Każdy z nas angażuje się w zachowania, o których w głębi duszy wie, że nie służą jego interesom. Pochłaniamy pudełko lodów po długim dniu w pracy, co rujnuje naszą dietę. Odkładamy pracę na ostatnią chwilę mimo majaczącego na horyzoncie wiążącego terminu. Wdajemy się w kłótnię ze współmałżonkiem z błahego powodu…
Każdy przykład z osobna wydaje się niewinny. Jednak te same mechanizmy psychologiczne, które leżą u podstaw tych zachowań, pozostawione bez nadzoru z naszej strony mogą zaprowadzić nas w mroczne miejsca. U zbyt wielu z nas przypadkowe objadanie się przekształca się w nawyk. Odkładanie na później pewnych działań – w marzenia, których się nigdy nie spełnia. Kłótnie z tymi, których kochamy – w unikanie bliskości, za którą tęsknimy. Dlaczego robimy to wszystko?
By uniknąć cierpienia
Wpadamy w koleiny nieelastyczności (sztywności) psychologicznej, starając się odsunąć lub pokonać stojące przed nami wyzwania psychiczne, i pogrążamy się w ruminowaniu, zamartwianiu, autostymulacji, pracy bez końca albo odwracamy uwagę po to, by uniknąć odczuwanego cierpienia.
Sztywność psychologiczna stoi za próbami unikania negatywnych myśli oraz uczuć wywołanych trudnymi doświadczeniami, i to zarówno wtedy, gdy się pojawiają, jak i wtedy, gdy je wydobywamy z pamięci.
Załóżmy, że nie zdajesz egzaminu. Może się wówczas pojawić myśl: „Jestem do niczego” – zostaje ona zepchnięta do kąta i słyszy, że ma tam zostać, ty zaś postanawiasz, że w ramach pocieszenia wyjdziesz z przyjaciółmi na drinka. Jeśli ten cykl się powtórzy i zaczniesz unikać przygotowywania się do kolejnego egzaminu, sięgając po niezdrowe formy pocieszania się, otworzysz sobie drogę do patologii.
Załóżmy, że starasz się pokrzepić poprzez stwierdzenie, iż jesteś osobą inteligentną i wiele potrafisz. Pozytywne myślenie z pewnością pomaga, jednak jeśli oddajesz się pozytywnym myślom po to, żeby uniknąć negatywnych myśli albo żeby się im przeciwstawić, to jest to tylko inny przejaw sztywności psychologicznej. Pozytywne myśli będą ci przypominać o tych myślach, których starasz się uniknąć. Jeśli celem strategii radzenia sobie jest unikanie trudnej emocji lub denerwującej myśli, zatarcie bolesnego wspomnienia czy odwrócenie się od przykrego doznania, to długofalowe skutki takiej strategii niemal zawsze będą mizerne.
Sztywność psychologiczna jest predyktorem lęku, depresji, nadużywania substancji psychoaktywnych, traumy, zaburzeń odżywiania oraz niemal wszystkich innych problemów psychicznych i behawioralnych. Pogarsza zdolność uczenia się, czerpania radości z pracy, utrzymywania bliskich relacji i sprostania wyzwaniom choroby fizycznej.
Badania dowodzą, że sztywne i unikające osoby lękowe na początku nie tolerują lęku, ale ostatecznie nie tolerują także szczęścia. Dzisiaj jesteś szczęśliwy, ale jutro może cię czekać rozczarowanie. Lepiej być odrętwiałym i niczego nie odczuwać.
Sztywność psychologiczna sprawia też, że trudniej jest się uczyć na podstawie własnych emocji. Stałe unikanie uczuć może doprowadzić do aleksytymii – niezdolności do rozpoznawania, nazywania i rozumienia tego, co czujesz. To największy koszt sztywności psychologicznej: walcząc, uciekając i chowając się przed swoim wnętrzem, oddalasz się od własnej historii, motywacji, troski o siebie.
Zobacz więcej: Tadeusz Gadacz: Na końcu i tak zawsze zostaje pytanie: po co człowiek ma żyć?
Wewnętrzny Dyktator
Dlaczego mamy skłonność do sztywności psychologicznej? Nawet jeśli mądrzejsza część naszego umysłu wie, co jest dla nas dobre, to jednak jego część dominująca, rozwiązująca problemy, tego nie wie. Ten aspekt umysłu to Wewnętrzny Dyktator – nieustannie podsuwa „rozwiązania” problemu naszego psychicznego bólu, nawet kiedy nasze doświadczenie (jeśli go uważnie posłuchamy) podszeptuje, że są one toksyczne. Ten wewnętrzny głos umysłu może wyrządzić nam wielką krzywdę. Może doprowadzić do tego, że uwierzymy w szkodliwą historię o swoim bólu oraz w to, jak powinniśmy sobie z nim radzić. Wplecie własne „porady” w narracje o naszym dzieciństwie, umiejętnościach, o tym, kim jesteśmy, albo o niesprawiedliwości świata i cudzych zachowań. Skusi nas, byśmy oparli swoje zachowania na tych opowieściach, nawet jeśli gdzieś głęboko w nas tkwi przekonanie, że jest inaczej. Innymi słowy: będziemy sami siebie oszukiwali.
Jak często na co dzień uciekamy od tego, czego się boimy, i jak wiele wywołuje to niepotrzebnego cierpienia? Może ostatnio odczuwasz przygnębienie i wiesz, że ma to związek z pracą – zbliża się termin zakończenia projektu, z którym nie masz ochoty się zmagać, więc odkładasz go na później, tylko pogłębiając problem. Doświadczasz silnego stresu, ponieważ spędzasz w biurze sześćdziesiąt godzin tygodniowo. Wiesz, że potrzebujesz urlopu, ale go nie bierzesz, ponieważ uważasz, że jeśli nie pójdziesz do pracy w weekend albo nie przyniesiesz pracy do domu, to wydarzy się katastrofa.
Wewnętrzny Dyktator przekonuje cię, że podejmowanie takich sztywnych umysłowo, unikowych zachowań ma sens. Nie lubimy odczuwać bólu, dlatego traktowanie trudnych myśli, uczuć i wspomnień jako „problemu”, a ich usunięcie jako „rozwiązania” uznajemy za właściwe. Uruchamiamy wszystkie dostępne nam narzędzia do rozwiązywania problemów. Niestety zbyt często prowadzi to do przestrzegania sztywnych nakazów lub reguł, które rzekomo prowadzą do rozwiązań, takich jak: „Pozbądź się tego”; „Znajdź jakieś wyjście” czy „Po prostu to załatw”.
Psychicznie płacimy za to wysoką cenę, gdyż prawdziwą przyczyną wewnętrznego spustoszenia jest traktowanie życia jak problemu, który należy rozwiązać, a nie jak procesu, który się przeżywa.
Jak się wyzwolić
Większość z nas wie, że umysł potrafi prowadzić w przedziwne miejsca. Jednocześnie nie rozumiemy, że gdy żyje w nas bolesne wspomnienie albo przerażające uczucie, to uciekanie od nich za wszelką cenę tylko zwiększa ich siłę. Jeżeli boimy się odrzucenia przez innych, to wszędzie będziemy dostrzegać znaki, że tak się stanie. Wyzwolenie się z pułapki sztywności psychologicznej utrudniają dodatkowo przekazy kulturowe, którymi jesteśmy bombardowani. Martwisz się swoim wyglądem? Produkt kosmetyczny pomoże ci się pozbyć zmartwienia. Jesteś nieszczęśliwy? Odpowiednie piwo cię rozchmurzy. Niemal wszystkie poradniki mówią: poradź sobie ze swoim lękiem, poczuj się dobrze, kontroluj swoje myśli, a życie będzie lepsze. Na samym szczycie owych zachęt do unikania lub eliminowania własnego bólu znajduje się nowe, uzależniające zaproszenie ze strony mediów społecznościowych do porównywania siebie z innymi i do rozpraszania się. Bez względu na to, jak nam się wiedzie, możemy sięgnąć do kieszeni i znaleźć w niej narzędzie do porównywania społecznego, nazywane smartfonem, które pokaże nam, że innym pozornie wiedzie się lepiej.
W naszym umyśle zakorzenił się głęboko przekaz kulturowy, że można i trzeba zmieniać swoje myśli zależnie od własnej woli oraz że tylko jeśli to zrobimy, uda nam się zredukować lub wyeliminować przykre emocje. Ale są badania (omówione w książce „Umysł wyzwolony”), które taki pogląd przeformułowują i dowodzą, że uczenie się akceptowania tego, iż miewamy nieprzyjemne emocje i myśli, a następnie redukowania ich roli w naszym życiu (zamiast pozbywania się ich), przynosi dobre efekty. Kluczem jest kształtowanie elastyczności psychologicznej, dzięki której da się zaakceptować owe myśli i emocje takimi, jakie są, nie pozwalając na to, by rządziły naszym życiem. To oznacza, że próby eliminacji lub całkowitej restrukturyzacji własnych myśli są w zasadzie niepotrzebne, a nawet daremne.
W naszym układzie nerwowym nie ma przycisku „usuń”, a procesy myślenia i pamięci są zbyt złożone, żeby je porządkować i układać. Błędem jest myśleć, że to w ludziach tkwi to coś, co utrudnia im życie. Liczy się bowiem to, co robimy – właśnie to pozwala nam żyć w sposób, który nas ubogaca i jest bogaty w sens, nawet kiedy zmagamy się z trudnymi wyzwaniami.
Czytaj także: Kompas moralny. Skąd wiemy, co jest sprawiedliwe i dobre? I czy zawsze możemy mieć pewność?
Tekst nawiązuje do książki „Umysł wyzwolony” i powstał dzięki pomocy Gdańskiego Wydawnictwa Psychologicznego
dr Steven C. Hayes – jeden z najwybitniejszych współczesnych psychologów, profesor psychologii na University of Nevada w Reno. Jest twórcą teorii ram relacyjnych, której praktyczny wyraz w obszarze psychologii klinicznej i psychoterapii stanowi opracowana przez niego terapia akceptacji i zaangażowania. Za swoją pracę otrzymał m.in. Lifetime Achievement Award przyznawaną przez Association for Behavioral and Cognitive Therapies. Autor 46 książek, w tym „W pułapce myśli”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS