ZDJĘCIA
Nad stawem przy ul. Piotrkowskiej gospodarował Ludwik Geyer, tuż obok działał bielnik Tytusa Kopischa, a niedaleko także zakład Fesslera i fabryka Steinertów. Posiadło Lamus trafiło w ręce Grohmanów, ale bardzo ważne dla rozwoju Łodzi były położone jeszcze dalej na wschód Księży Młyn, Wójtowski Młyn oraz Araszt na granicy z Widzewem, które w drugiej połowie XIX w. stały się trzonem przemysłowego imperium Karola W. Scheiblera.
Serce do biznesu
Zanim jednak do tego doszło, kilku przedsiębiorców próbowało uruchomić produkcję, ale skutki były różne. Christian F. Wendisch, który przybył do Łodzi z Chemnitz w 1824 r., wystąpił z ofertą zbudowania przędzalni lnu i bawełny. Na urządzenie tych zakładów otrzymał w wieczystą dzierżawę aż cztery rozległe posiadła – Lamus, Księży Młyn, Wójtowski Młyn i Araszt, o pow. ponad 100 ha. Ciągnęły się one pasem o szerokości 700–900 m, na długość ponad 2 km. Wendisch zainkasował na ten cel pożyczkę rządową w wysokości 144 tys. zł. Miał też uruchomić 100 warsztatów tkackich, dając pracę rzemieślnikom. Już pod koniec 1827 r. stanęła trzypiętrowa przędzalnia bawełny, napędzana maszyną wodną. Wendisch był zdolnym przedsiębiorcą, ale brakowało mu kapitału. Nie wystarczyły rządowe kredyty, więc pożyczką 45 tys. zł na zakup bawełny w Liverpoolu wspomógł go sam Rembieliński, który w tym wypadku pieniądze stracił. Wyczerpany trudnościami Wendisch zmarł na zawał serca w 1830 r. Przedwczesna śmierć (w wieku 44 lat) nie pozwoliła mu rozwinąć fabryki, którą przez kolejnych 15 lat administrował rząd, a popadający w ruinę zakład na Księżym Młynie kupił za jedyne 14 tys. rubli Friedrich Karl Moes.
Prawie się udało…
Pierwsze wyposażenie przędzalni K. F. Moesa pochodziło z fabryki maszyn w Chemnitz i z Liege w Belgii. W latach 1854–1856 przeprowadzana została ostateczna modernizacja przedsiębiorstwa. Napęd wodny został zaraz zastąpiony napędem parowym o mocy 30 KM. Poza maszyną parową przedsiębiorstwo dysponowało 12 przędzarkami żelaznymi oraz pełnym zestawem maszyn pomocniczych. Produkcja zakładów na Księżym Młynie stale rosła. W latach 1849–1859 uległa podwojeniu – z 85 700 funtów przędzy rocznie do 171 000 funtów przędzy. Na przełomie lat 50. i 60. XIX w. K. F. Moes należał do największych przemysłowców w Łodzi, a dzięki pożyczkom rządowym mógł utrzymywać przedsiębiorstwo w ciągłym ruchu. W latach 1861–1864 przemysł włókienniczy przeżywał głęboki kryzys surowcowy, nazywany „głodem bawełnianym”, spowodowany przerwaniem dostaw amerykańskiej bawełny w czasie wojny secesyjnej. Wówczas to przerwały produkcję przedsiębiorstwa K. F. Moesa oraz L. Geyera, a inne zakłady znacznie ją ograniczyły. Jedynie firma Karola Scheiblera, który przezornie zgromadził znaczne zapasy surowca, odsprzedawał je z zyskiem, co pozwoliło mu wzbogacić się kosztem niemal zrujnowanych konkurentów.
Z rąk do rąk
Na ponowne uruchomienie przędzalni Moesa nie było już stać. Pożar przędzalni na Księżym Młynie w lipcu 1863 r., a wkrótce potem także śmierć właściciela, ostatecznie przyczyniły się do upadku przedsiębiorstwa. Nieruchomość K. F. Moesa wraz z zakładem nabył w 1865 r. za 52 tys. rubli syn przemysłowca pabianickiego Beniamina Kruschego. W 1869 r. przędzalnia bawełny Teodora Kruschego zatrudniała 164 robotników i była jedną z największych w Łodzi, a jej przerób osiągnął wartość 195 tys. rubli, czyli 12% ogólnej produkcji. Niestety w 1870 r. działalność przędzalni na Księżym Młynie przerwał pożar. Jeszcze w tym samym roku spaloną fabrykę wraz z maszyną parową, trzema kotłami i innymi urządzeniami, a także całą posiadłość Księżego i Wójtowskiego Młyna, gdzie powstał także folwark, kupił za 40 tys. rubli czołowy przedstawiciel rodzącej się wówczas burżuazji łódzkiej – Karol Wilhelm Scheibler.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS