A A+ A++

Są remastery i remake’i, których gracze pragną i które nas zachwycają (ot, pierwszy przypadek z brzegu – Silent Hill 2). Są też takie, o które nikt nie prosił i które wydają się niepotrzebne. Do której grupy należy Until Dawn w wersji na PlayStation 5?

Kiedy ogłoszono, że Until Dawn powróci na PlayStation 5 w formie pełnoprawnego remake’u, miłośnicy wirtualnego horroru poczuli dreszczyk emocji. Szczególnie ci pamiętający gęstą atmosferę, emocjonujące wybory oraz nieliniową fabułę, z którymi kojarzyła się ta produkcja w 2015 roku. Niestety, po blisko dziewięciu latach od premiery oryginału, remake, owszem, imponuje grafiką, ale wydaje się bardziej próbą szybkiego zarobku niż gruntownym odświeżeniem.

Twórcy z Ballistic Moon zdecydowali się na przebudowę gry na silniku Unreal 5. I trzeba im oddać, że efekt jest zauważalny. Wyższej jakości tekstury, realistyczne oświetlenie i subtelne detale, jak śnieg, który ugina się pod stopami, rzeczywiście robią wrażenie. Blackwood Pines nigdy nie wyglądało tak złowrogo – refleksy zachodzącego słońca w oknach górskiej chaty budują atmosferę, której nie powstydziłby się żaden hollywoodzki horror.

Niemniej te wizualne smaczki okupione są niestety kiepską optymalizacją. Until Dawn na PS5 często gubi klatki. Jest to szczególnie widoczne w bardziej dynamicznych sekwencjach. Co gorsza, czasem zdarzają się poważniejsze problemy, jak nieoczekiwane wyjście do ekranu głównego konsoli, W produkcji, w której każdy wybór i reakcja mają znaczenie, takie techniczne potknięcia potrafią odebrać całą frajdę z rozgrywki.

Rozgrywka w Until Dawn praktycznie się nie zmieniła. Zamiast stałych kadrów, które budowały kinową atmosferę oryginału, dostajemy nową kamerę zza pleców bohatera. W teorii pozwala to bardziej wczuć się w eksplorację i lepiej podziwiać nową oprawę graficzną, ale w praktyce odejście od bliskich ujęć działa według mnie na niekorzyść. Oryginalny Until Dawn miał coś z interaktywnego filmu, a tutaj momentami bardziej przypomina powolny survival horror. Do tego nowa kamera nie eliminuje największych problemów – bohaterowie poruszają się z dziwną ociężałością, a brak opcji szybszego chodu irytuje podczas eksploracji.

Twórcy pokusili się o dodanie kilku nowych elementów, jak lekko wydłużony prolog czy alternatywne zakończenie po napisach, ale są one bardziej ciekawostką niż faktycznym rozszerzeniem gry. Inny “dodatek” – nowa mechanika odczytywania totemów, które pomagają przewidzieć przyszłość bohaterów – to wręcz krok wstecz. Teraz, zamiast prostego odwrócenia przedmiotu, musimy mozolnie szukać odpowiedniego kąta. Efekt jest taki, że nowe rozwiązanie, zamiast budować napięcie, jedynie je rozwiewa. Gra stała się mniej dynamiczna i bardziej frustrująca.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBriefing synodalny o posłudze słuchania i zdrowej autonomii episkopatów
Następny artykułPrawie połowa Polaków pozytywnie ocenia działalność Kościoła. Wzrost notowań