ZDJĘCIA
Prezydent Łodzi Franciszek Traeger wysłał natychmiast raport do naczelnika powiatu łęczyckiego: „Dnia dzisiejszego o godzinie 9 rano wydarzył się w mieście pożar, skutkiem którego spaliła się budowla fabryczna, murowana, dwupiętrowa […] na imię Ludwika Geyera na rubli 7250 ubezpieczona. Budowla ta mieściła w tkalnię kamlotów mechaniczną, drukarnię perkali, farbiarnię, krochmalnię, magle cylindrowe, maszynę do glansowania perkali i inne warsztaty – wszystko poruszane siłą maszyny parowej. Z części zakładu pozostały tylko okólne mury, trzy kotły parowe mniej uszkodzone, towary bawełniane i półwełniane, drzewa przypalonego, do żadnego użytku niezdatnego około pół sążnia; inne zaś wszystkie machiny, narzędzia, zapasy gotowych i w apreturni pozostających towarów z powodu szybko postępującego ognia uległy pastwie płomieni. W niespełna 5 minut pożar ogarnął cały gmach, robotnicy zaledwie zdążyli uniknąć grożącego im niebezpieczeństwa. Pogorzelec p. Ludwik Geyer przez wydarzony pożar oprócz nieruchomości poniósł w samych ruchomościach straty ok. 50 tys. rubli”. Geyer odbudował zniszczoną przez pożar fabrykę, choć w 1869 r. splajtował i umarł w biedzie. Fabryki w Łodzi płonęły potem z różnych przyczyn wiele razy, bo jak pisał Reymont w „Ziemi obiecanej” – co to za interes zrobić zwykłą klapę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS