„Opozycja mogła mieć dzisiaj swojego prezydenta, układ sił w Polsce byłby zupełnie inny. Wiele idiotycznych ustaw wylądowałoby na śmietniku, Polska byłaby w innym punkcie ale po co, skoro Hołownia miał inny plan” – mówi w zamieszczonym na Twitterze nagraniu Tomasz Lis.
Tomasz Lis nie odpuszcza w sprawie zwalczania wszystkich, którzy na polskiej opozycji podważają status przywódczy Donalda Tuska. Popularny dziennikarz, nie kryjący swoich politycznych sympatii dla Koalicji Obywatelskiej, kolejny już raz uderzył w Szymona Hołownię, najwyraźniej w nim upatrując zarzewie wszelkich niesnasek i braku jedności polskiej opozycji.
Hołownia ze swoim ugrupowaniem mógłby wrócić do planu A, czyli próba znowu wypchnięcia Platformy i zajęcia jej miejsca. Szymon Hołownia już raz dał zwycięstwo PiS-owi. Gdyby nie on, gdyby nie jego, według mnie, skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie, dziś z księciem Williamem spotykałby się nie łamiący angielskiego Andrzej Duda ale Rafał Trzaskowski. Słyszeliśmy od prawie trzech lat, co powtarza Hołownia, że przecież „ja poparłem Trzaskowskiego”. Tak? Ja mam ten dar, że mam pamięć słonia i pamiętam jak to poparcie wyglądało. Hołownia powiedział wtedy: „różnica między Dudą a Trzaskowskim jest taka jak między pożarem domu a złamaną ręką. Serio? To jest poparcie?
— pytał oburzony Lis.
Tomasz Lis przedstawił też alternatywną wizję rzeczywistości, w której Rafał Trzaskowski pokonuje w wyścigu do Belwederu Andrzeja Dudę. Według niego, Polska byłaby zupełnie innym, lepszym krajem lecz na przeszkodzie tej idyllicznej wizji stanął nieoczekiwanie Szymon Hołownia, który hołdując swym ambicjom politycznym „dał na tacy zwycięstwo Dudzie”.
Opozycja mogła mieć dzisiaj swojego prezydenta, układ sił w Polsce byłby zupełnie inny. Wiele idiotycznych ustaw wylądowałoby na śmietniku, Polska byłaby w innym punkcie ale po co, skoro Hołownia miał inny plan. Jaki? Według mnie po prostu umierał ze strachu. Gdyby Trzaskowski został prezydentem to byłoby wielce prawdopodobne, że miałby także w kieszeni reelekcję za dwa lata. Krótko mówiąc, Hołownia musiałby odłożyć swoje ambicje i marzenia o prezydenturze o kolejnych dziesięć lat – dekada, dużo się może zdarzyć. Nie chciał czekać, w związku z tym poświęcił Polskę, interes własnego kraju i de facto na tacy podał prezydenturę Andrzejowi Dudzie. Bycie swego rodzaju mesjaszem – ambitnie, przyznaję ale na razie przypominam, na razie ocalił nie Polskę tylko Dudę.
Tomasz Lis, największy chyba orędownik „jednej listy opozycji” pod przewodnictwem Donalda Tuska, przekracza kolejne granice zaangażowania w bieżącą politykę. Celem jest tropienie rewizjonistów i defetystów – już nie tylko PiS, według niego, zagraża polskiej demokracji, ale nawet partie, które jak najmniej chcą być z PiS kojarzone. Dlaczego? Ponieważ rzucają kłody pod nogi, a w zasadzie pod kopyta białego konia, na którym według Lisa, miałby wrócić do rządu Donald Tusk.
CZYTAJ TEŻ:
— Na opozycji wrze! Hołownia apeluje do „Silnych Razem i różnych Tomaszów Lisów”: „Nie daj Boże, żebyście byli winni”
— Ciąg dalszy szarży na Szymona Hołownię. Tomasz Lis jest dumny z siebie? „Stanęło na Kałowni. Zero kpin z nazwiska”
— Wojna w opozycji. Hołownia: Ta przerażająca histeria wokół „wspólnej listy” nas wykrwawia. Brakuje zapachu zwycięstwa
— Hołdys uderza: Udręka z namawianiem na „jedną listę” cuchnie żenadą. Zgotują piekło w Sejmie i zdradzą partnerów
pn/Twitter
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS