Maja Chwalińska prezentowała wysoką formę w ostatnich dniach. Rywalizowała w ITF W75 w Montpellier, gdzie kolejno rozprawiała się z rywalkami. Najwięcej kłopotów miała na starcie turnieju z Andreeią Mitu. Wówczas straciła seta. Na kolejnych etapach nie dawała już żadnych szans przeciwniczkom. Dwie partie wystarczyły jej, by pokonać Emmę Lene, Justinę Mikulskyte i Sarę Saito. W finale czekało ją kolejne wyzwanie – Rosjanka Oksana Sielechmietjewa.
Bez nerwów się nie obyło. Kapitalny początek, a potem kryzys. Chwalińska zapisała pierwszy set na własnym koncie
To Polka była faworytką do zwycięstwa, na co wskazywała pozycja w rankingu. Chwalińska jest 241., z kolei rywalka 415. Nasza rodaczka stanęła więc przed wielką szansą na pierwszy tytuł singlowy w tym sezonie, a szósty w karierze. Po raz ostatni unosiła puchar 8 maja 2022 roku – wówczas triumfowała w Pradze.
Początek rywalizacji był kapitalny w jej wykonaniu. Grała pewniej i skuteczniej, wykorzystując niemal każdy błąd rywalki. To zaowocowało dwoma przełamaniami. Polka prowadziła już 4:0 i wydawało się, że zmierza po zwycięstwo w tym secie. Tyle tylko, że sama nie ustrzegła się błędów, co mogło wynikać z presji. Ranga spotkania była wysoka.
Zaczęła grać nerwowo, co przełożyło się na utratę dwóch serwisów. Po nieco ponad pół godzinie Rosjanka stanęła przed szansą, by wyrównać, ale Chwalińska jej na to nie pozwoliła. Po raz trzeci przełamała rywalkę i mogła nieco odetchnąć (5:3). Co więcej, teraz to ona serwowała po zwycięstwo. Szybko wypracowała piłkę setową i ją wykorzystała.
Pokaz mocy Chwalińskiej w drugim secie. Polka bezlitosna. Wykorzystała szóstą piłkę meczową
Drugą partię rozpoczęła bardzo dobrze, bo od przełamania. Podobnie było w gemie numer trzy. Po kilkunastu minutach doszło więc do powtórki z pierwszej odsłony spotkania. Polka znów prowadziła 4:0. Tym razem jednak nie pozwoliła mocno zbliżyć się Rosjance. Nie straciła koncentracji, a pewnie kroczyła po swoje. I tak w piątym gemie znów wypracowała break pointa i go wykorzystała.
Po chwili miała aż cztery piłki meczowe i mogła własnym serwisem zakończyć pojedynek. Tak się jednak nie stało. Nasza rodaczka dała się przełamać. Kropkę nad “i” postawiła dopiero w gemie numer osiem.
Maja Chwalińska – Oksana Sielechmietjewa 6:3, 6:2
Dzięki temu zwycięstwu Chwalińska nie tylko wywalczyła kolejne trofeum, ale i zanotowała zdecydowany awans w rankingu WTA. W najnowszym zestawieniu może przesunąć się na 197. miejsce i wyprzedzić rodaczkę Katarzynę Kawę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS