Przeprosiny mają zostać opublikowane w TVP1 oraz w kanałach telewizji niemieckiej: ZDF, ZDFneo i Sat3, a także na stronach internetowych ZDF i UFA Fiction. Wyrok jest prawomocny.
W 2018 r. Sąd Okręgowy w Krakowie uznał, niemiecka telewizja ZDF musi przeprosić za pokazanie w serialu “Nasze matki, nasi ojcowie” scen sugerujących, że w AK powszechny był antysemityzm. Producenci serialu “Nasze matki, nasi ojcowie” mieli zamieścić przeprosiny w telewizji polskiej i niemieckiej, na swojej stronie internetowej oraz zapłacić 20 tys. zł zadośćuczynienia powodowi. Od tego wyroku apelację wniosły obydwie strony.
Żołnierz AK domaga się przeprosin
Proces niemieckiej stacji ZDF oraz producentowi serialu wytoczył 96-letni żołnierz AK Zbigniew Radłowski, a także Światowy Związek Żołnierzy AK. Domagali się przeprosin za naruszenie dóbr osobistych.
Dotknęły ich szczególnie sceny, w których pada sugestia, że żołnierzom AK ludność sprzedawała żywność pod warunkiem, że w formacji tej nie było Żydów, oraz kadr, gdy ludzie z opaskami AK dokonują napadu na pociąg. Po otwarciu drzwi okazuje się, że jadą nim ludzie w pasiakach. I żołnierze AK ich zostawiają, a na pytanie, dlaczego tak zrobili, pada odpowiedź: “bo to Żydzi, a ci są gorsi niż komuniści”.
Sąd I instancji w 2018 r. uznał, że Zbigniew Radłowski ma prawo domagać się przeprosin za naruszenie dóbr osobistych. – Uprawnia go do tego jego życiorys: walczył w AK, pomagał w ukrywaniu Żydów w czasie okupacji. I stwierdził, że serial naruszył dobra osobiste kombatanta i Światowego Związku Żołnierzy AK. Kluczem, jak zaznaczał sędzia Kamil Grzesik, była ocena charakteru filmu. Jego twórcy cały czas podkreślali, że był to film fabularny. Sąd się z tym nie zgodził. Decydująca okazała się opinia biegłego filmoznawcy prof. Konrada Klejsy.
– Zgodnie z nią twórcy serialu chcieli wywołać u widza wrażenie, że film opowiada fikcyjne historie ludzi, ale na tle wydarzeń historycznych. I widz wierzy, że zdarzenia są autentyczne – argumentował trzy lata temu sędzia. Wskazywał na przeplatanie scen fabularnych fragmentami kronik, pokazywanie dat urodzin i śmierci bohaterów filmu, co miało wywołać wrażenie autentyczności. I częste “najazdy” na biało-czerwone opaski żołnierzy z napisami AK.
Według sądu kluczowe, wspomniane w pozwie sceny wskazywać miały na powszechność antysemickich zachowań żołnierzy AK.
Sąd: To nie jest cenzura
– Sąd w żadnym stopniu nie stosuje cenzury i nie zakazuje dyskusji o antysemickich postawach niektórych żołnierzy AK. I nie przesądza, że te sytuacje nigdy nie miały miejsca. Chodzi jednak o skalę. Naruszenie dóbr może nastąpić przez jednostronne i i niewłaściwe pokazanie faktów historycznych – podkreślał sędzia Grzesik.
Zaznaczał, że z wyroku wyeliminował żądanie powodów, by sąd zakazał mówienia o antysemityzmie wśród żołnierzy tej formacji. – Ten wyrok nie oznacza, że nie można tworzyć filmu, który podejmowałby dyskusję o kwestii antysemickich zachowań niektórych żołnierzy AK. Sąd w żaden sposób nie zamyka tu dyskusji. Ale chodzi o pewne proporcje. A ta dyskusja nie była równoważna.
– Wiele przeszedłem w swoim życiu, ale żadne z tych doświadczeń nie przygotowało mnie na konieczność obrony prawdy historycznej w sądzie. Prawda o walce Polaków wydawała mi się dotąd oczywista – mówił po wyroku w 2018 r. Zbigniew Radłowski.
Pełnomocnik stacji ZDF, zapowiadając apelację, stwierdził wówczas: – Producenci serialu ubolewają, że sąd nie uwzględnił w należytym zakresie wolności twórczości artystycznej. Producenci podkreślają z pełną stanowczością, że już w 2013 roku wyrażali jasno, iż intencją filmu nie było zaprzeczanie prawdzie historycznej. Prawda ta jest oczywista. Producenci niezwykłą uwagę przyłożyli do tego, by film przedstawiał wszystkie wydarzenia w sposób wyważony, i w moim przekonaniu ten film wymóg rzetelności i proporcjonalności spełniał – mówił adwokat Piotr Niezgódka, reprezentujący ZDF.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS