A A+ A++

Jedenaście lat czekania. Przez taki czas może się zmienić dosłownie wszystko, jednak waga derbów Łodzi nie zmalała nawet o gram. Oba zespoły oczywiście się spotykały, w 3. lidze i na zapleczu Ekstraklasy. Jednak to derby w elicie smakują najlepiej.

Obie drużyny ten mecz zaczęły dość spokojnie, zachowując odpowiedni zapas sił w defensywie. Ku zdziwieniu i zasmuceniu kibiców wypełniających stadion po brzegi, to ŁKS zaczął pierwszy atakować. Najpierw z bliskiej odległości uderzał Kaj Tejan, jednak świetnie obronił Henrich Ravas, później z dystansu uderzał Kamil Dankowski, ale znów górą był bramkarz Widzewa. Przez kolejne minuty na boisku panowała stagnacja. Nikt nie potrafił zbudować przewagi, oglądaliśmy dużo gry na małej przestrzeni w środku pola. Więcej emocji było w 32. minucie, kiedy w fantastycznej sytuacji znalazł się Filip Przybułek, uderzył na bramkę, jednak na drodze stanął obrońca.

Kilka minut później z rzutu wolnego szczęścia próbował Bartłomiej Pawłowski, ale fantastyczną paradą popisał się Aleksander Bobek. Gospodarze się coraz bardziej rozkręcali i przyniosło to wymierne korzyści. W 45. minucie Pawłowski ruszył z kontrą, idealnie w tempo zagrał do Jordiego Sancheza, który mocnym strzałem w długi róg otworzył wynik derbów Łodzi. Minutę później Marek Hanousek znów wypatrzył hiszpańskiego napastnika, zagrał mu prostopadłą piłkę, a ten znów strzelił. Jednak po interwencji VAR gol został anulowany. 

Nerwy w końcówce derbów Łodzi

Lepsze otwarcie drugiej połowy zaliczył ŁKS. Podopieczni Kazimierza Moskala wyszli bardzo zdeterminowani, zakładali wysoki pressing, nie pozwalając na swobodne rozgrywanie piłki przez widzewiaków. Stworzyli też pierwszą groźną akcję, sprzed pola karnego uderzał Michał Mokrzycki, jednak piłka minimalnie minęła słupek. Bliźniaczo do pierwszej połowy po dobrym początku gości nastąpiła stagnacja. Widzew zaczął głębiej bronić, a ŁKS nie miał pomysłu, jak sforsować te podwójne zasieki. Zespół Janusza Niedźwiedzia zaczął zachowywać się tak samo jak w trzech pierwszych meczach tego sezonu. Oddawanie pola rywalowi sprawiało, że ten grał coraz śmielej. Jednak ta śmiałość bywa mieczem obosiecznym, bo można stworzyć rywalowi okazję do kontry. Widzew z nich korzystał i nękał bramkę Bobka. W doliczonym czasie gry czerwoną kartkę za faul na wychodzącym sam na sam zawodniku ŁKS obejrzał Luis da Silva. Wrzało między piłkarzami, którzy kilka razy wdawali się w przepychanki. Jednak sportowy finał tego meczu był taki, że derby Łodzi wygrał Widzew Łódź. 

Widzew Łódź 1:0 ŁKS Łódź 

45’ Sanchez

90+ ‘ Silva (cz)

Widzew: Ravas – Stępiński, Szota, Silva, Nunes (96’ Milos) – Hanousek – Terpiłowski, Alvarez (96’ Żyro), Przybułek (66’ Kun), Pawłowski (96’ Ciganiks) – Sanchez 

ŁKS: Bobek – Dankowski, Monsalve (71’ Marciniak), Flis, Głowacki (96’ Janczukowicz) – Louveau, Mokrzycki, Lorenc (46’ Hoti) – Pirulo (68’ Letniowski), Śliwa (68’ Jurić) – Tejan

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUM Łódź: Co ChatGPT poleca zwiedzić w Łodzi? Takich bzdur jeszcze nie widzieliście [ZDJĘCIA]
Następny artykułUM Łódź: Kibice na meczu Widzew – ŁKS. Byłeś na derbach Łodzi? Znajdź się w galerii! [ZDJĘCIA]