37 – jedne i drugie mają około pięćdziesięciu lat.
Kwestii możliwego zakupu nowych samolotów bojowych przez Urugwaj przyglądaliśmy się w ubiegłym roku. Zwracaliśmy wówczas uwagę, że kluczowe pytanie brzmi: czy Montevideo postawi na „nowe Pucary” czy też „nowe Dragonfly’e” – turbośmigłowe samoloty zoptymalizowane do działań przeciwpartyzanckich czy bardziej wielofunkcyjne odrzutowe lekkie samoloty bojowe.
Już wiosną 2022 roku urugwajski minister obrony Javier García powiadomił, że prowadzi wstępne rozmowy w sprawie zakupu dwunastu używanych Super Tucano. Koszt miał wynieść 3,5 miliona dolarów za sztukę, co obejmowałoby wyzerowanie resursu silnika oraz wsparcie techniczne i szkoleniowe. Później sprawa ucichła, prawdopodobnie dlatego, że resort obrony i dowództwo Fuerza Aérea Uruguaya zaczęło poważniej myśleć o pozyskaniu samolotów o napędzie odrzutowym.
Konkurentem Super Tucano był południowokoreański TA-50/FA-50. Jesienią ubiegłego roku Korea Aerospace Industries zawarło z Urugwajem porozumienie, na którego mocy Montevideo będzie swoistym przedstawicielem handlowym koncernu w krajach członkowskich Mercosuru (czyli – biorąc pod uwagę państwa członkowskie i stowarzyszone – w prawie całej Ameryce Południowej). Trudno sobie wyobrazić takie porozumienie, jeżeli Urugwaj nie byłby choć wstępnie zainteresowany Golden Eagle’em.
W dziedzinie „nowych Dragonfly’ów” przewijały się też kandydatury chińskiego Hongdu (L-15B), włoskiego Leonarda (M-346FA, swoisty dyżurny konkurent FA-50) i czeskiego Aero Vodochody (L-39NG).
W pewnym momencie ta ostatnia propozycja wyrosła na czarnego konia. W kwietniu 2022 roku delegacja sił powietrznych, z ich dowódcą na czele, odwiedziła zakłady Aero w celu zapoznania się z samolotem. A w następnym miesiącu czeska delegacja przybyła do Urugwaju, aby formalnie przedstawić ofertę, obejmującą sprzedaż sześciu samolotów, pakiet szkoleniowo-logistyczny i stworzenie w kraju ośrodka obsługi technicznej. Rozmowy obejmowały także sprzedaż bezzałogowych statków powietrznych i stacji radiolokacyjnych, tak aby stworzyć kompleksowy system zapobiegania przemytowi drogą powietrzną.
Urugwaj rozważał też odkupienie mocno zużytych (a przez to tanich), ale nieźle wyposażonych Hawków Mk.67 od przedsiębiorstwa Ravn Aerospace, czyli dawnego Air USA. Służyły one wcześniej w lotnictwie Korei Południowej. Nie wiadomo, dlaczego ta opcja przepadła, ale najpewniej chodziło o wiek płatowców.
Ostatecznie, jak to często bywa, zadecydowały pieniądze. Montevideo po prostu uznało, że nie może sobie pozwolić na „nowe Dragonfly’e”, i postawiło na „nowe Pucary”. Minister Javier García dał do zrozumienia, że nie należy oczekiwać przeznaczenia na ten cel więcej niż 100 milionów dolarów. Takie rozwiązanie pozwoliłoby też za jednym zamachem pozyskać samoloty szkolno-treningowe w celu zastąpienia Pilatusów PC-7.
Koreańczycy próbowali raz jeszcze coś ugrać, proponując samolot KT-1 Woongbi. Jak widać – nic z tego nie wyszło. Pierwsze nowe samoloty urugwajskich sił powietrznych od ponad czterdziestu lat zostaną kupione po sąsiedzku.
Maj. M.R.T “Mickey” via Wikimedia Commons
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS