To nie uczestnicy, a jurorka Anna Mucha stała się największym odkryciem 2. edycji “Dance Dance Dance”. Jej opinie były ostre jak brzytwa, komentarze zadziorne i kontrowersyjne, a do tego gwiazda prezentowała się jak milion dolarów. Zastąpienie Ewy Chodakowskiej czupurną aktorką okazało się strzałem w dziesiątkę. Ten, kto wpadł na to, by zatrudnić Annę Muchę w “Dance Dance Dance”, powinien dostać medal. To ona była tą, dla której w sobotę wieczorem włączaliśmy telewizory. Uczestnicy? Owszem, byli. Tańczyli? No tańczyli. Ale to na komentarze i reakcje Muchy czekała większość widzów. Bezkompromisowa, ekspresyjna, kąśliwa, nie uznawała półśrodków. Książkowy okaz zwierzęcia telewizyjnego.
Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. Tak jak udział aktorki w tym programie. Na kilka dni przed rozpoczęciem nagrań do kolejnej edycji Mucha poinformowała fanów, że TVP nie przedłużyła z nią umowy.
“Właśnie dowiedziałam się, że decyzją “zarządu TVP” moja przygoda z tym programem została przerwana. (…) Jest mi przykro i nie rozumiem tej decyzji, ale jak to mówią: niech żyje wolność i swoboda” – napisała na Instagramie.
Fani, zasmuceni i rozczarowani tą informacją, zaczęli obawiać się o dalsze losy swojej idolki w innej produkcji TVP – serialu “M jak miłość”. Na szczęście w tej kwestii nic się nie zmienia.
– Jeśli nie będzie nowych obostrzeń, 5 i 6 marca zagramy “Przygodę z ogrodnikiem” w Warszawie. Potem zamierzamy ruszyć ze spektaklami w trasę po Polsce – podsumowała.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS