A A+ A++

W środku pandemii przyznanie większych pensji posłom, senatorom i ministrom, jest co najmniej zaskakującym pomysłem. W dodatku kosztownym politycznie. Ale Jarosław Kaczyński po prostu nie miał wyjścia. W klubie parlamentarnym narasta niezadowolenie i podwyższenie poselskich pensji było właściwie jedynym wyjściem z sytuacji. Politycy PiS od miesięcy nie ukrywają, że bycie posłem po prostu przestało im się opłacać. W rozmowach na korytarzach mówią, że „lepiej było się ustawiać w lokalnych biznesach, albo w spółkach Skarbu Państwa przynajmniej by człowiek zarobił i się tak nie szarpał”. To prezes Kaczyński obniżył poselskie pensje kiedy wybuchła afera z nagrodami dla ministrów w rządzie Beaty Szydło. Dostali ministrowie, a zapłacili wszyscy posłowie i senatorowie, bo prezes nie lubi przyznawać się do błędu. Ministrowie co prawda mieli przekazać nagrody na cele charytatywne, ale niestety nie wiadomo na jakie, bo nie chcieli się pochwalić. Z doniesień medialnych wynikało, że tylko 12 wpłaciło pieniądze na Caritas. Pozostałych 10 uznało, że to ich prywatna sprawa.

Dokładnie rok temu, w sierpniu 2020 także między falami pandemii, PiS próbowało oddać posłom to, co stracili na nagłym uniesieniu prezesa. Prawie się udało, bo opozycja kompletnie straciła słuch społeczny. Prace nad ustawą trwały w sumie od pierwszego do trzeciego czytania 7 godzin, a za było 386 posłów. Przeciw było 9 posłów KO, 7 Lewicy (cała partia Razem i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk), 6 Koalicji Polskiej (posłowie Kukiz’15 i Jolanta Fedak) i cała Konfederacja. Kiedy pomysł wyszedł z Sejmu i zaczęła się medialna burza Koalicja Obywatelska zrozumiała, że głosowanie razem z PiS akurat w tej sprawie to był naprawdę zły pomysł. Senat projekt odrzucił.

Dlatego PiS tym razem nie przygotowało projektu ustawy, żeby nie dać opozycji możliwości „bycia przeciw”. Rozporządzenie jest znacznie wygodniejsze, bo to właściwie decyzja prezydenta. W dodatku podjęta z dnia na dzień – w piątek podpis, a od niedzieli wyższa pensja. Jednak tym razem opozycja nie zaspała. I nie ma najmniejszej wątpliwości dlaczego – po prostu Donald Tusk kazał. Co prawda publicznie wskazuje na rolę klubu, ale nie ma najmniejszej wątpliwości, że to decyzja p.o. przewodniczącego.

W poniedziałek rozmawiałam z posłem Platformy na temat podwyżek. Na pytanie czy się cieszy, że więcej zarobi odpowiedział: szczerze, to uwierzę jak zobaczę większy przelew, ale jak znam Donalda, nigdy nam nic nie dał, za to parę razy zamroził i obciął. Dosłownie godzinę później rzecznik partii ogłosił, że klub składa projekt ustawy zamrażający podwyżki do następnej kadencji. Projekt prawdopodobnie przepadnie, albo trafi do sejmowej zamrażarki, bo nie po to PiS użyło fortelu, żeby teraz znowu obniżyć posłom i ministrom pensje. Ale Platforma tym razem zareagowała szybko i trafiła w społeczny nastrój. O ile oczywiście jej politycy będą przygotowani na padające od września pytania co robią z podwyżką, która co miesiąc wpływa na ich konto i czy biorą, ale się nie cieszą.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzedsiębiorco weź udział w warsztatach z efektywnej strategii e-marketingowej !
Następny artykułBliska współpracowniczka Aleksieja Nawalnego skazana