Zeszłoroczna publikacja Forbesa przyniosła pewną zmianę warty dotyczącą rankingu finansowego kierowców powstającego na podstawie zarobków z samej rywalizacji w F1 (nieuwzględniane są osobiste dodatki). Po wielu latach z piedestału został bowiem zdetronizowany Lewis Hamilton, którego wyprzedził Max Verstappen.
W tym roku trzykrotny mistrz świata powiększył przewagę nad Brytyjczykiem, co wynika głównie z wielu bonusów za absolutnie zdominowany sezon 2023. Dla odmiany kierowca Mercedesa ponownie miał nie otrzymać żadnych premii. Forbes słusznie zauważył, że w kolejnym roku Max powinien zarobić jeszcze więcej, zważywszy na lukratywne przedłużenie umowy tuż po zdobyciu pierwszego tytułu.
Na dalszych trzech lokatach nie doszło do zmian względem zeszłorocznej klasyfikacji. Dzięki sporym bonusom i kontraktowi z Astonem Martinem Fernando Alonso utrzymał swoje miejsce na “podium”, wyprzedzając Sergio Pereza oraz Charlesa Leclerca. Monakijczyk może jednak niedługo przeskoczyć obu tych kierowców, jeżeli porozumie się z Ferrari ws. dalszej współpracy.
Swoje pozycje w dziesiątce utrzymali Lando Norris, Carlos Sainz i George Russell, a dołączyli do niej Pierre Gasly oraz niespodziewanie – już w debiutanckiej kampanii – Oscar Piastri. Ma być to efekt dodatków zainkasowanych za świetną jazdę Australijczyka. Z wiadomych przyczyn w rankingu nie znaleźli się Sebastian Vettel i Daniel Ricciardo.
Przewidywane zarobki 10. najlepiej zarabiających kierowców F1 za sezon 2023 (w dolarach):
1. Max Verstappen: 70 mln (w tym 25 mln premii)
2. Lewis Hamilton: 55 mln
3. Fernando Alonso: 34 mln (w tym 10 mln premii)
4. Sergio Perez: 26 mln (w tym 16 mln premii)
5. Charles Leclerc: 19 mln (w tym 5 mln premii)
6. Lando Norris: 15 mln (w tym 10 mln premii)
7. Carlos Sainz: 14 mln (w tym 6 mln premii)
8. George Russell: 9 mln (w tym 5 mln premii)
9. Pierre Gasly: 8 mln (w tym 3 mln premii)
9. Oscar Piastri: 8 mln (w tym 5 mln premii)
W ciągu niedawno zakończonych zmagań Forbes po raz pierwszy od 2019 roku stworzył również listę najbardziej wartościowych zespołów F1. Ich średnia wycena ma wynosić około 1,8 miliarda dolarów, co jest niesamowitym wzrostem w porównaniu do 500 milionów sprzed czterech lat.
Oczywiście wiele czynników miało wpływ na taki wzrost. Przede wszystkim mowa o ekspansji sportu w USA i wprowadzeniu limitów budżetowych. Do tego dochodzą wysokie profity ze sponsoringu, które mają stanowić około 35% ogólnych dochodów ekip.
Podobnie jak przy okazji ostatniej publikacji takiego zestawiania – na czele znalazło się Ferrari, minimalnie wyprzedzając Mercedesa. Z dużą stratą do tej dwójki dalsze pozycje przypadły Red Bullowi oraz McLarenowi. Co ciekawe, całej listy nie zamknął Haas, a Williams, którego wartość szacuje się na 725 miliona dolarów.
- Ferrari: 3,9 mld
- Mercedes: 3,8 mld
- Red Bull: 2,6 mld
- McLaren: 2,2 mld
- Alpine: 1,4 mld
- Aston Martin: 1,3 mld
- AlphaTauri: 1,1 mld
- Alfa Romeo (Sauber): 900 mln
- Haas: 780 mln
- Williams: 725 mln
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS