A A+ A++

Pierwsza część gry rozpoczęła się od ataków gości. ŁKS wysoko odbierał piłkę, starał się szybko kreować akcje, jednak nie potrafił sforsować dobrze poukładanej obrony tyszan. Niestety, animuszu starczyło na lekko ponad 5 minut. Po tym czasie do głosu zaczęli dochodzić gospodarze, jednak ich próby ataku były równie nieporadne co rywali. Kibice, którzy nastawili się, że zobaczą mecz pełen zaangażowania, niestety musieli czuć się rozczarowani. Piłkarze dopasowali swój styl do tezy o „meczu przyjaźni” oraz do pory rozgrywania spotkania (niedziela, 12:40). Warto dodać, że w pierwszej połowie padły tylko dwa celne strzały. Oba oddane przez zawodników GKS-u, oba ze znacznej odległości, oba prosto w Dawida Arndta. ŁKS miał jedną sytuację, która powinna zakończyć się golem. Po dośrodkowaniu Bartosza Biela głową uderzał Dawid Kort, jednak piłka posłana na długi słupek minęła bramkę. Pierwsza połowa zakończyła się bez gola. 

Pirulo daje zwycięstwo

Drugie 45 minut rozpoczęło się tym razem od ataków gospodarzy, jednak sytuacja była bliźniaczo podobna do tej z pierwszej połowy – z ataków niewiele wynikało. Tyszanie próbowali zarówno dośrodkowań, jak i gry kombinacyjnej, ale wszystko zatrzymywało się na defensorach ŁKS-u. Zawodziła również najskuteczniejsza broń GKS-u, czyli stałe fragmenty gry. Rzuty rożne, rzuty wolne oraz wrzucenia piłki z autu padały łupem Macieja Dąbrowskiego oraz Nacho Monsalve. ŁKS zaś długimi momentami przypominał zespół z zeszłego sezonu. Niezłe rozegranie do 30. m od bramki i wyraźny brak pomysłu na wykończenie. Tak było aż do 61. minuty. Po kombinacyjnej akcji piłkę na krótki róg wstrzelił Marcel Wszołek, a gola uderzeniem głową zdobył Pirulo. W tej sytuacji lepiej mógł się zachować bramkarz gospodarzy, Adrian Kostrzewski, który był zupełnie nieprzygotowany na wejście Hiszpana. Gospodarze starali się odpowiedzieć, ale jedyną groźną akcję stworzyli w 71. minucie. Piłkę dośrodkował Antonio Dominguez, a głową tuż nad poprzeczką uderzył Daniel Rumin. Trener Dominik Nowak w końcowych minutach meczu jeszcze podwyższył blok ofensywny swojego zespołu, wprowadzając dwumetrowego Tomasza Malca i coraz bardziej przesuwając do przodu Nemanje Nedicia. Jednak ta taktyka również zawiodła i ŁKS wrócił do Łodzi z kompletem punktów.

GKS Tychy 0:1: ŁKS Łódź

61’ Pirulo

Arndt – Wszołek (83’ Dankowski), Monsalve, Dąbrowski, Szeliga – Ochronczuk (46’ Kowalczyk), Kort (90+2 Lorenc), Trąbka (82’ Kuźma) – Biel (66’ Kelechukwu), Balongo, Pirulo

  • TAGI:
  • ŁKS Łódź
  • sport

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCOVID QR codes now being used to RATION FUEL in Sri Lanka as economic collapse accelerates
Następny artykułUM Łódź: Wakacyjna „Łódzka Tytka Seniora”. Harmonogram wydarzeń, wycieczek, spotkań i warsztatów!