Łodzianki w tym spotkaniu wcale nie były faworytkami, bo to BKS na początku sezonu zaprezentował się lepiej. W 2 pierwszych kolejkach nie stracił nawet seta, za to ŁKS zaliczył spektakularny blamaż w derbach miasta. I to, że bielszczanki są trudnym przeciwnikiem, udowodniły już w pierwszej partii, którą wygrały po szaleńczej i bardzo emocjonującej grze na przewagi. Jednak ŁKS wcale nie był na straconej pozycji. W zespole widać było nową energię. Przede wszystkim Wiewióry, w porównaniu do poprzednich meczów, poprawiły skuteczność w ataku. Celniej piłki wyprowadzała Diouf, dobrze radziła sobie Gryka. Niewiele zabrakło, żeby to gospodynie cieszyły się z wygranej w pierwszej partii.
Do dobrej energii dobrze byłoby dorzucić nieco sportowej złości. I to się łodziankom udało w drugim secie. Przynajmniej na jego początku. Gospodynie kontrolowały grę i konsekwentnie budowały przewagę. I nagle stanęły. W końcówce niespodziewanie to bielszczanki przejęły inicjatywę. W kluczowym momencie ŁKS popełnił też kilka błędów, m.in. źle przyjął mocną zagrywkę, a później Diouf trafiła w aut. I tym sposobem to BKS wygrał drugiego seta.
W trzecim niestety też nie zwolnił tempa. Gra przyjezdnych była lepiej zorganizowana i dokładniejsza. Gdyby nie znakomite zagrywki Aleksandry Dudek łodzianki przegrałyby o wiele wyżej. Skończyło się na wyniku 19:25, a w całym meczu 0:3.
Kibice mają powody do zmartwień, a trener Alessandro Chiappini ma nad czym myśleć. Co się stało z drużyną mistrzyń Polski? Na odpowiedź na to pytanie pozostało bardzo mało czasu. Już w środę (25 października) ŁKS zmierzy się w grze o Superpuchar z Chemikiem Police.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS