W sobotę w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie wideo, na którym widać mężczyznę trzymającego przedmiot przypominający broń, którym mierzył do ludzi na jednym z wrocławskich osiedli. O sprawie tego samego dnia napisała Gazeta Wrocławska, nadając wydarzeniu konkretną interpretację. Tytuł artykułu brzmiał:
Mierzył z broni do ludzi, mówił ze wschodnim akcentem. Dramatyczne sceny we Wrocławiu, w sercu wielkiego osiedla mieszkaniowego.
W naszym tekście wyjaśniamy, że mężczyzna na filmie trzyma pistolet na kulki i według zeznań złożonych na Policji działał w obronie własnej.
Teza:
Ukrainiec groził bronią przechodniom we Wrocławiu
Nasza ocena:
Ukrainiec, broń i tendencyjny artykuł
W pierwotnym artykule Gazety Wrocławskiej, należącej do koncernu Orlen, redakcja powołała się na relację anonimowego świadka, który w taki sposób opisał zdarzenie:
Było dwóch Polaków i grupka Ukraińców. Doszło do bójki. W pewnym momencie Polak wziął cegłówkę i w obronie własnej uderzył mężczyznę z brodą w głowę. W odwecie obcokrajowiec rozbił szklaną butelkę na głowie Polaka. Dwóch Polaków uciekło, bo się wystraszyli, ale zostawili przez to wszystko torbę z zakupami. Po chwili wrócili po torbę i ponownie Ukraińcy na nich napadli i wtedy jeden z nich wyciągnął broń – relacjonuje świadek zdarzenia.
Film z wydarzenia wraz z opisem sytuacji przez dziennikarzy Gazety Wrocławskiej stał się obowiązującą narracją w Internecie.
Pojawiły się także posty sugerujące, że mężczyzna na filmie trzymał pistolet marki Colt. Użytkownik PikuśPol sugerował, aby Ukrainiec był za to deportowany. Jego tweet wyświetlono ćwierć miliona razy.
Weryfikacja zdarzenia
Udaliśmy się w poniedziałek na miejsce zdarzenia i mieliśmy okazję porozmawiania ze świadkiem zdarzenia — kasjerką oraz z jego uczestnikiem, który jest widoczny na krążącym w Internecie nagraniu. Ukrainiec jest pracownikiem Żabki. Według relacji mężczyzny w sobotę po południu grupa pięciu Polaków piła alkohol przed sklepem, w którym pracuje. Wyszedł na zewnątrz zwrócić im uwagę, że jest to zabronione i utrudniają wejście klientom. Mężczyźni, słysząc wschodni akcent pracownika sklepu, mieli odmówić, mówiąc, że nie będą wykonywać poleceń Ukraińca. Wtedy pracownik powiedział, że wezwie policję. W oczekiwaniu na patrol pracownik sklepu wyszedł z ajentem lokalu, również Ukraińcem. Wtedy wywiązała się bójka, w wyniku której Polacy mieli użyć gazu pieprzowego i uderzyć pracownika marketu kamieniem w głowę.
Następnie ajent Żabki wyciągnął zabawkę, pistolet na kulki i w ten sposób odstraszył awanturujących się mężczyzn. Pracownicy Żabki zgłosili sprawę policji. Ranny pracownik wykonał obdukcję rany głowy.
Informacja Komendy Miejskiej Policji
W rozmowie z nami st. asp. Aleksandra Freus, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu, potwierdziła, że przedmiotem, którym Ukraińcy odstraszyli awanturujących się mężczyzn, była atrapa broni w postaci pistoletu na kulki. Przekazała również, że nikt z Polaków, którzy uczestniczyli w bójce, do poniedziałkowego popołudnia nie zgłosił się na Policję.
Podsumowanie
Gazeta Wrocławska następnego dnia zaktualizowała swój artykuł na podstawie zeznania, które złożyli pracownicy sklepu. Do dziś jednak w artykule widnieje zdanie, że „młody mężczyzna, mówiący ze wschodnim akcentem, mierzył z broni do przechodniów”. Według relacji uczestników zdarzenia poszkodowanymi w tej sytuacji byli pracownicy sklepu. Taką też wersję zeznali Policji. Gazeta Wrocławska w pogoni za newsem opublikowała jednoznacznie nacechowany artykuł z nieprawdziwymi tezami, który stał się przyczynkiem do antyukraińskich narracji w Internecie. Dlaczego tak ważne jest, aby sprawdzać fakty i opierać się na oficjalnych komunikatach służb.
Źródła
[1] Rozmowa ze świadkiem zdarzenia, kasjerką sklepu
[2] Rozmowa z uczestnikiem zdarzenia, pracownikiem sklepu
[3] Rozmowa telefoniczna z rzecznikiem Komendy Miejskiej Policji
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS