A A+ A++

„Każdy święty jest dany nam po coś. Żeby rzeczywiście był naszym orędownikiem u Pana Boga, ale również, żeby człowiek miał jasną drogę – że ci ludzie przeżyli swoje życie pięknie, dobrze, w łączności z Panem Bogiem” – mówi portalowi wPolityce.pl proboszcz Parafii Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie ks. Bogdan Bartołd.

CZYTAJ TAKŻE: Kościół katolicki obchodzi uroczystość Wszystkich Świętych. W polskiej tradycji jest to również dzień zadumy i nawiedzania grobów bliskich

Katolicy obchodzą 1 listopada uroczystość Wszystkich Świętych. Tego dnia wspominamy wszystkich wiernych, którzy po śmierci osiągnęli zbawienie i przebywają w niebie, także tych, którzy nie zostali oficjalnie wyniesieni na ołtarze. W Polsce to także dzień, kiedy nawiedzamy groby bliskich i wchodzimy w stan zadumy.

Kościół prowadzą święci

O dzisiejszym święcie opowiada w rozmowie z portalem wPolityce.pl proboszcz Parafii Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie ks. Bogdan Bartołd.

Uroczystość Wszystkich Świętych chyba dla większości z nas będzie się kojarzyła ze zniczem, grobem bliskich, cmentarzem. Odwiedzamy w tym dniu na naszych cmentarzach szczególnie groby naszej rodziny, przyjaciół czy znajomych, bo to jest dzień wolny od pracy – ja to w ten sposób tłumaczę. Natomiast charakterystyką dzisiejszej uroczystości jest, że w tym dniu Kościół oddaje cześć wszystkim tym, którzy już weszli do chwały niebieskiej. To jest podstawa

— mówi.

Oczywiście tych świętych jest bardzo wielu, bo mamy świętych, którzy są oficjalnie uznani przez Kościół – beatyfikowani, kanonizowani – ale są niezliczone rzesze osób, które już są w niebie i radują się szczęściem oglądania Pana Boga twarzą w twarz

— dodaje ks. Bartołd.

Jesteśmy ludem pielgrzymującym na ziemi, dlatego święci wskazują nam drogę, która ma nas zaprowadzić do świętości. To przypomina nam też prawdę o naszej wspólnocie ze świętymi, którzy otaczają nas swoją opieką, wstawiają się za nami u Pana Boga, a jednocześnie są tymi, którzy wzbudzają nas dobry przykład wierności Panu Bogu i służby Niemu

— zaznacza.

Nasz rozmówca mówi, że nie trzeba specjalnie przekonywać wiernych, żeby modlili się do świętych.

Pracuję w katedrze warszawskiej. Mamy beatyfikowanego rok temu prymasa Wyszyńskiego. Od momentu beatyfikacji, modlitw za jego wstawiennictwem (bo są pisane na kartkach) jest już dwadzieścia kilka tysięcy. Ludzie przychodzą, do specjalnej kaplicy w katedrze, gdzie są relikwie bł. księdza Wyszyńskiego – zapalają świece, modlą się, zostawiają intencje modlitewne za jego wstawiennictwem

— podkreśla dziekan Dekanatu Staromiejskiego w Warszawie.

Mamy także figurę świętego Antoniego, który jest patronem ludzi gubiących różne rzeczy. On jest również oblegany

— dodaje.

Ks. Bogdan Bartołd zauważa jednak, że często patrzymy na świętych trochę utylitarystycznie, co nam mogą dać. Przywołuje słowa papieża Franciszka, który opowiadał, czego dzisiaj potrzebuje Kościół.

Odpowiedział wprost: (Kościół potrzebuje – red.) męczenników, świadków, świętych dnia powszedniego. Kościół prowadzą rzeczywiście święci. Bez nich Kościół nie poszedłby do przodu

— przytacza.

Polscy święci

Nasz rozmówca opowiada nam również o polskich świętych, którzy w ostatnich latach zostali wyniesieni na ołtarze – św. Jan Paweł II, bł. ks. Jerzy Popiełuszko i bł. ks. kard. Stefan Wyszyński.

Będąc na studiach poznawałem hagiografię. Myślałem sobie: jakie te dawne czasy były szczęśliwe. Iluż tam świętych było. Pierwsze wieki Kościoła, to oczywiście święci męczennicy. Potem piękny okres ludzi obdarowanych bożą łaską, którzy tłumaczyli nam prawdy wiary. Zachwycali mnie święty Tomasz, święta Teresa Wielka, mistycy tj. święty Jan od Krzyża

— mówi ks. Bartołd.

Byli polscy święci – św. Wojciech czy św. Stanisław. Ale tak sobie myślałem: dlaczego dzisiaj nie ma tak współcześnie. To był koniec ubiegłego wieku. I proszę wyobrazić sobie, jak bardzo Pan Bóg czyni znaki. Jestem szczęśliwym człowiekiem, bo na własne oczy spotykałem się i rozmawiałem z Janem Pawłem II. Byłem również rocznikiem, który był przyjmowany do seminarium przez prymasa Wyszyńskiego i którego również spotykaliśmy

— dodaje.

Do seminarium na Krakowskim Przedmieściu, gdzie byłem, przychodził błogosławiony ksiądz Jerzy Popiełuszko. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że oni wszyscy będą beatyfikowani lub kanonizowani. To są takie dary. Każdy święty jest dany nam po coś. Żeby rzeczywiście był naszym orędownikiem u Pana Boga, ale również, żeby człowiek miał jasną drogę – że ci ludzie przeżyli swoje życie pięknie, dobrze, w łączności z Panem Bogiem

— opowiada.

Proboszcz Parafii Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie przypomina, że prymas Stefan Wyszyński żył w trudnych, komunistycznych czasach i był szkalowany, umęczony.

W zeszłym roku zostaje ogłoszony błogosławionym. To też są dla nas trudne czasy. I on jest na te trudne czasy. Wierzę w to mocno, że będąc u Pana Boga, wstawia się za Polakami, naszą ojczyzną. Na pewno prosi Pana Boga o jedno: żeby w tej ziemskiej ojczyźnie zwanej Polską było zawsze miejsce dla Boga i by było cudowne prawo miłości, które pochodzi od Boga

— kończy.

mm

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł​PlayStation 5 najpopularniejszą konsolą aż w… 100 krajach
Następny artykułHierarchowie z okazji Wszystkich Świętych