Ukraińska obrona przeciwlotnicza zaczęła łapać zadyszkę już na początku roku, kiedy zmniejszyły się, a potem całkiem zanikły dostawy uzbrojenia ze Stanów Zjednoczonych. Pomoc Unii Europejskiej jest jedynie kroplą w morzu potrzeb Ukraińców. Na szczęście Rosjanie również mają problemy z zapewnieniem dostaw pocisków.
Ukraińska obrona przeciwlotnicza jest obecnie w bardzo dużym stopniu uzależniona od dostaw sprzętu z Zachodu. Własna produkcja pocisków do samobieżnych systemów rakietowych 9К33 Osa i 2К12 Kub jest niewystarczająca. Nie uzupełniają jej także dostawy z państw byłego Układu Warszawskiego.
Z biegiem wojny większość sprzętu w pułkach przeciwlotniczych zaczęły stanowić systemy otrzymane od sojuszników. W 2022 r. były to systemy bardzo krótkiego zasięgu, jak Gromy czy Javeliny. Dopiero od lata tamtego roku zaczęły pojawiać się systemy średniego zasięgu, jak nieco zmodernizowane polskie Osy czy słowackie S-300PMU. Są to systemy wywodzące się z Rosji, z którymi ukraińscy przeciwlotnicy są dobrze zaznajomieni, więc posłużyły głównie jako uzupełnienie strat bojowych.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS