Najpierw przedstawię rzetelnie stanowisko Izby na podstawie komunikatu SN. W tekście będę zawsze cytować oryginały dokumentów, aby ustrzec się zarzutu o nadinterpretację słów. Jak uzasadniono stwierdzenie ważności wyboru Andrzeja Dudy na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej? Przypomnieć trzeba na początku rozważań, że zgodnie z art. 129 ust. 1 Konstytucji RP i art. 324 par. 1 Kodeksu wyborczego, Sąd Najwyższy, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez Państwową Komisję Wyborczą oraz po rozpoznaniu protestów wyborczych, rozstrzyga o ważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Zgodnie z art. 26 par. 1 ustawy o Sądzie Najwyższym, uchwała ta jest podejmowana w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Izbę powołano w 2018 r.
Po pierwsze, Izba w uchwale z 3 sierpnia br. przywołała sprawozdanie Państwowej Komisji Wyborczej z 27 lipca 2020 r. w sprawie wyborów. Jak czytamy w komunikacie SN, Izba przyznała, że „Państwowa Komisja Wyborcza, na podstawie posiadanych dokumentów oraz uzyskanych informacji o przebiegu głosowania i wyborów 28 czerwca 2020 r. i 12 lipca 2020 r., nie stwierdziła naruszeń prawa wyborczego, które mogły wywrzeć wpływ na wyniki głosowania i wynik wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej”.
Po drugie, Izba w uchwale wskazała, że rozpatrywała protesty wyborcze. Szczegóły przytacza się w uchwale. Zarejestrowano 5847 spraw, które były wywołane wniesieniem protestów (protesty te rozpatrywano systematycznie, w składach trójosobowych.) Na początku badano kwestię ich dopuszczalności. Bez dalszego biegu pozostawiono ok. 88% wszystkich protestów. Co decydowało o pozostawieniu protestów bez dalszego biegu? Przede wszystkim, jak Izba wyjaśnia, było to niedotrzymanie terminu do złożenia protestu wyborczego, złożenie protestu przez osobę do tego nieuprawnioną czy nieprzedstawienie lub niewskazanie dowodów, na których oparte zostały zarzuty protestu. Innym powodem pozostawienia protestów bez dalszego biegu, jak czytamy w komunikacie, było „sformułowanie zarzutów niemieszczących się w zakresie podstaw wniesienia protestu, w tym w szczególności odnoszących się do kwestii finansowania kampanii wyborczej i sposobu prezentacji kandydatów na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w mediach publicznych, przebiegu procesu legislacyjnego, zgodności funkcjonowania organów państwa oraz treści ustaw i aktów normatywnych z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej”. Izba wyraziła natomiast opinię w 93 przypadkach, że „zarzuty protestu są zasadne – w całości lub w części – lecz stwierdzone naruszenia nie miały wpływu na wynik wyborów”. Dotyczyło to różnych kategorii naruszeń, np. nie doszło do wysyłki pakietu wyborczego (zob. sprawy I NSW 1116/20 czy I NSW 2106/20), umieszczono wyborcę w niewłaściwym spisie wyborców (zob. I NSW 5226/20) czy istniały rozbieżności pomiędzy stwierdzoną liczbą kart do głosowania otrzymanych przez obwodową komisję wyborczą, ustaloną po ich przeliczeniu przed rozpoczęciem głosowania, a sumą niewykorzystanych kart do głosowania i liczbą wyborców, którym wydano karty do głosowania (zob. I NSW 2090/20). Pozostałe protesty uznano za bezzasadne, przede wszystkim ze względu na brak ich udowodnienia.
Po trzecie, Izba podkreśliła w uchwale, że ”Sąd Najwyższy bierze pod uwagę wszelkie okoliczności, które mogą mieć znaczenie dla ważności wyborów, również te, które nie mogły być przedmiotem zarzutów protestu wyborczego”. Zatem Izba może brać pod uwagę kwestie niepodniesione w protestach wyborczych. Izba – w ramach tak określonej kompetencji – w dalszej części podkreśliła znaczenie wyborów w demokratycznym państwie i konieczność ich przeprowadzenia. Izba podkreśliła, że wybory 10 maja 2020 r. nie odbyły się, choć nie wprowadzono stanu nadzwyczajnego przewidzianego w Konstytucji. Izba zatem uznała, że „Wobec zaistnienia takiej, nie przewidzianej Konstytucją RP sytuacji, obowiązkiem państwa było niezwłoczne doprowadzenie do przeprowadzenia wyborów”. Wyznaczenie wyborów na 28 czerwca br. było odpowiednie, gdyż, zdaniem Izby, pozwoliło zrealizować „w najwyższym możliwym stopniu” dwie wartości konstytucyjne, które były istotne w tej sytuacji. Pierwszą wartością jest „konieczność zapewnienia warunków dla wyrażenia woli suwerena co do osoby przyszłego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej”. Drugą wartością jest „konieczność uszanowania terminów konstytucyjnych”.
Po czwarte, Izba podniosła w uchwale, że podstawą prawną przeprowadzenia wyborów była specustawa, tj. ustawa z dnia 2 czerwca 2020 r. o szczególnych zasadach organizacji wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r. z możliwością głosowania korespondencyjnego („uchwalona zaledwie 26 dni przed wyborami”). Izba podkreśliła znaczenie orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego. Wedle TK (wyroki z: 3 listopada 2006 r., K 31/06; 28 października 2009 r., Kp 3/09; 20 lipca 2011 r., K 9/11), nie można wprowadzać istotnych zmian w prawie wyborczym w okresie 6 miesięcy „ciszy legislacyjnej”, poza „nadzwyczajnymi okolicznościami o charakterze obiektywnym”. Izba uznała, że ze względu na pandemię i nieprzewidziane prawem wyborczym okoliczności, oraz brak odbycia wyborów 10 maja br., wystąpiły właśnie te obiektywne okoliczności. One uzasadniły zmianę prawa wyborczego w okresie tuż przed wyborami. Izba podkreśliła, że zmiany w prawie wyborczym nawet „rozszerzyły możliwość udziału obywateli w głosowaniu w warunkach pandemii, w szczególności przez głosowanie korespondencyjne”. Zdaniem Izby, zmiany w prawie wyborczym zatem pozwoliły pełniej zrealizować czynne prawo wyborcze z art. 62 Konstytucji. Tym samym, jak podniosła Izba, realizowano zasady konstytucyjne demokratyzmu z art. 2 i ciągłości władzy z art. 126 Konstytucji.
Po piąte, Izba uznała, że w związku z tym, że wybory 28 czerwca br. odbyły się w następstwie nieodbycia się wyborów 10 maja br., następujące „rozwiązanie normatywne” w nowym prawie wyborczym były akceptowalne („dopuszczalne”): prawa dotychczasowych kandydatów do kandydowania utrzymano, a także dopuszczono możliwość rejestracji nowych kandydatów.
zobacz także:
Po szóste, Izba przypomniała art. 127 Konstytucji i zasady wyboru Prezydenta RP. Wybory Prezydenta RP są powszechne, równe, bezpośrednie i tajne. Izba podkreśliła, że wyborca ma jeden głos, a zatem wszyscy kandydaci mają równe szanse. W tej części, Izba odniosła się do krytycznych uwag na temat wyborów. Kwestię nierówności szans w mediach publicznych tak oceniła: „Nierówny dostęp kandydatów do środków masowego przekazu nie wpływa na ważność wyborów, dopóki zapewniony jest nieskrępowany (prawnie i faktycznie) pluralizm mediów”. Można to rozumieć tak, że jeśli nawet TVP była stronnicza, to przecież są też inne media (powiedzmy, jak TVN czy Onet). Izba odniosła się również do zarzutu o brak neutralności władz publicznych w czasie kampanii. Izba tak to ujęła, łącząc wątek braku neutralności władz z brakiem neutralności mediów: „Sąd Najwyższy zwraca uwagę, że dobrą praktyką odnoszącą się do procesu wyborczego powinno być neutralne podejście władz publicznych do kampanii wyborczej. Kampania powinna być relacjonowana we wszystkich mediach, zwłaszcza publicznych, w sposób rzetelny. Sygnalizowane w przestrzeni publicznej i w protestach wyborczych naruszenia tych standardów nie przybrały postaci, w której ograniczona zostałaby możliwość wolnego wyboru”.
O stwierdzenie ważności wyborów wystąpił zarówno przewodniczący PKW, jak i Prokurator Generalny. Ostatecznie Izba, po analizie sprawozdania PKW i wydanych opinii przy rozpatrywaniu protestów wyborczych, „w szczególności zaś stwierdzonych w nich uchybień”, uznała w imieniu Sądu Najwyższego, że „żadne z tych uchybień, jak również wszystkie one łącznie, nie dają podstaw do kwestionowania ważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej dokonanego 12 lipca 2020 r.”. Stwierdzenie ważności wyboru Andrzeja Dudy na drugą kadencję prezydencką stało się faktem.
Teraz trzeba przyjrzeć się krytycznie tej uchwale i wszelkim okolicznościom dotyczącym całego procesu wyborczego.
Po pierwsze, sprawozdanie PKW z 27 lipca 2020 r. o wyborach, choć zawiera 50 stron, to pomija istotne elementy, które pokazują okoliczności i całokształt procesu wyborczego w 2020 r. Te elementy zostały dobrze opisane przez Thomasa Boserupa, przewodniczącego Specjalnej Misji Oceniającej Wybory Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE (ODIHR). Przedstawił on stanowisko Misji na konferencji 13 lipca br. Podkreślił, że wybory były ogólnie dobrze zorganizowane, ale wystąpiły problemy ze stronniczością władz i mediów publicznych: „Druga tura wyborów prezydenckich w Polsce została przeprowadzona prawidłowo pomimo luk regulujących wiele istotnych kwestii. Kandydaci byli w stanie swobodnie prowadzić swoje kampanie wyborcze w konkurencyjnej drugiej turze wyborów, jednakże ogólna wrogość, groźby wobec mediów, retoryka nietolerancji oraz przypadki nadużyć zasobów państwowych umniejszyły całości procesu. Spolaryzowane środowisko medialne, a zwłaszcza stronnicze relacje ze strony nadawcy publicznego, pozostały istotną obawą”. Przede wszystkim podkreślono rolę premiera w kampanii: „Premier Morawiecki w ramach pełnienia swojej oficjalnej funkcji odwiedził ponad 80 miast w kraju, składając obietnice rozdzielenia funduszy publicznych, rozdając uroczyste symboliczne kartonowe czeki. Wszystkie te wydarzenia zostały udokumentowane na oficjalnym profilu na Facebooku premiera. Spowodowało to zatarcie granic pomiędzy państwem a partią i stworzyło nieuzasadnioną przewagę dla Prezydenta ubiegającego się o reelekcję, co jest sprzeczne z pkt 5.4 Dokumentu Kopenhaskiego OBWE z 1990 r.” Do tego, Misja podkreśliła stronniczość mediów publicznych, stwierdzając, że „telewizja publiczna nie wywiązała się z prawnego obowiązku bycia bezstronną, a relacje TVP zdecydowanie sprzyjały urzędującemu Prezydentowi”. Obie te kwestie, tj. stronniczość władz publicznych oraz stronniczość mediów publicznych, nie zostały wzięte pod uwagę w sprawozdaniu PKW, a następnie zostały zignorowane prze Izbę SN. A przecież właśnie poprzez te dwa rodzaje stronniczości na rzecz urzędującego Prezydenta zostało naruszone zobowiązanie międzynarodowe Polski, wynikające z Dokumentu Kopenhaskiego, tj. zobowiązanie w zakresie rozdziału partii od państwa. Można powiedzieć, że wybory stały się po prostu nieuczciwe na skutek stronniczości władz i mediów publicznych (czyli wbrew standardom).
Po drugie, Izba SN wskazała na liczbę rozpatrywanych spraw i protestów wyborczych (5847 spraw), ale są tu pewne problemy. Na wniesienie protestu przeciwko wyborowi Prezydenta RP, na piśmie, do Sądu Najwyższego były tylko 3 dni od dnia podania wyników wyborów do publicznej wiadomości (zob. art. 15 ust. 2 specustawy wyborczej). Na wydanie uchwały o stwierdzeniu ważności wyborów SN miał 21 dni liczonych od 14 lipca br. Zakładając, że Sąd poświęciłby każdej sprawie 10 minut, to musiałby pracować 25 dni (bez przerwy na spanie i sprawy fizjologiczne). 20-osobowa Izba jednak podzieliła sobie pracę i pracowała w mniejszych składach, choć mimo to czas naglił i była obawa, czy uda się rozpatrzyć wszystkie protesty w terminie. Gdyby nie rozpatrzono protestów w terminie, to należałoby pewnie unieważnić wybory, jak sugerował b. przewodniczący PKW. Trzeba dodać, że codzienna analiza postanowień składów trójosobowych Izby w lipcu br. (chodzi o opinie w sprawach protestów wyborczych) prowadziła do wniosku, że albo Izba podtrzymuje swoją linię orzeczniczą z jesieni 2019 r., de facto odrzucając protesty o stronniczość mediów publicznych (na zasadzie, że każdy sam decyduje, czy o … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS