Światowe media donoszą o ruchach rosyjskich wojsk, rosnącym zagrożeniu, padła nawet konkretna data, kiedy miałaby rozpocząć się inwazja. Wiadomo już, że nietrafiona, bo inaczej Rosjanie byliby od kilku godzin na Ukrainie. Ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow oświadczył w tym tygodniu, że „absolutnie” nie ma konieczności, aby w kraju wprowadzić stan wojenny. Podkreślał, że nie wierzy w atak Rosji na Kijów, a system obrony i tak uniemożliwiłby przeciwnikowi dojście do stolicy Ukrainy.
Pod koniec stycznia również portal Ukraińska Prawda pisał, że w najbliższym czasie rosyjski atak na pełną skalę wydaje się mało prawdopodobny. Choć portal nie wykluczał innych scenariuszy, w tym działań hybrydowych i cyberataków. Taki scenariusz zrealizował się w miniony wtorek, gdy zaatakowano strony ukraińskiego ministerstwa obrony, sił zbrojnych Ukrainy i dwóch państwowych banków. Ukraińska Prawda podkreślała, że atak na taką skalę nie miał dotąd miejsca.
– W porównaniu do mediów zachodnich, szczególnie amerykańskich i brytyjskich, reakcje ukraińskich mediów pozostawały spokojne. Jeszcze pod koniec ubiegłego roku, gdy media zachodnie informowały o możliwości inwazji rosyjskiej, ukraińskie media nie traktowały tego poważnie. Mam wrażenie, że ten temat był obecny nawet mniej niż w mediach w zachodnich – mówi nam analityk OSW i były pracownik ambasady RP w Kijowie Sławomir Matuszak. – W ostatnich tygodniach to się zmieniło – zauważa
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS