A A+ A++

We Francji, w Montpellier, znalazł się 6 stycznia. Mieszka w Żninie (woj. kujawsko-pomorskie), studiuje na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Pojechał na zajęcia do Francji, w ramach programu Erasmus. – Semestr kończył się dla mnie pod koniec kwietnia. Planowałem jeszcze w maju zostać, ale epidemia wszystko zmieniła – opowiada Piotr Zdrojewski.

Co się działo we Francji? – pytamy.

– W momencie, kiedy w Polsce ogłoszono wszystkie ograniczenia, kiedy nie można już było chodzić do kina, zamknięto restauracje i kluby, we Francji zabawa ciągle trwała. Tutaj się nikt tym nie przejmował. Tego samego dnia wsiadłem na rower, żeby zobaczyć, co się dzieje. Ciepło było – 22 stopnie. Na Place de la Comedie, głównym placu w Montpellier, a jest on naprawdę wielki, ścisk był taki, jakby się akurat odbywał jakiś koncert – mówi student UEP.

Niedziela, godz.14. – Dowiaduję się z Instagrama, że Niemcy mają zamknąć granicę z Francją. Miało to nastąpić w poniedziałek o 8. rano. Z Montpellier do granicy niemieckiej jest 800 kilometrów – opowiada. 

Po godzinie od tej informacji, kupił samochód, spakował się i ruszył jak najszybciej do Polski, aby zdążyć przed zamknięciem granic.

– Passata miałem już wcześniej upatrzonego. Zapłaciłem za niego 600 euro. Rocznik 1998. Wybrałem taki model bez pompowtryskiwaczy, bo słyszałem, że są bardziej zawodne, a ja musiałem przejechać Francję – mówi. – Bałem się w trasie, czy nie zepsuje się i nie zostanę we Francji bez możliwości pomocy. Byłbym sam, bez niczego. Adrenalina buzowała. Ciągle nasłuchiwałem, jak się sprawuje prawe przednie koło, bo coś stukało w zawieszeniu. To był wielki stres, żeby czasem nie poszło zawieszenie, bo wtedy bym nie zdążył. Prowadziłem na swoim instagramie relację z jazdy. Z tyłu głowy ciągle siedziała myśl, że nie mogę się zatrzymać i utknąć we Francji. Przyjaciele mnie dopingowali. Walczyłem z czasem i zmęczeniem. Czułem się prawie jak na wojnie

Miał 800 kilometrów do granicy i obliczył, że dojedzie w osiem godzin. Nie mógł jednak jechać passatem szybciej niż 110 kilometrów na godzinę. Dlatego nie zatrzymywał się po drodze. Przez Niemcy szybko przejechał, pozwolił sobie tylko na półtorej godziny postoju i odpoczynku.

Najdłużej czekał na polskiej granicy. – 11 godzin. Stanął w korku pięć kilometrów od przejścia. Akurat Litwini, których nie chcieli przepuścić, zaczęli blokować granicę. 

– 1900 kilometrów z Montpellier do Żnina pokonałem w 36 godzin. Spałem dwie – opowiada student.

Już teraz wie, że znowu wyruszy poznawać Europę, jak tylko będzie to możliwe. – Zostałem już przyjęty na wyjazd do Florencji, na semestr letni. Wiem, że pojadę za rok – mówi Zdrojewski.

– A co pan zrobi z 22-letnim volkswagenem? – pytam.

– Zostawię go. Sprawdził się – odpowiada student ze Żnina.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWłochy: 793 osoby zakażone koronawirusem zmarły w ciągu doby
Następny artykułDziennikarz TVN zmienia barwy. Po kilkunastu latach przeszedł do TVP