Pomysły na obrazy powstają w trakcie biegania – mówi Sebastian Moń, nauczyciel WF-u, ultramaratończyk i malarz, którego prace stały się rozpoznawalne w świecie sztuki.
Sam mówi o sobie: Jestem samoukiem, ciągle doskonalącym swój warsztat.
Początkowo zajmował się rysunkiem, by później spróbować sił w malarstwie i pozostać wiernym technice akrylu na płycie. Jego talent dostrzegła żona, z wykształcenia historyk sztuki. Przekonała męża do poważniejszego zajęcia się sztuką i sama jako menedżerka zajęła się promocją obrazów męża.
Pytany o plany otwarcia pracowni i galerii w naszym mieście odpowiada: – Tak, były takie plany, ale nie udało się pozyskać odpowiedniego miejsca. Mam nadzieję, że w przyszłości znajdziemy lokal odpowiadający naszym wymaganiom technicznym.
Aktywny sportowiec i nauczyciel w dąbrowskim „Katoliku”
Sebastian Moń na co dzień uczy wychowania fizycznego w Katolickiej Szkole Podstawowej i Katolickim Liceum Ogólnokształcącym w Dąbrowie Górniczej. Sam jest aktywnym sportowcem – regularnie startuje w ultramaratonach górskich. Do niedawna był trenerem specjalizującym się w kilku dyscyplinach, m.in. w treningu biegowym i treningu siłowo-wytrzymałościowym.
Jako czynny zawodnik drużyny sportowej „Carbon Silesia Sport” z Katowic startował w biegach długodystansowych z przeszkodami, m.in. w Runmageddonie, Barbarian Race czy Biegu Katorżnika. Obecnie jest członkiem dąbrowskiej grupy biegaczy „W pogoni za duchem”.
Jak łączy tak pozornie odległe od siebie sfery jak bycie sportowcem, nauczycielem i artystą? – Nie chwalę się swoim dorobkiem artystycznym i niepytany wprost raczej unikam rozmów na ten temat. Uczniowie czasami pytają mnie o moje obrazy. Jeśli ktoś zapyta i drąży temat, cierpliwie odpowiadam. Zdarza się, że ktoś pracuje ze mną kilka lat i nie ma pojęcia, że na co dzień, prócz sportu, zajmuję się również malarstwem – przyznaje.
Inspiracje pochodzą z wielu źródeł
Inspiracje znajduje przede wszystkim w industrialnych miejskich pejzażach, charakterystycznych dla śląsko-zagłębiowskiej aglomeracji. – Stal, rdza, beton i postindustrialna infrastruktura to elementy przestrzeni, z której czerpię swoją inspirację. W Dąbrowie Górniczej oczywiście również można odnaleźć miejsca z ciekawą historią. Najlepszym przykładem będzie z pewnością Fabryka Pełna Życia – mówi.
– Wśród źródeł największych inspiracji znajduje się muzyka, literatura i gry komputerowe. Słucham ambientu, postrocka, muzyki z gier komputerowych, a także zespołów inspirujących się kulturą nordycką. Jestem miłośnikiem postapokaliptycznej serii „S.T.A.L.K.E.R”. Pomysły na obrazy towarzyszą mi stale, również w trakcie treningu biegowego – dodaje.
Przyznaje też, że nie ma idoli, szuka własnej drogi. – W miarę możliwości obserwuję oczywiście to, co się dzieje na rynku sztuki, jednak przyznam szczerze, że nie mam czasu obserwować innych twórców – mówi.
Postapokalipsa czy melancholijny industrializm?
Artysta przyznaje, że cały czas poszukuje nowych sposobów na realizację artystycznych wizji. – Z czasem wypracowałem własny styl. Staram się kreować swoje unikalne uniwersum, gdzie każdy z obrazów stanowi jego nieodłączną część, będąc zarazem oddzielną opowieścią – wyjaśnia.
Choć katalogi wystawowe sytuują jego twórczość na styku surrealizmu i realizmu magicznego, Sebastian Moń swój indywidualny styl określa mianem „melancholijnego industrializmu”. Co oznacza ten termin?
– Wykułem ten termin w swojej głowie podczas dość długiej tułaczki w malarskim świecie surrealizmu czy realizmu magicznego. Pomimo że lubię tego typu malarstwo, to czułem, że jakiegoś elementu mi brakuje i potrzebuję czegoś bardziej swojego. Od zawsze zatracam się w industrialnych motywach. Wszelkiego rodzaju opuszczone bądź nadal żyjące fabryki, magazyny czy inne struktury związane z szeroko pojętą stalową cywilizacją, to miejsca, które najbardziej mnie pociągają i mają dla mnie tę specyficzną magię. Melancholia towarzyszy mi w życiu dość często, a najczęściej podczas tworzenia obrazów. Wejście w swego rodzaju trans twórczy z ulubioną muzyką na uszach jest dla mnie sporą odskocznią od świata codziennego. Postanowiłem połączyć te dwa pojęcia i według mnie świetnie współgrają ze sobą, z obrazami, jak i tym specyficznym światem, który kreuję przez przelewanie swoich wizji na płyty – mówi.
Czym zachwycają obrazy Sebastiana Monia? Przede wszystkim otwarciem na wielopoziomowe interpretacje: postapokaliptyczne pejzaże, w których ulokowane są antropoidalno-mechaniczne hybrydy, budzą grozę, ale też zmuszają do refleksji; lęk przed zdehumanizowanym światem zbalansowany jest ciekawością zastosowanych twórczych rozwiązań. Co więcej, podjętej przez artystę tematyce towarzyszy dążenie do łamania dominującej ciemnej kolorystyki kontrastującymi barwami szczegółów. Dzięki temu jego obrazy, pozornie melancholijne i stonowane, skupiają uwagę na kontrastujących z tłem elementach, które ostatecznie decydują o wymowie jego obrazów.
Ciągła praca nad warsztatem
– Nauka, ciągła praca nad warsztatem i samym sobą oraz pokora do tego, co się robi, to klucz do spełnienia w swojej pasji – mówi Sebastian Moń. – Najważniejsze w osiągnieciu celu jest skupienie się nad szlifowaniem warsztatu. Tutaj z pomocą przychodzi mi wypracowana dyscyplina w treningu biegowym: pokora, doskonalenie się i dążenie do celu łączą obie aktywności. Myślę, że biegi długodystansowe i malarstwo mają ze sobą dużo wspólnego – dodaje Moń.
Obrazy artysty trafiają do prywatnych kolekcji. Artysta przyznaje, że z każdym obrazem związuje się emocjonalnie i rozstanie z nim nie należy do łatwych.
– Nadal tworzę dla siebie, ponieważ nie potrafię bez tego żyć. Malarstwo jest tak integralną częścią mojego istnienia, że nie wyobrażam sobie, bym nie mógł tworzyć nowych obrazów. To, co robię, stało się twórczością bardziej profesjonalną już kilka lat temu, gdy po paru wystawach indywidualnych, obrazy zaczęły przyciągać kolekcjonerów. Od tego czasu prace znacznie zmieniły się pod kątem technicznym i prezentują o wiele wyższy poziom. Skłamałbym jednak, gdybym stwierdził, że osiągnąłem mistrzostwo. Do tego jeszcze sporo brakuje i zostało bardzo dużo pracy. Malarstwo uczy pokory i spojrzenia długodystansowego, lecz ja bardzo lubię takie podejście – mówi.
Zdradza, że jest jedna praca, która została w rodzinie i nie jest na sprzedaż. – To „Cyfrowa Melancholia”, w której zawarłem sporo osobistych motywów, nawiązujących do mojego życia prywatnego. Dlatego tak bardzo ją sobie cenię i nigdy nie będzie wystawiona na sprzedaż – podkreśla.
Izabela Mroczek
Tekst ukazał się w sierpniowym numerze „Przeglądu Dąbrowskiego”
Wystawy prac Sebastiana Monia w Pałacu Kultury Zagłębia
1 września o godz. 17 w Galerii PKZ odbędzie się wernisaż wystawy „[bez]senność’, na której prezentowane będą obrazy Sebastiana Monia wypożyczone przez autora z prywatnych kolekcji. Wystawę będzie można oglądać do 3 października.
Zdjęcia wszystkich prac Sebastiana Monia można zobaczyć na jego stronie internetowej: www.sebastianmon.art. Na facebookowym profilu (Sebastian Moń – malarstwo) artysta prezentuje tworzone przez siebie obrazy, podaje ich rozmiary, technikę wykonania, dzieli się przemyśleniami towarzyszącymi ich powstaniu. Prace artysty można również oglądać na jego profilu na Instagramie (sebastianmon.art).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS