A A+ A++

Olga Szpunar: Dyrektor znanego krakowskiego liceum powiedział mi: “Zżymam się, gdy słyszę o straconym pokoleniu przez pandemię. Prawda jest taka, że kto się chce uczyć, będzie się uczył, a dla kogo nauka była przykrym obowiązkiem, takim obowiązkiem pozostanie”. I spotkał się z falą krytyki za te słowa.

Mikołaj Marcela: Cały czas wierzymy w magię szkoły. W to, że jak ktoś nie będzie się uczył w szkole, to z góry stoi na straconej pozycji. Uważamy, że o sukcesie ucznia decydują jego oceny i wyniki egzaminów. To jest problem instytucjonalny, bo wszystko jest pod te oceny i wyniki egzaminów ułożone. Jeśli mamy je złe, musimy powtarzać klasę, nie dostaniemy się do wymarzonego liceum, na studia, i tym samym nie będziemy mogli robić w życiu tego, co chcemy. To jest problem społecznego postrzegania tego, czym jest szkoła. Zaniepokojenie nauczycieli i rodziców wynika z faktu, że przez pandemię rzeczywistość zaczęła odbiegać od tego dotychczasowego postrzegania. Od patrzenia na szkołę jako na miejsce, do którego młody człowiek musi chodzić z przymusu i przyswajać z góry narzucone mu treści. John Holt, radykalny krytyk szkoły powszechnej, autor książek o edukacji, zauważył, że obecna szkoła to właściwie fundament państwa niewolniczego. Nie dziwimy się, że dzieci zmuszone do życia w takim “państwie” oszukują, jak tylko mogą. Poszedłbym dalej niż dyrektor krakowskiego LO i powiedział, że nie ma co mówić o straconym pokoleniu. Być może jest to pierwsze od długiego czasu pokolenie, które stracone nie jest.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNajpopularniejsze dania kuchni japońskiej – dlaczego akurat te?
Następny artykułOd cywila do żołnierza