Fentanyl staje się w Polsce coraz większym problemem. Media informują o kolejnych ofiarach tego uzależniającego środka medycznego, o zatrzymaniach dilerów, czy o coraz bardziej stanowczych deklaracjach polityków. Czy naprawdę możemy mówić o poważnej epidemii? Czy jest powód do paniki? Na tak sformułowane pytania odpowiedzieli goście Tomasza Stawiszyńskiego w audycji “Magazyn filozofa”.
Hipotetyczne zagrożenie
– To jest absolutnie przesadzone – stwierdziła z przekonaniem specjalistka anestezjologii i intensywnej terapii oraz lekarka hospicjum domowego zajmująca się leczeniem bólu Anna Łotowska-Ćwiklewska, nazywając to, co dzieje się obecnie w mediach, biciem piany. Przekonywała, że opisywane w ostatnich tygodniach zgony z powodu przedawkowania fentanylu czy opioidów to nie są pierwsze przypadki w Polsce.
– Każdy, kto pracuje czy w anestezjologii, czy w medycynie ratunkowej, jeździ w karetce, pracuje na SOR z takimi sytuacjami miał do czynienia – stwierdziła. Według jej opinii absolutnie nie mamy w ostatnim czasie więcej przypadków śmiertelnych z powodu nadużycia fentanylu i mówienie o pogłębiającym się problemie jest przesadą.
To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj ze specjalnej oferty. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>
Zgadza się z nią doktor nauk medycznych i nauk o zdrowiu Gniewko Więckiewicz, lekarz i naukowiec w zabrzańskiej klinice psychiatrii wydziału nauk medycznych Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, członek Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. – Mam twarde dane, że ten problem z samym fentanylem nie pogłębia się u nas w kraju – stwierdził. Doktor Więckiewicz prowadzi badanie “Poldrugs”, podczas których bada naturalistyczną grupę polskich użytkowników substancji psychoaktywnych.
– I z tych badań widzę, że ilość spożywanego fentanylu wśród polskich użytkowników nam nie rośnie – powiedział. Ale przyznał przy tym, że poruszanie tego tematu w sferze publicznej uważa za słuszne, bo hipotetyczne zagrożenie jest realne.
– Uzależnienie od opioidów jest uzależnieniem bardzo trudnym zarówno dla pacjentów jak i terapeutów uzależnień jak i lekarzy psychiatrów – przyznał WIęckiewicz, po czym dodał, że wręcz dla wszystkich lekarzy, bo pacjenci często później trafiają do najróżniejszych miejsc.
– Więc dobrze, że o tym mówimy – podkreślił, ale jego zdaniem w ciągu ostatnich dwóch tygodni kwestia urosła do rangi narodowej paniki, która nie jest niczym uzasadniona.
Twarde dane, a nie obserwacje
Zdaniem Więckiewicza spożycie fentanylu nie jest w Polsce rosnącym trendem. Na przytaczane przez gospodarza audycji wypowiedzi lekarzy toksykologów, stwierdził, że oddziały toksykologicznie mają trochę inną perspektywę. Tłumaczył, że jeśli ktoś trafia na jeden z bardzo nielicznych w Polsce oddziałów toksykologicznych, to raczej mamy do czynienia z ekstremalnie trudnych przypadkiem, z którym inni nie dali sobie rady.
– To oddziały, gdzie jest wymagana specjalistyczna wiedza dotycząca metabolizmu danej substancji, aby temu pacjentowi pomóc. Na przykładzie doświadczeń toksykologów, które są bardzo ważne w tym całym dyskursie, nie można generalizować i nie można tego przenosić na ogół społeczeństwa – przekonywał.
Również doktor Łotowska-Ćwiklewska przyznała, że jest zwolenniczką opierania się na twardych danych statystycznych, a nie na własnych doświadczeniach. – Gdybyśmy się opierali tylko na swoich doświadczeniach gabinetowych, czy poradnianych, czy szpitalnych moglibyśmy dojść do zupełnie nieprawdziwych wniosków – tłumaczyła, przekonując, że dane statystyczne są czymś nadrzędnym.
Statystyki zaś nie potwierdzają, jak stwierdził Więckiewicz, by to lekarze byli źródłem nielegalnie rozprowadzanych w Polsce opioidów. – Widzimy, że jeśli chodzi o sprzedaż fentanylu na receptę to ona w ciągu ostatnich pięciu lat spadła – zauważył. Łotowska-Ćwiklewska przekonywała, że w porównaniu z resztą Europy mamy w Polsce tak małe użycie opioidów, że pacjenci, którzy cierpią z powodu bólu przewlekłego, czy ostrego nie są leczeni prawidłowo.
Co słyszą pacjenci? “Ty się zaraz uzależnisz!”
Goście TOK FM określili ostatnio podejmowane działania jako “dość chaotyczne”. Przypomnieli, że 17 czerwca uruchomiono system kontrolowania recept, a już 10 dni później w trakcie pilnego spotkania sejmowej komisji zdrowia, wiceminister zdrowia Marek Kos poinformował, że liczba wystawionych recept na opioidy w latach 2017 i 2023 jest w zasadzie porównywalna. Zdaniem Więckiewicza całkowicie pominięto problem “tego, co wpływa do naszego kraju z innych państw”. Ekspert wskazał zwłaszcza na Chiny. – Czy ktoś, zastanowił się w ogóle co z substancjami, które są pokrewne? – spytał, i przekonywał, że jest bardzo dużo pochodnych fentanylu, jeszcze bardziej zabójczych, których lekarz przepisać nie może.
Łotowska-Ćwiklewska przyznała, że rozumie intencje doniesień o fentanylu w mediach, ale efekt jest przynajmniej dyskusyjny.
– Przez to, w jaki sposób został zrobiony szum medialny na ten temat, ja od kilku tygodni ogromną część czasu w poradni spędzam na uspokajaniu pacjentów – tłumaczyła. A ma wśród nich pacjentów nowotworowych, którzy nie zdecydowali się na przepisany im oksykodon i cierpią z powodu strachu, że wylądują w ciemnym zaułku z igłą w żyle.
Inni spotykają się z przestraszonymi reakcjami swoich bliskich, gdy słyszą, że przyjmują opioidy “Ale przecież Ty się zaraz uzależnisz!”, albo w aptece słyszą: “Ale czy Pan wie, że to są narkotyki?” – Niestety, mam wrażenie, że troszeczkę nam w tym wszystkim umyka, jaki poboczny skutek ma cała aktualna sytuacja. I jak jest przedstawiana – powiedziała gościnie TOK FM.
– Mamy znacznie poważniejsze epidemie uzależnień w Polsce, z uzależnieniem od alkoholu na czele – przekonywała lekarka. Jej zdaniem rozwiązanie problemu opioidów, leków o uzależniającym potencjale, jest bardzo proste, wystarczy przyjmować je na zlecenie lekarza. Podkreślała, że medialne informacje, że fentanyl to trucizna, która zdziesiątkuje populację to stwierdzenia “absolutnie nieadekwatne do sytuacji i do wiedzy, którą posiadamy na temat tych leków”. Jej zdaniem pacjenci już wcześniej bali się przyjmować opioidy, ale teraz to już nie lęk, a panika.
– Wcale się pacjentom nie dziwię. W momencie gdy docierają do nich takie doniesienia, nie dziwię się, że są przerażeni – przyznała.
Zastrzyk, plaster, pastylka, aerozol
Poproszona przez prowadzącego audycję Tomasza Stawiszyńskiego o wyjaśnienie zasad działania fentanylu Łotowska-Ćwiklewska opisała go jako syntetyczny opioid, agonistę receptorów opioidowych, czyli substancję, która łączy się z receptorem opioidowym, by pobudzić go do działania i dalszej aktywności.
– W medycynie fentanyl ma dużo zastosowań i występuje w kilku formach – tłymaczyła. Jako pierwszą wymieniła tę do zastosowania w iniekcjach i do podawania dożylnego. – Tej formy używamy w medycynie ratunkowej oraz w anestezjologii intensywnej terapii. Praktycznie każde wprowadzenie do znieczulenia ogólnego to zastosowanie fentanylu. Również w medycynie ratunkowej do uśmierzania silnego bólu – powiedziała.
Dwie inne formy pojawiają się przy zastosowaniach poza szpitalnych, w leczeniu bólu przewlekłego. Jak wyjaśniała ekspertka, mogą to być “plastry”, które naklejamy na ciało i substancja wchłania się wtedy poprzez skórę.
– Korzyść to stały poziom leku w organizmie – dodała gościni TOK FM. – Drugi rodzaj to fentanyl szybko działający w postaci tabletek pod policzkowych czy aerozolu do nosa, który jest stosowany w leczeniu bólu przebijającego u chorych na nowotwory – wyjaśniała. Chodzi o walkę z silnym, gwałtownym, szybko narastającym i krótkotrwałym bólem. Wtedy trzeba szybko działać, szybko osiągnąć efekt i szybko również później wyeliminować lek z organizmu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS