ZDJĘCIA
Pierwsze kilkanaście minut upłynęło pod znakiem dość chaotycznej gry. Widzew próbował długich piłek na Jordiego Sancheza, ale Hiszpan przegrywał pojedynki z obrońcami. Ataki Korony zaś były rozbijane przez defensywę przyjezdnych. W 17. minucie RTS był blisko zdobycia pierwszego gola, jednak obrońca interweniował w ostatniej chwili i uniemożliwił Ernestowi Terpiłowskiemu dobicie piłki do pustej bramki. W 21. minucie cudowną interwencją popisał się Marcel Zapytowski. Patryk Stępiński huknął jak z armaty, ale bramkarz Korony popisał się świetną paradą.
To łodzianie byli stroną przeważającą. Częściej byli pod bramką, stwarzali większe zagrożenie, ale podobnie jak w poprzednich dwóch meczach, szwankowało wykończenie. W 36. minucie gola zdobył Sanchez, jednak po długiej analizie VAR sędzia anulował bramkę. Do końca pierwszej części gry żaden z zespołów nie stworzył już groźnej sytuacji.
POLECAMY
Gol Widzewa Łódź w ostatniej minucie
Widzewiacy na drugą połowę wyszli bez zmian. Obraz gry również niewiele odbiegał od tego, co oglądaliśmy w pierwszych 45. minutach. Goście byli stroną przeważającą, jednak wciąż brakowało konkretów. Pierwszą nutą odmiany był atak Korony, dośrodkowywał Jacek Podgórski, jednak Bartosz Śpiączka źle strącił piłkę i ta przeleciała obok bramki. W 58. minucie sędzia wskazał na 11. metr przed bramką Henricha Ravasa. Powtórki pokazały, że była to dość kontrowersyjna decyzja. Do piłki podszedł Śpiączka, jednak przegrał pojedynek nerwów ze słowackim bramkarzem. W odpowiedzi Widzew wyprowadził groźny atak zakończony strzałem głową Bartłomieja Pawłowskiego, jednak kolejny raz świetnie interweniował bramkarz Korony. Nietrafiony rzut karny zdecydowanie podłamał złocisto-krwistych. Po chwilowym podkręceniu tempa wrócili do bojaźliwej gry. Łodzianie zaś kontynuowali festiwal nieskuteczności, każdy strzał leciał obok bramki bądź padał łupem Zapytowskiego. W 78. minucie RTS znów ratował Ravas. Shikavka doszedł do dogodnej pozycji strzeleckiej z linii pola karnego, jednak kapitalna interwencja bramkarza gości wciąż utrzymywała wynik remisowy. W 84. minucie Terpiłowski mógł zamknąć mecz, jednak zmarnował fantastyczne dośrodkowanie Serafina Szoty.
Ostatnie minuty meczu to już absolutna dominacja czerwono-biało-czerwonych. Koroniarza nie potrafili wyjść z własnej połowy i to się zemściło. W bardzo dobrej sytuacji znalazł się Mato Milos i atomowym uderzeniem wbił piłkę do siatki. Dzięki temu trafieniu drużyna Janusza Niedźwiedzia zakończyła rundę jesienną zwycięstwem.
90+1’ Milos
Ravas – Szota, Żyro, Kreuzriegler – Stępiński (89’ Zieliński), Hanousek, Kun, Milos – Terpiłowski, Pawłowski (79’ Letniowski) – Sanchez
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS