Leclerc w sobotnim sprincie dojechał drugi, ale jeszcze przed zaparkowaniem samochodu powiedział, że spróbuje dopaść Maxa Verstappena podczas głównej rywalizacji. Jak zapowiedział, tak zrobił.
Ferrari miało na długim dystansie dużo lepsze tempo i zabiegi strategiczne rywali z Red Bulla nie miały znaczenia. Leclerc już na jedenastym okrążeniu wyprzedził mistrza świata, a do podobnych manewrów dochodziło jeszcze dwukrotnie. Monakijczyk odniósł trzecie zwycięstwo w sezonie, pierwsze od 10 kwietnia i Grand Prix Australii.
– Z całą pewnością tego potrzebowaliśmy – powiedział Leclerc, przepytywany przez Davida Coultharda. – Ostatnie pięć wyścigów było dla mnie niesamowicie trudne. Dla zespołu również. Świetnie, że udało się pokazać, iż mamy tempo i wreszcie to zrobiliśmy. Musimy cisnąć do samego końca.
Choć przewaga tempa jednoznacznie była po stronie Ferrari, Leclerc przeżył chwile grozy. Na kilka okrążeń przed końcem – praktycznie w momencie awarii jednostki napędowej w F1-75 Carlosa Sainza – pedał gazu w jego samochodzie zaczął się zacinać.
– Koniec był niesamowicie trudny. Miałem ten problem z przepustnicą. Pedał zacinał się na 20-30 procentach. Było to bardzo trudne. Udało się jednak dotrwać do końca. Jestem bardzo szczęśliwy.
Pytany czy obawiał się, że może podzielić los swojego zespołowego partnera, Leclerc odparł:
– To dziwne i stało się to praktycznie w tym samym czasie. Miałem to w pamięci. Wiedziałem jednak, że to nie problem z silnikiem, ponieważ czułem, iż dziwnie zachowuje się sam pedał. Najpierw przy ujęciu, a potem nie wracał do pozycji „zero”.
W Austrii Leclerc odrobił do Verstappena jedynie 5 punktów i po jedenastu wyścigach strata wynosi 38 oczek.
akcje
komentarze
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS