A A+ A++

Jeszcze kilka lat temu sektor finansowy kusił klientów wizją wysokich zysków na ropie naftowej czy walutach przy jednoczesnym zachowaniu bezpieczeństwa środków. Teraz korzysta m.in. z mody na „walkę o klimat”. Nie zmieniło się tylko to, że jest oferta, na której najpierw zarobi bank, a zysk klienta jest mocno wątpliwy.

Produkty strukturyzowane łączące ubezpieczenie z komponentem inwestycyjnym czasy największej popularności mają za sobą, lecz nie oznacza to, że całkowicie zniknęły z rynku. Bez problemu znajdziemy je w ofertach kilku czołowych instytucji finansowych działających w Polsce. Chcąc poruszyć ten temat, zdecydowaliśmy się wziąć pod lupę najnowszą ofertę banku Credit Agricole. Zaważyła nie tylko aktualność, ale także chwytliwa nazwa „Inwest Klimat” oraz przekaz marketingowy, na który szczególnie podatne mogą być osoby, które nie powinny dokonywać tego typu inwestycji.

– Bank Credit Agricole rozpoczął subskrypcję nowego ubezpieczenia na życie z opcją inwestycyjną. Oferta strukturyzowana pod nazwą „Invest Klimat” jest produktem, który pozwala inwestować w firmy z sektora zielonej gospodarki, a równocześnie gwarantuje 100 proc. ochrony kapitału wpłaconego przez klienta – czytamy na stronie biura prasowego banku Credit Agricole.

Polisy związane z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym (UFK, potocznie – choć niepoprawnie – zwane „polisolokatami”) okryły się w Polsce złą sławą ze względu na wysokie prowizje pobierane przy przedterminowym zakończeniu inwestowania. Dopiero po latach sądowych batalii poszkodowanym przez „polisolokaty” udało się odzyskać większość swoich pieniędzy. Także same „lokaty strukturyzowane” tak modne dekadę temu na ogół okazywały się kompletnymi niewypałami.

Z roku na rok liczba oferowanych produktów strukturyzowanych systematycznie spadała. Wciąż nie brakowało naiwnych, którzy dają się łapać na obietnicę zysków wyraźnie wyższych od oferowanych na klasycznych lokatach. Zwłaszcza w sytuacji, gdy za sprawą rekordowo niskich stóp procentowych w Narodowym Banku Polskim oprocentowanie lokat stało się skrajnie nieatrakcyjne i w żaden sposób niechroniące przed coraz wyższą inflacją cenową.

Zarabiaj, walcząc o klimat

I tu na scenę wchodzi oferta Credit Agricole, który wraz z grupą kilku innych banków wciąż oferuje produkty inwestycyjne “ubrane” w płaszczyk polis ubezpieczeniowych. Bank kusi klientów wizją zysków i „ochroną ubezpieczeniową”, ale też „wspieraniem rozwoju tzw. „zielonej gospodarki” i ochroną środowiska naturalnego”. No po prostu same korzyści: wyrzuty sumienia z kapitalistycznego zysku klient może ukoić przeświadczeniem, że jego pieniądze przyczyniły się do „ratowania klimatu”.

– Inwest Klimat to kolejny tego typu produkt w portfolio Credit Agricole, który umożliwia wspieranie rozwoju tzw. zielonej gospodarki i ochronę środowiska naturalnego – czytamy w komunikacie.

Na czym polega ten interes? Pod płaszczykiem ubezpieczenia na życie i dożycie Credit Agricole sprzedaje certyfikat inwestycyjny, dla którego instrumentem bazowym jest indeks iSTOXX® Global Low Carbon ex-Controversial Activities Select. W jego skład wchodzą akcje 30 spółek z różnych branż: od firm ubezpieczeniowych (np. AXA), przez telekomunikację (AT&T), po nieruchomości (Iron Mountain) i firmy motoryzacyjne (m.in. Daimler, Ford). Generalnie jest to indeks złożony z papierów globalnych korporacji z różnych sektorów (z wyłączeniem energetyki, górnictwa czy firm zbrojeniowych), które w celach piarowych przypięły sobie metkę „niskoemisyjności” dwutlenku węgla.

– Wszystkie dbają o niską emisję CO2 do atmosfery oraz nie angażują się w kontrowersyjną działalność biznesową, np. sprzedaż broni palnej lub wydobycie i przetwórstwo węgla. Spółki mają stabilne przychody i ugruntowaną pozycję firm dbających o ochronę środowiska i zrównoważony rozwój. Raz na kwartał lista spółek jest aktualizowana, aby wartość indeksu mogła stale wzrastać – informuje Credit Agricole.

A ponieważ od dekady mamy do czynienia z kreowaną przez banki centralne hossą na dojrzałych rynkach akcji, to i nasz iSTOXX® Global Niskowęglowy i Niekontrowersyjny radził sobie całkiem przyzwoicie. Stopa zwrotu z tego indeksu za ostatnie 12 miesięcy wynosi 9,5% (stan na 18.02), a przez blisko 8 lat swego istnienia urósł on o 141%. Dla porównania, „brudny” i pełen „kontrowersyjnych” biznesów S&P500 zyskał odpowiednio 22,8% i 150%. A technologiczny Nasdaq w skali ostatnich 12 miesięcy jest na plusie o 31%, a przez 8 lat urósł o 232%. I to w takim kontekście należy zestawić osiągnięcia proponowanego benchmarku. Rzecz jasna z zastrzeżeniem, że historyczne stopy zwrotu nie dają jakiejkolwiek gwarancji ich powtórzenia w przyszłości.

„Masz zamiar kupić produkt, który nie jest prosty i który może być trudny w zrozumieniu”*

Po przeglądnięciu estetycznych materiałów marketingowych dowiadujemy się, że na początku bank przystrzyże się „opłatą początkową” w wysokości do 2,5% inwestowanego kapitału (przy wpłacie do 10 000 zł; wyższe wpłaty cieszą się nieco niższą, ale wciąż niemałą prowizją). Zatem już na starcie musisz liczyć się z tym, że jesteś jakieś 2-2,5% w plecy. Minimalna wpłata wynosi 3000 zł, a maksymalna 2 mln zł. Inwestycja ma trwać 4 lata i 16 dni. Gdybyś jednak chciał się wycofać przed terminem, to zostanie ci potrącony 1% wartości inwestycji. Czyli nie mamy tu do czynienia z procederem znanym ze starych UFK, które potrafiły pozbawić inwestorów nawet i 80% zaangażowanych pieniędzy przy przedterminowej wypłacie. W miarę wiarygodny jest też sam benchmark, sporządzany przez niezależnego dostawcę finansowych indeksów, szwajcarską firmę STOXX.

Produkt oferuje „ochronę 100% zainwestowanego kapitału” na koniec okresu ubezpieczenia. I tu ważna uwaga. Umowę zawierasz nie z działającym w Polsce bankiem Credit Agricole (ten jest tylko pośrednikiem), ale z CALI Europe SA Odział w Polsce będącym oddziałem luksemburskiej firmy ubezpieczeniowej CALI Europe SA. I z tym faktem łączy się pewna istotna różnica między „Inwest Klimatem” a zwykłą lokatą bankową.

Produkt „Inwest Klimat” nie posiada gwarancji Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego (UFG), ponieważ CALI Europe S.A. jest towarzystwem ubezpieczeń z siedzibą w Luksemburgu działającym poprzez swój oddział w Polsce, a gwarancja UFG dotyczy ubezpieczeń polskich ubezpieczycieli – tego dowiedzą się inwestorzy, którzy dokładnie zapoznają się z dokumentem informacyjnym (KID) produktu. Oznacza to, że w razie upadłości ubezpieczyciela klienci będą musieli dochodzić swoich praw w Luksemburgu, co – w najlepszym przypadku – znacząco podniesie koszty odzyskania zainwestowanych pieniędzy. A już z pewnością nie jest to produkt, który powinien być oferowany „inwestorom” z ulicy.

Ekonomiczną fikcją jest też „ochrona ubezpieczeniowa” na wypadek śmierci. W razie zgonu ubezpieczonego beneficjentom zostanie dodatkowo wypłacona premia w postaci 10% zainwestowanych pieniędzy, ale nie więcej niż 10 000 zł. To raczej nie jest kwota typowa dla ubezpieczeń na życie. I zdradza ona, że faktycznym celem ubrania funduszu akcyjnego w płaszczyk polisy ubezpieczeniowej jest uniknięcie podatku od zysków kapitałowych. Czyli klasyka gatunku.

„Inwest Klimat” obiecuje zwrot nie mniej niż 100% zainwestowanego kapitału (po potrąceniu „opłaty początkowej”). Jeśli jednak iSTOXX® Global Low Carbon ex-Controversial Activities Select będzie szedł w górę, to stopa zwrotu inwestora powinna być dodatnia. Ale aż do końca nie wiadomo, ile dokładnie wyniesie. A to dlatego, że wynik inwestycji jest średnią arytmetyczną stóp zwrotu osiągniętych w czterech następujących po sobie rocznych okresach. Zatem osiągnięta przez inwestora stopa zwrotu będzie najprawdopodobniej różna od zmiany wartości instrumentu bazowego.

 *ostrzeżenie z „dokumentu zawierającego kluczowe informacje” (KID)

Ile możesz stracić, jeśli nie zarobisz

Nie można też zapomnieć o koszcie alternatywnym. Zamrażając pieniądze na cztery lata, nie otrzymamy odsetek, które w tym samym czasie mogłaby nam wypłacić zwykła lokata bankowa (obecnie ok. 1,5% rocznie) lub detaliczna obligacja skarbowa (np. indeksowana inflacją). Zakładając, że przez następne 4 lata stopy procentowe w Polsce nie ulegną zmianie (co jest bardzo odważnym założeniem), to lokata oprocentowana na 1,5% rocznie (z roczną kapitalizacją odsetek) przyniesie nam łącznie 4,95% (po uwzględnieniu podatku Belki płaconego na koniec każdego roku).

Nie można też zapomnieć o inflacji. Otrzymując po 4 latach 100% zainwestowanego kapitału w ujęciu realnym poniesiemy stratę, ponieważ siła nabywcza tego pieniądza będzie niższa na skutek inflacji. O ile niższa, tego nie wiemy. Ale spodziewanie się czterech z rzędu lat deflacji w nastawionym proinflacyjnie systemie monetarnym jest skrajnie nieprawdopodobną spekulacją.

Zamiast „Inwest Klimatu” możemy też wybrać 4-letnią obligację skarbową (COI) indeksowaną inflacją CPI. W pierwszym roku inwestycji oferuje ona 2,4%, a w następnych latach oprocentowanie oparte jest o roczną stopę inflacji CPI powiększoną o 1,25 pkt. proc. marży. Przy założeniu, że inflacja CPI przez kolejne cztery lata wyniesie 2,5% (w styczniu 2020 r. sięgnęła aż 4,4%), to stopa zwrotu (bez uwzględnienia dochodów z reinwestycji odsetek, ale po uwzględnieniu podatku Belki) wyniesie 11,06%. I tyle może wynosić koszt alternatywny. Jeśli zatem przez 4 lata „Inwest Klimat” nie wypracuje przynajmniej 14% (przy uwzględnieniu 2,5% opłaty początkowej), to prawdopodobnie wypadnie gorzej od zwykłej obligacji skarbowej, którą bez żadnych opłat i prowizji kupić może każdy pełnoletni obywatel.

Czytaj dokumenty i zrozum, w co inwestujesz

Po doświadczeniach z ostatnich lat oferty typu UFK postrzegam za produkty podwyższonego ryzyka, na którym zarabia przede wszystkim sprzedawca. To samo zastrzeżenie dotyczy wszelakich lokat strukturyzowanych, na ogół nie przynoszących klientom stóp zwrotu, którymi są kuszeni w materiałach reklamowych. A kombinacja „polisolokaty” bez gwarancji ze strony BFG lub UFG z ekspozycją na rozgrzany (przegrzany?) globalny rynek akcji budzi u mnie wiele wątpliwości. I nie koi ich nawet gwarancja kapitału wystawiona przez firmę ubezpieczeniową z siedzibą w Luksemburgu. Nawet (a może zwłaszcza) taką, która „podpięta” jest pod grupę kapitałową dużego europejskiego banku.

To produkt w mojej ocenie nieadekwatny dla przeciętnego klienta banku w Polsce. Równocześnie to produkt bez sensu dla poważnego inwestora indywidualnego, który ekspozycję na akcje globalnych korporacji może znacznie taniej, prościej i samodzielnie uzyskać poprzez odpowiedni fundusz ETF. Fikcją jest też polisa na życie, którą można po prostu wykupić w firmie ubezpieczeniowej.

KNF pracuje nad regulacjami

Nad ograniczeniami dotyczącymi ubezpieczeń z UFK pracuje Komisja Nadzoru Finansowego. Na październikowym posiedzeniu nadzorca rynku zaakceptował założenia interwencji produktowej, która ma ograniczyć możliwość wprowadzania do obrotu produktów „charakteryzujących się nieakceptowalnymi cechami”.

Wśród cech tych KNF wymienia:

  • brak realnych korzyści dla inwestorów (tu: ubezpieczających, ubezpieczonych i uprawnionych z umów ubezpieczenia) z zakupu produktu z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym mierzonych stopą zwrotu;
  • lokowanie środków pochodzących ze składek w aktywa charakteryzujące się wysokim ryzykiem, niską płynnością oraz ograniczoną zbywalnością;
  • przekazywanie inwestorowi niejednoznacznej i nieprzejrzystej informacji o opłatach, w tym zasadach ich ponoszenia i wysokości.

Zakończenie prac nad interwencją produktową planowane jest najpóźniej na II kwartał 2020 r. Do tego czasu klientom instytucji oferujących tego typu produkty pozostaje zachować szczególną ostrożność przed podpisaniem umowy.

Krzysztof Kolany

Źródło:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułEłk – kolejna zgazyfikowana gmina
Następny artykułBitwa, w której pijana armia pokonała… samą siebie