Xbox Game Pass to bez jakichkolwiek wątpliwości najlepsza usługa, z którą miałem okazję obcować w swojej “karierze gracza”. Microsoft wpadł na świetny pomysł udostępniając za ustaloną z góry cenę katalog przepełniony największymi hitami dla każdego. Dzięki temu wielu z nas może zapoznać się z tytułami wydawanymi spod chorągwi “zielonych”, można śmiało rzec, za grosze, bo obcowanie z Gears 5 za 40 złotych jest po prostu czymś pięknym.
Trochę o abonamentach
W ostatnim czasie możemy grać nie tylko w tytuły przyszykowane na rynek przez korporację z Redmond, ale także te od Electronic Arts. Amerykanie już od dłuższego czasu posiadają w swojej ofercie abonament EA Play (wcześniej znany jako Origin Access) oraz EA Play Pro (Origin Access Premiere). Ten pierwszy, zbierający w sobie wszystkie tytuły mające na karku już kilka miesięcy, niedawno został połączony z Game Passem, dzięki czemu posiadacze Xboksów One, Series X|S lub minimum średniej klasy komputerów osobistych mogą – za wyżej podaną cenę – przetestować takie produkcje, jak Need for Speed Heat tudzież Star Wars Jedi: Upadły zakon. I, co warto zaznaczyć, nie są to byle jakie pozycje.
Drogą Microsoftu i “Eletroników” podąża obecnie Ubisoft, który w trakcie E3 2019 szumnie zapowiedział Ubisoft+. Usługa jest dostępna jedynie na komputerach osobistych, a jej miesięczny koszt wynosi 60 złotych. Jednakże, tak jak w przypadku Game Passa, czy na tę cenę można narzekać? Patrząc na to, że francuscy deweloperzy “wypożyczają” nam na równiutki miesiąc – po uiszczeniu opłaty – Assassin’s Creed Valhalla, Immortals Fenyx Rising, czy Watch Dogs Legion, to nie, koszt nie jest duży, zważywszy na to, że wysokobudżetowe gry kosztują obecnie od 250 do około 290 złotych (w przypadku Ubisoftu, bo u innych wydawców możemy zaobserwować inną sytuację).
Duże hity “za grosze”?
Szczerze powiedziawszy, gdy tylko dowiedziałem się o Ubisoft+, zacząłem z niego korzystać, aby nadrobić stare, jak i móc zapoznać się z tymi nowszymi tytułami. Na pierwszy ogień poszedł Tom Clancy’s The Division 2, co pozwoliło mi, jak i kilku znajomym, zwiedzać okolice Białego Domu i zwalczać pętające się wokół niego niebezpieczeństwo tuż po premierze. Bez abonamentu Ubisoftu nie byłoby to możliwe, bo nie każdy może pozwolić sobie na wydanie ponad dwóch stówek na grę, którą po ukończeniu wrzuci w kąt.
Na wieść o tym, że usługa Francuzów może trafić do Game Passa, ucieszyłem się, bo moją pierwszą myślą było to, iż wszystkie usługi zostaną – tak jakby – połączone w jedną całość, a zagorzali fani gier korzystający z EA Play, Ubisoft+ i Game Passa będą mogli pobierać swoje tytuły z jednej aplikacji. Jednakże po krótkim namyśle skapnąłem się, że wyglądałoby to zbyt kolorowo. Patrząc na Steama, Epic Games, czy nawet Origina, każda z firm w dalszym ciągu chce mieć coś dla siebie.
EA Play mimo tego, iż dołączyło do abonamentu Microsoftu, to wciąż posiada swoją droższą wersję dostępną jedynie na Originie. W pierwszej kolejności to właśnie do niej trafiają światowe premiery (a niedawno poinformowano nawet, że EA zadbało o wdrożenie do swojej oferty Biomutant, co jest dla mnie świetną wiadomością) pokroju nowej FIFY, NHL-a, czy te już ogłoszone – Dragon Age 4 oraz Mass Effect 4. Wrzucenie takich gier do Game Passa mijałoby się po prostu dla wydawcy z celem.
Sporo możliwości
Jestem pewny, że podobnie myśli Ubisoft. O ile twórcy gier z serii opowiadającej o historii zakapturzonych zabójców mogliby udostępnić szerokiemu gronu odbiorców starsze odsłony Assassin’s Creed (np. części Origins i Odyssey) zachęcając tym samym do zakupu Valhalli, która swoją drogą zebrała bardzo wysokie oceny i sprzedaje się jak świeże bułeczki. To samo można by uczynić z Watch Dogs i Watch Dogs 2 pokazując, że osoby lubiące rozgryzać od środka tętniące życiem miasta powinny odnaleźć się także w Legionie. Zresztą – takie podejście można zastosować w jeszcze kilku markach, którymi Francuzi mogą się poszczycić.
Deweloperzy decydując się na takie podejście tak naprawdę nic by nie stracili, bo ich kilkuletnie pozycje można wyrwać już za kilkanaście złotych. Gracze, przede wszystkim ci rozpoczynający dopiero swoją przygodę z grami wideo, nie orientujący się w ofercie Francuzów, mogliby sprawdzić na własnej skórze, jak prezentują się ostatnie Asasyny i inne produkcje Ubisoftu, a w przypadku pozytywnego odzewu, nabyć Ubisoft+ lub zakupić pełną wersję produktu w sklepie internetowym. I posiadacze Game Passa byliby zadowoleni, i sami twórcy.
Myślę, że Jeff Grubb (autor ostatnich plotek dot. wyżej poruszonego tematu) ma rację i koniec końców posiadacze usługi Microsoftu otrzymają Ubisoft+ w Game Passie. Tak jak jednak napisałem wcześniej, zainteresowani prawdopodobnie nie otrzymają najnowszych hitów, a starsze pozycje, które powinny zachęcić potencjalnych kupców do zapoznania się z nowościami francuskiego giganta. Kiedy to nastąpi? Zakładając, że rozmowy już trwają, to nie dalej, niż w drugim kwartale bieżącego roku.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS