Dokładnie za cztery tygodnie rozpocznie się rok szkolny 2020/2021. Jest niemal przesądzone, że znów szkolny kalendarz będzie ściśle powiązany z niewidzialnym wrogiem – pandemią koronawirusa. W tym tygodniu resort edukacji ma przedstawić wstępne plany dotyczące rozpoczęcia roku szkolnego i nowe wytyczne.
Teoretycznie za niecały miesiąc dzieci powinny wrócić do szkół. Teoretycznie, bo praktyka pokazała, że niekoniecznie uczniowie muszą pojawić się na szkolnych korytarzach.
Wiele będzie zależeć od tego, jak przebiegać będzie pandemia. Jeśli wzrost liczby zakażeń będzie utrzymywał się na podobnym poziomie, co w tym tygodniu, można się spodziewać wszystkiego – również tego, że uczniowie do szkół nie wrócą. Na miesiąc przed rozpoczęciem roku szkolnego dzieci i ich rodzice nie wiedzą, na co mają być przygotowani.
Scenariusze są trzy. Pierwszy, mało prawdopodobny, to powrót do szkół wszystkich uczniów. Na taki rozwój wypadku liczy minister edukacji Dariusz Piontkowski, który wielokrotnie podkreślał, że marzy, by we wrześniu wszyscy uczniowie w normalny sposób rozpoczęli rok szkolny i tradycyjne zajęcia. Drugi scenariusz, również na dziś mało prawdopodobny, polega na rozpoczęciu pracy w formie zdalnej dla wszystkich – tak jak to wyglądało w kwietniu, maju i czerwcu.
Trzeci scenariusz zakłada, że w większości kraju zajęcia rozpoczną się normalnie. Punktowo, w niektórych regionach Polski, przebiegać będą one zdalnie. Dziś trudno przewidzieć, które rejony są “bezpieczne”, bo rozwój pandemii jest nieprzewidywalny. Minister zdrowia Łukasz Szumowski powiedział w poniedziałek, że rząd planuje powrót do szkół 2 września. Tyle tylko, że w drugim zdaniu rzecznik rządu Piotr Mueller dodał, że rozważana jest tzw. regionalizacja obostrzeń, co dotyczyłoby również kwestii szkolnych. Wydaje się, że taki scenariusz jest najbardziej prawdopodobny.
Niezależnie od tego w ostatnich tygodniach resort edukacji wspólnie z głównym inspektoratem sanitarnym pracował nad nowymi wytycznymi, które miałyby minimalizować ryzyko zakażenia w szkołach. Jak się dowiedzieliśmy, wytyczne są już właściwie gotowe i powinny zostać zaprezentowane w tym tygodniu. Być może podczas jednej konferencji prasowej – z informacją o formie rozpoczęcia roku szkolnego.
Czego mogą dotyczyć? “Kurier Poranny” podaje, że sale lekcyjne mają być wietrzone po każdych zajęciach, dzieci mają częściej myć ręce, a część lekcji ma odbywać się na świeżym powietrzu. Zgodnie z nowymi wytycznymi dzieci nie będą miały też obowiązku noszenia maseczek. Wiadomo też, że nauczyciele nie zostaną masowo przetestowani na obecność koronawirusa przed powrotem do szkół. W placówkach nie będzie też obowiązkowego mierzenia temperatury.
Pytań jest jednak więcej i dotyczą np. lekcji wychowania fizycznego, które z założenia są najbardziej kontaktowe. Pozostaje kwestia przebierania się dzieci/zmiany stroju przed zajęciami i odpowiedniej higieny. Uregulowane musi być też zachowanie na szkolnych stołówkach, gdzie przepisy sanitarne mają być jeszcze bardziej przestrzegane. Wszystkie te sprawy mają się znaleźć w nowych wytycznych.
Tymczasem pewne jest, że większe kompetencje w kwestii zajęć i otwarcia lub zamknięcia szkół będą miały organy prowadzące placówki, czyli samorządy. Z jednej strony resort zdejmuje z siebie odpowiedzialność, z drugiej samorządy dostają autonomię i dzięki zdecentralizowanej strukturze ich działania mogą być szybsze. Ważna będzie w tym wypadku też rola kuratoriów oświaty, które mają wydawać odpowiednią opinię. To nowość, bo w pierwszej fazie epidemii były one w zasadzie bezużyteczne.
W poniedziałek minister Dariusz Piontkowski był na urlopie. Decyzje dotyczące działalności placówek oświatowych we wrześniu mają być ogłoszone w tym tygodniu.
Łukasz Szpyrka
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS