A A+ A++

Trzeba powstrzymać plany budowy torowisk, które poprzecinałyby miasto, doprowadziły do wysiedleń i spowodowały straty przyrodnicze. Tak można podsumować głosy, które padły podczas spotkania poświęconego inwestycjom związanym z Centralnym Portem Komunikacyjnym.

14 września w Dąbrowie Górniczej odbyło się posiedzenie komisji Sejmiku Śląskiego, która zajmuje się m.in. skutkami, które dotkną gminy przy okazji inwestycji w Centralny Port Komunikacyjny.

Projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego zakłada budowę lotniska pomiędzy Łodzią a Warszawą (w okolicy Baranowa), a także nowych dróg i torów, które mają skomunikować je z pozostałymi częściami kraju. Planowane przebiegi nowych linii kolejowych w wielu miejscowościach przebiegają przez tereny mieszkalne. W Dąbrowie Górniczej projektanci wytyczyli tory przez środek Błędowa i Kuźniczki Nowej. Ich realizacja wiązałaby się z wyburzeniem dziesiątek domów i dewastacją przyrody. Podobnie jest w rejonie Redenu i Staszica, gdzie nowa linia kolejowa została nakreślona wzdłuż plant przy ul. Poniatowskiego (przy targowisku miejskim), dalej plantami wzdłuż ul. Korczaka do ul. Wojska Polskiego i przecinając DK94 oraz ul. Staszica w stronę Sosnowca.

Plany zaprezentowano na początku 2020 r., co spotkało się ze sprzeciwem dąbrowian. 7 tys. mieszkańców podpisało się pod protestem w tej sprawie.

– W 2020 r. uczestniczyłam w spotkaniach z mieszkańcami, dotyczącymi planowanych linii kolejowych 111 i 113, które mają przebiec przez tereny zielone, obszary Natura 2000, Pustynię Błędowską czy centrum miasta. Później, jako radni, chcieliśmy doprowadzić do „okrągłego stołu” ze spółką Centralny Port Komunikacyjny. Niestety, minister Marcin Horała odmówił, nie był też zainteresowany spotkaniami z nami – mówiła Katarzyna Stachowicz, radna wojewódzka.

Problem nie ogranicza się do Dąbrowy, ale dotyczy też innych części regionu.

– W związku z planowaną budową linii 170, która ma biec do Ostrawy, przedstawiono jej 11 wariantów. Zrobiono to, żeby skłócić gminy, żeby każdy chciał przerzucać ją do sąsiada. Na szczęście to się nie udało i działamy razem. Linia 170 ma być zbliżona do istniejącej linii E65, a różnica w czasie przejazdu na trasie z Katowic do Ostrawy ma wynieść ok.10-15 minut. Czy warto to robić? Czy warto budować ją na krzywdzie ludzkiej, za cenę wyburzeń domów, przymusowych wyprowadzek? – pytał Grzegorz Wolnik, radny wojewódzki.

– Realizacje nowych linii będą oznaczać wyburzenia, zniszczenie miejsc cennych przyrodniczo i poszatkowanie dzielnic. Tory miałyby przejść przez domy, wysoką zabudowę, planty. Linie kolejowe weszłyby w otulinę Parki Krajobrazowego Orlich Gniazd. Zrujnowałyby biznesy, cały układ przestrzenny – podkreślał Damian Rutkowski, wiceprezydent miasta.

Przypomniał, że przebieg oparto na starych koncepcjach z 1960 r., które zupełnie nie przystają do obecnej sytuacji.

– Planowanie odbywa się bez żadnych konsultacji, jest niezgodne ze strategią rozwoju miasta czy miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego. Torowiska kolidowałby z miejskimi inwestycjami, także z tymi, jak np. zmodernizowana DK 94, które zostały dofinansowane przez Unię Europejską – przypomniał wiceprezydent.

Zaznaczył, że sprzeciwiając się torowiskom prowadzącym do CPK, mamy konstruktywną propozycję.

– Alternatywą jest projekt zgłoszony przez Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolię do programu Kolej Plus. To rozwiązanie sensowne, logiczne, zgodne z potrzebami mieszkańców. Zakłada połączenie Dąbrowy Górniczej z linią 162, która biegnie do Małopolski. Realizacja, bez wyburzeń i rujnowania majątków, pozwoliłaby na dojazd z miasta do Krakowa w 30 minut – opowiadał Damian Rutkowski.

– W 2020 r. dąbrowianie zgłosili 7 tys. uwag i zastrzeżeń. Nie ustosunkowano się do nich, nie skorygowano przebiegu linii. Nie jesteśmy hamulcowymi rozwoju, ale nie on nie może być w taki kształcie. Nie może być zgody na niszczenie przyrody, domów i dorobku mieszkańców, firm – apelowała Krystyna Stępień, radna miejska z Dąbrowy Górniczej.

Działać w tej sprawie trzeba zdecydowanie, o czym mówili przedstawiciele innych miast.

– Zachęcam i namawiam do protestów. Działania w tej nierównej walce trzeba prowadzić dwutorowo, muszą to robić samorządy i mieszkańcy. Ten projekt jest nieuzasadniony ekonomicznie i społecznie – stwierdziła Ewa Chmielorz, radna miejska z Mikołowa.

– To projekt czysto polityczny. Nie ma podstaw gospodarczych, nie przedstawiono wyliczeń, że przyniesie wartość dodaną. Są pilniejsze potrzeby, na które nie ma środków – np. służba zdrowia, oświata. Społeczeństwo potrzebuje modernizacji kolei i likwidacji wykluczenia komunikacyjnego – dodawał Tomasz Orłowski, mikołowski działacz społeczny.

Dodał, że w gminach dotkniętych planami CPK, potrzebna jest grupa inicjatywna, która będzie jądrem protestu. Sprzeciw musi być zorganizowany i zmasowany, bo to najlepszy sposób walki.

– Możemy tę walkę wygrać. Kolej Dużych Prędkości i CPK to megalomańskie pomysły. Jesteśmy przeciw tej nietrafionej inwestycji. Mieszkańcy nie potrzebują szybkiej kolei, ale tego, żeby szybko dostać się do pracy, szkoły czy na targ – stwierdził Wiesław Janiszewski, burmistrz Czerwionki – Leszczyn

Inwestycja CPK przekłada się bezpośrednio na życie wielu mieszkańców, którzy mogą przez nią poważnie ucierpieć.

– Zagrożenie dotyczy mnie w dwóch miejscach. Przy jednej planowanej linii jest moja firma, a przy drugiej dom. Moi pracownicy, sąsiedzi, rodzina jesteśmy na „nie” – powiedziała Daria Wróblewska.

– Jeżeli dojdzie do realizacji inwestycji, zniszczone zostaną tereny wyjątkowe – Pustynia Błędowska, lasy, miejsca spędzania przez mieszkańców wolnego czasu. Ucierpią zwierzęta – bobry, sarny, łosie, których tam nie brakuje. Ludzie stracą dorobek życia. Wiele osób zażynało się, żeby kupić upatrzone mieszkanie, a teraz to może przepaść. To także wielki stres, związany z koniecznością wyprowadzki. Za kogo nas mają? Musimy mówić „nie”! – apelowała Edyta Maj.

Dąbrowianie mówią, że realizacja kolejowych zamierzeń wywróciłoby ich życie do góry nogami.

– Błędów to atrakcyjne miejsce do życia. Przez planowaną inwestycję mieszkańcy żyją w niepewności i niepokoju. Obawiają się wyburzeń czy tego, że obok ich zabudowań powstaną tory. Musi wyjść od nas jasny sygnał, że tak nie można – powiedział Kazimierz Woźniczka.

– To, o czym tu się mówi, niestety trąci naiwnością. Zdrowie, ekologia, protesty nie są ważne dla tej ekipy. Jedyna szansa, żeby to powstrzymać nadarzy się 15 października – podsumowała Małgorzata Lisiak.

Działania mające ograniczyć negatywne skutki inwestycji podejmują parlamentarzyści.

– Senat próbował powstrzymać liberalizację ustawy środowiskowej, która ułatwia prowadzenie takich inwestycji. Niestety nowelizacja przeszła w Sejmie. Cisną ten projekt bez zahamowań. Jednak presja społeczna ma sens. Pokazuje to przykład m.in. Mikołowa, gdzie protesty przynoszą efekty. Ważne, że w Dąbrowie jest wsparcie samorządu, który interesuje się tym tematem. Niestety nie wszędzie tak jest i np. w Ogrodzieńcu burmistrz nie jest zainteresowana wsparciem mieszkańców. Musimy mówić jednym głosem, żeby postawić tamę tym planom – opowiadała senator Beata Małecka – Libera.

– Do głównych założeń naszego programu wpisaliśmy kwestię CPK. Zweryfikujemy ten projekt, zatrzymamy bandyckie wywłaszczenia i naprawimy krzywdy już wywłaszczonym. Ta inwestycja jest prowadzona na krzywdzie ludzkiej, na niszczeniu życia i trzymaniu ludzi w niepewności. Trzeba też jasno powiedzieć mieszkańcom: ta kolej nie jest dla was. Te pociągi tylko tu przemkną bez zatrzymywania. Będą jeździć z Ostrawy, z Wrocławia do Baranowa, z lotniska na lotnisko, a nie z Dąbrowy do Katowic czy Krakowa – tłumaczył poseł Wojciech Saługa.

Samorządowcy zadeklarowali swoje dalsze wsparcie dla działań, które uchronią mieszkańców przed chybionymi pomysłami.

– Stoimy po stronie mieszkańców. Jeśli jest potrzeba, będziemy wspierać społeczności lokalne. Też chcemy poznać konkrety związane z tą inwestycją, ale nie dostajemy informacji, nie otrzymujemy żadnych dokumentów – powiedział Krzysztof Klimosz, członek zarządu województwa ślaskiego.

Prace przy CPK odbywają się nie tylko poza wiedzą mieszkańców, ale również z pominięciem urzędów. Spółka nie dzieli się swoimi planami i często działa metodą faktów dokonanych.

– Chociaż sami nie mamy świeżych informacji i opieramy się na szczątkowych danych sprzed kilku lat, jesteśmy gotowi do kolejnych spotkań z mieszkańcami, do wspierania ich działań – podsumował wiceprezydent Rutkowski.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł120.000 zł dla Hospicjum
Następny artykułUM Dąbrowa Górnicza: „Twój Pomysł – Twoja Innowacja”. Ciekawa propozycja dla przedsiębiorczych uczniów