A A+ A++

Kiedy cały świat skupiony jest na wojnie na Ukrainie, a granicę z Polską przekroczyło już ponad milion uchodźców z tego kraju, w cieniu tej wielkiej tragedii wciąż rozgrywa się kryzys humanitarny na granicy polsko-białoruskiej.

Potrzebujących natychmiastowej pomocy ludzi jest wprawdzie mniej, ale wciąż tam są – większość w lasach lub miastach po stronie białoruskiej, ale i znaczna część – w strefie objętej zakazem wstępu w województwie podlaskim. Przedłużony niedawno zakaz przebywania w strefie nadgranicznej nie tylko utrudnia ratowanie zdrowia i życia, ale zdaniem obrońców praw człowieka taka decyzja polskiego rządu wprowadza podwójne standardy wobec uchodźców i uchodźczyń. I stoi w sprzeczności z zasadą uniwersalności praw człowieka.

Uchodźcy. W lutym pół tysiąca desperatów na polsko-białoruskiej granicy

Kiedy polski rząd wprowadza ułatwienia w przekraczaniu granicy ukraińsko-polskiej, tuż przy przejściach granicznych i na dworcach w całej Polsce tworzą się punkty pomocy humanitarnej z opieką medyczną, ciepłym jedzeniem i napojami, a funkcjonariuszy Straży Granicznej widzimy w nowej roli – niosących na rękach zmęczone czy śpiące dzieci uchodźców, staje się jasne: kwestia ludzkiego traktowania uchodźców na granicy jest wyłącznie kwestią politycznej woli.

W tym samym bowiem czasie trwają niekończące się push-backi na polsko-białoruskiej granicy. Także uciekających przed takimi samymi bombardowaniami czy ostrzałem Syryjczyków wyrzuca się wielokrotnie na Białoruś, w ręce tamtejszych służb, które znęcają się nad ludźmi i wpychają ich z powrotem na terytorium Polski.

Mjr Katarzyna Zdanowicz, rzeczniczka prasowa Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej, informuje o liczbie prób nielegalnego przekroczenia granicy: w sierpniu 2021 roku, kiedy zaczął się kryzys humanitarny, było ich ok. 3,5 tys., we wrześniu – ok. 7,6 tys., w październiku – już ok. 17,4 tys., w listopadzie – 8,9 tys., w grudniu 2021 – 1,7 tys.

W styczniu 2022 roku ludzi na polsko-białoruskiej granicy było znacznie mniej – SG odnotowała około tysiąca prób jej przekroczenia, natomiast ostatni miesiąc, luty, to „tylko” 500 usiłowań. Pół tysiąca desperackich prób przedarcia się do lepszego świata, gdzie bomby nie spadają na głowy i nie umiera się z głodu. Oczywiście termin „próby” oznacza, że zostały one udaremnione – pogranicznicy wypychają migrantów przez drut, a złapanych w głębi kraju – odwożą do granicy i wypychają.

Według aktywistów, którzy pomagają migrantom, w Białorusi przebywa jeszcze około 1,5 tys. osób. Sami migranci szacują, że jest ich do 2 tysięcy. To ci najbardziej zdesperowani, głównie z Syrii, dla których powrót do kraju oznacza niechybną śmierć.

Tu można wesprzeć zbiórkę pieniędzy na rzecz siedmiu Syryjczyków na Białorusi

Nie był w stanie samodzielnie się napić

Od początku lutego do Grupy Granica zgłosiło się z prośbą o pomoc 245 osób, w tym 16 dzieci. Od 26 lutego do 3 marca było to 51 osób, w tym siedmioro dzieci. Uciekały przez Białoruś z krajów ogarniętych konfliktami: Erytrei, Sudanu, Jemenu, Syrii i Iraku. Byli wygłodzeni, spragnieni, pobici, wyczerpani, zmarznięci, bez możliwości bezpiecznego odpoczynku, w ciągłym stresie i strachu o swoje życie. Aktywiści udzielili pomocy m.in. osobom z hipotermią i obrzękami. Osoby ranne zostały opatrzone, zapewniono im również ciepłe okrycia i ubrania. Całej tej pomocy wolontariusze i wolontariuszki dostarczają wręcz w „konspiracji”, bo nie chcą narażać proszących o pomoc na kolejne wywózki, ale też sami stają się z tego tytułu celem ataków służb i aparatu państwa.

W poniedziałek (7 marca) Grupa Granica udostępniła świadectwo jednej z aktywistek, mieszkanki województwa podlaskiego:

„Leżeli niedaleko drogi, w rzadkim lesie. Pierwsze, co zobaczyliśmy, to ich bose stopy – białe, opuchnięte, nienaturalne. Jeden leżał na ziemi, bo nie dawał rady się podnieść, drugi (ten, który miał zapalenie płuc i niewydolność wątroby) był bardzo zmęczony i obolały. Mniejszy, student biologii, nie był w stanie samodzielnie się napić, musieliśmy podtrzymywać mu głowę. Większy, student ekonomii, zwijał się z bólu i skarżył na żołądek. Po leku rozkurczowym zasnął. Mniejszy miał ciężko odmrożone stopy. Długo staraliśmy się je ogrzać, powolutku podnosząc temperaturę wody. Udało się.

Za każdym razem jesteśmy zszokowani, jak po kilku godzinach ogrzewania, karmienia i troski z tych na wpół żywych istot, leżących w apatii i bezruchu pośród mchu i jelenich odchodów, nieśmiało odradzają się uśmiechnięci, zabawni, niesamowici ludzie, ciekawi naszych imion, pobudek i motywacji, za każdym razem bezgranicznie wdzięczni. To pokazuje, jak niewiele trzeba. Jakie to pomaganie powinno być proste. Wystarczy trochę ciepła (tego „fizycznego”: ogrzewaczy, ubrań, gorącego jedzenia, ale i tego „psychicznego”: troski, zainteresowania, przytulenia) i dosłownie po chwili widać, jak wstępuje w nich życie, a apatię wypiera nadzieja.

Były wojewoda podlaski ratuje ludzi w lesie. “Na tym pograniczu runęły wszystkie prawa”

Nas, już od siedmiu miesięcy ratujących ludzi w lasach, nie przestaje szokować to, że pomoc, wsparcie, ciepło i dawanie nadziei są zarezerwowane tylko dla niektórych uchodźców i uchodźczyń – tych bliższych kulturowo, mówiących w podobnym języku. Pomaganie innym jest kryminalizowane, a osoby udzielające takiego wsparcia – prześladowane”.

„Nie mam innego wyjścia, pójdę do lasu”

Ostatnie, przejmująco zimne dni na polsko-białoruskiej granicy to dramat m.in. grupy ponad 50 osób, uwięzionych przez białoruskiej wojsko w strefie nadgranicznej, gdzie doświadczają przemocy i tortur. Dwie wycieńczone osoby z tej grupy, uciekając, wpadły do rzeki. Starszy, schorowany mężczyzna z Syrii, któremu pomagały wolontariuszki Grupy Granica, opowiadał, że doświadczył już 10 wywózek.

„Nie mam innego wyjścia, pójdę do lasu. Lepiej umrzeć w lesie niż w więzieniach mojego kraju czy tutaj” – pisał do Piotra Czabana, reportera TVN24, prowadzącego blog Czaban Robi Raban, syryjski uchodźca. Swoją historię opisał mu także Majed z Jemenu: „Miesiąc temu zostałem pobity przez armię białoruską i złamałem rękę. Kilka dni temu spróbowałem ponownie [dostać się do Polski – red.] i zostałem aresztowany przez polską straż. Nie wiem, co mam teraz robić. Mam 16 lat”.

Parę dni temu, 4 marca, osiem osób z Syrii utknęło na bagnach. Były to osoby po kolejnych push-backach. Jeden z mężczyzn miał problemy z nerkami, drugi – krwawiącą ranę od drutu. Zostali uratowani przez polskie służby.

Kolejny dramat dzieje się teraz – w poniedziałkowy (7.03) wieczór. Funkcjonariusze policji i Straży Granicznej zatrzymali w lesie poza strefą wolontariuszy, udzielającej pomocy humanitarnej czterem uchodźcom z Jemenu. Mężczyźni przedarli się przez bagna na północ od Siemianówki, są wyczerpani, wymagają pomocy medycznej. Są bardzo młodzi, w wieku 17-27 lat. Jeden z nich jest w ciężkim stanie. Na miejsce jedzie karetka pogotowia, a wolontariusze wciąż trwają przy Jemeńczykach, obawiając się, że mimo iż proszą oni o azyl w Polsce, znowu zostaną wywiezieni na Białoruś. 

Ratownicy udzielają pomocy medycznej uchodźcy z Jemenu w lesie nad Siemianówką Fot. Grupa Granica

– Jeden z uchodźców, który był w najgorszym stanie fizycznym, zemdlał, miał problemy z oddychaniem i otrzymał pomoc ze strony ratowników. Następnie został zabrany przez Straż Graniczną do placówki w Michałowie. Pozostałych trzech w obawie przed wywózką na Białoruś, podjęło dramatyczną decyzję o rozdzieleniu się, zdołało uciec i się ukryć. Wolontariusze zostali puszczeni wolno – relacjonuje Marysia Złonkiewicz z inicjatywy Chlebem i Solą, działająca w Grupie Granica. – Obawiamy się o los najsłabszego z chłopaków, że SG w Michałowie zdecyduje się na kolejny push-back. Wszyscy prosili o udzielenie im ochrony. Pochodzą z Jemenu, w którym trwa wojna – przypomina.

Stop dyskryminacji i segregacji na granicach

Aktywiści i aktywistki Grupy Granica piszą: „W tej dramatycznej sytuacji wojny za naszymi granicami nie możemy dać się podzielić. I sami jako państwo i społeczeństwo nie możemy dzielić innych. Dlatego, wspierając głos naszych kolegów i koleżanek Ukraińców i Ukrainek, apelujemy do polskiego rządu o zapewnienie procedur, które przeciwdziałać będą dyskryminacji na granicach i segregacji ludzi z uwagi na ich kolor skóry, narodowość czy religię. Apelujemy o wprowadzenie regulacji prawnych, które zaoferują taką samą pomoc dla wszystkich uchodźców i uchodźczyń z terenu Ukrainy”.

Opisując sytuację na polsko-białoruskiej granicy, aktywiści przypominają: „Wspierający Władimira Putina i agresję na Ukrainę reżim Aleksandra Łukaszenki zmusza uchodźców i uchodźczynie, którzy przebywają w Białorusi, do przekraczania granicy z Polską. Niestety, ta granica nie jest otwarta dla osób uciekających przed wojną i zagrożeniami. Osoby ją przekraczające nadal nie mogą poprosić o ochronę w Polsce, są w dalszym ciągu wypychane do Białorusi. (…)

Ludzie nielegalnie wypychani przez granicę w tę i z powrotem przez służby obu krajów, wyczerpani i często w fatalnym stanie, mają prawo do bezpieczeństwa i ubiegania się o ochronę międzynarodową tak samo jak osoby uciekające przed wojną w Ukrainie. Oni też są ofiarami wojen i kryzysów politycznych w swoich krajach. Im także winniśmy udzielać pomocy.

Apelujemy zatem o rozszerzenie stosowania prawa i standardów humanitarnych także na uchodźców próbujących uzyskać ochronę międzynarodową na granicy z Białorusią. (…)

Prawa człowieka mają charakter uniwersalny. Rządzący nie mogą stosować podwójnych standardów wobec osób poszukujących na terenie RP ochrony w zależności od tego, którą granicę w jaki sposób przekroczą i skąd pochodzą. Jednym z efektów segregacji i profilowania rasowego w podejściu władz RP do pomocy potrzebującym jest wykreowanie w odbiorze społecznym obrazu uchodźcy „godnego pomocy” i „swojego”, ponieważ bliższego nam kulturowo…

Jako Grupa Granica zdecydowanie się temu sprzeciwiamy. Prawdziwym kryterium wiarygodności i praworządności polskich władz jest to, czy będą one w stanie pomagać zgodnie ze standardami prawnymi, które Polska zobowiązała się szanować, bez dzielenia uchodźców i uchodźczyń na tych, którzy odpowiadają stereotypowemu obrazowi „uchodźcy idealnego” – a więc są godni pomocy, i tych, którzy takiemu wyobrażeniu nie odpowiadają – a zatem można im pomocy odmówić. Do pomagania wszystkim uchodźcom bez względu na ich pochodzenie, wyznanie czy kolor skóry zobowiązuje nas prawo międzynarodowe, a do reakcji na przemoc – zwykła ludzka solidarność.

Nie godzimy się na taką segregację i działamy dalej, pomagając wszystkim uchodźczyniom i uchodźcom, którzy jej potrzebują. Pomaganie jest legalne! To przemoc jest przestępstwem!”.

Grupa Granica cały czas działa na pograniczu polsko-białoruskim, ale jednocześnie wiele należących do niej organizacji pomaga także przybywającym z Ukrainy.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułIntensywne opady śniegu możliwe na południu kraju
Następny artykułMieszkańcy Boguszyc Osiedla pomagają uchodźcom z Ukrainy