„Niestety, potrzeb jest tak wiele, że często po prostu brakuje środków. Mam na myśli te rejony, w których nie ma kapelana ani psychologa, a ludzie po prostu «umierają», mówiąc symbolicznie, i psychologicznie bardzo szybko schodzą na dno” – tak o sytuacji na Ukrainie mówi ks. Roman Paweł Montecki. Greckokatolicki kapłan odeskiego egzarchatu jest kapelanem i psychologiem w szpitalu w Liubasziwce w południowej części kraju.
Svitlana Dukhovych – Watykan
Jak wskazuje duchowny, u naszych wschodnich sąsiadów bardzo potrzeba wzajemnego wsparcia między ludźmi. Nie chodzi tylko o dostępność wykształconych profesjonalistów. Ks. Montecki zaznacza zresztą, iż nie pojawi się ich dostateczna liczba w najbliższym czasie, ponadto samo otwarte i empatyczne środowisko, nawet z ludźmi bez dyplomów, może mieć wielką wartość terapeutyczną. Stąd kapłan zachęca do tworzenia podobnych wspólnot, nie negując, że psychologowie także są cenni oraz potrzebni.
Duchowny zauważa, iż element pogłębiający problemy i utrudniający przeżywanie codzienności stanowi niewątpliwie przeciąganie się wojny. Pojawiają się bowiem zmęczenie czy pewnego rodzaju wypalenie. „Jest bardzo ciężko, ponieważ to, co było tradycyjnym zasobem, takim jak rodzina, często znika” – mówi ks. Montecki. Jako przykład podaje tutaj pewną ok. 60-letnią kobietę, której wszystkie córki i wnuki wyjechały za granicę. „W domu została sama. Jej jedynym pocieszeniem jest praca: pracuje do piątej, a potem wraca do domu. A co może robić od piątej do dziewiątej?” – opisuje kapłan.
W tym wszystkim on stara się pomagać, choć nie jest to łatwe. „Cały czas mówię ludziom, żeby szukali znaczeń, wartości, wewnętrznych zasobów, ale to działa bardzo różnie – opisuje. – Ktoś potrafi je znaleźć, ktoś nie, ludzie mają różne predyspozycje, różne punkty wyjścia. I to, o czym wspomniano – zmęczenie, irytacja – to wszystko tam jest”.
Istnieje jeszcze problematyka okolic, w których ks. Montecki posługuje. Okolice Odessy różnią się bowiem od niektórych innych terytoriów. „Charakterystykę mojego regionu stanowi to, że jest bardziej depresyjny… Ponieważ na przykład od miast w zachodniej Ukrainie, gdzie (…) mamy więcej społeczności, grup, kościołów, różnych środowisk kulturowych, bije więcej życia – opisuje duchowny. – Tutaj ludziom brakuje czegoś takiego, więc panuje tu takie ogólne przygnębienie, które jest obecne i odczuwalne. Dlatego rola księdza i psychologa ma wielkie znaczenie, nawet jeśli nie doradzasz nikomu, nie robisz nic takiego, ale po prostu idziesz do sklepu, uśmiechasz się do ludzi na ulicy i trochę z nimi rozmawiasz. To jest pewne świadectwo i znak nadziei… Choć nie wiem, czy te słowa nie brzmią zbyt patetycznie”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS