A A+ A++

Prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) prof. Adam Glapiński w wywiadzie dla tygodnika „Gazeta Polska” mówi wprost, że Donald Tusk wracając do polskiej polityki, dostał zadanie obalenia obecnego polskiego rządu i wprowadzenia naszego kraju na kurs strefy euro, czyli do systemu ERM II.

O takich zadaniach dla Tuska, mówi się od jakiegoś roku w kuluarach spotkań szefów banków centralnych, które odbywają się regularnie, co dwa miesiące w Bazylei (Szwajcaria). Gdyby Tusk wywiązał się z tego zadania, w nagrodę może wrócić do Brukseli jako kandydat na następnego po Ursuli von der Leyen przewodniczącego Komisji Europejskiej (rywalką do tego stanowiska ma być obecna szefowa MFW Krystalina Georgiewa, jakiś czas temu komisarz ds. budżetu UE).

Prof. Glapiński wspominał o takim zadaniowaniu Tuska w niedawnym wywiadzie dla tygodnika „Sieci”, ale na łamach tygodnika „Gazety Polskiej”, mówi precyzyjnie o źródle tej informacji, czyli spotkaniach szefów banków centralnych w Bazylei. Co więcej mówi także o „nagrodzie” jaką za zrealizowanie tego zadania, miałby Tusk otrzymać, a więc stanowisku szefa Komisji Europejskiej w następnej kadencji, choć jeżeli jego rywalką ma być obecna szefowa MFW, a wcześniej komisarz ds. budżetu UE Krystalina Georgiewa, to ze względu na jej przewagi merytoryczne, jego szanse są nikłe (według tych spekulacji szefem KE w następnej kadencji ma zostać przedstawiciel, któregoś z krajów z Europy Środkowo-Wschodniej). Te informacje rzucają nowe światło przynajmniej na niektóre wręcz furiackie ataki na rząd Prawa i Sprawiedliwości i prezesa NBP, którego kandydowanie na drugą kadencję, Tusk chciał utrącić.

Mimo już ponad roku od powrotu do polskiej polityki, Tuskowi nie tylko nie udało się poprzez działania „ulicy”, obalenie obecnego rządu, nie udało mu się także zablokowanie kandydatury prof. Adam Glapińskiego na II kadencję prezesa NBP. Prof. Glapiński podczas sprawowania I kadencji nie krył, że jest zdecydowanym przeciwnikiem wejścia Polski do strefy euro, co więcej po zgłoszeniu go przez prezydenta RP Andrzeja Dudę jako kandydata na prezesa NBP na II kadencję, wprost zapowiedział, że dopóki on będzie szefem banku centralnego, nasz kraj do strefy euro nie wejdzie. Oczywiście wejście do strefy euro to długotrwała procedura, trzeba wypełnić tzw. kryteria z Maastricht (fiskalne i monetarne), co więcej w Polsce aby to się stało, konieczne jest referendum, a być może także zmiana Konstytucji RP, ale tym, którzy „zadaniowali” Tuska, chodzi o wciągniecie Polski do strefy ERM II, czyli związania złotego z euro trwałym kursem, a to już przesądza wejście do strefy euro. Ale żeby aplikować do strefy ERM II wystarczy, że minister finansów i prezes banku centralnego, wystąpią razem w poufnym trybie do EBC, przedstawiając jednocześnie propozycje wysokości kursu walutowego, którego później przez cały okres przebywania w tej strefie, bank centralny musi bronić (dopuszczalne się tylko odchylenia od tego kursu +/- 15 proc.). To już wystarczy, wcześniej tylko po 2 latach, czy trochę później, kraj jest już członkiem strefy euro, ze wszystkimi tego konsekwencjami.

A własny pieniądz, to podstawa szybkiego rozwoju, dlatego właśnie mimo kryzysów, polska gospodarka odnotowuje wzrost PKB 2-3 razy szybszy niż średnia strefy euro, co więcej już od kilku lat należymy w UE do pierwszej trójki krajów o najniższym poziomie bezrobocia. Własna waluta i jej kurs, to także amortyzator wszelkich szoków zewnętrznych, gdyby jej nie było, w każdym przypadku kryzysu płacilibyśmy wyraźnym spadkiem PKB w konsekwencji wysokim bezrobociem. To właśnie odpowiednia kompilacja polityki monetarnej (w tym kursu walutowego) i fiskalnej spowodowała, że Polska jako pierwszy kraj w UE już w III kwartale poprzedniego roku odrobiła straty PKB powstałe w wyniku Covid19, co więcej po I kwartale tego roku jesteśmy liderem w UE jeżeli chodzi o poziom wzrostu, nasze PKB jest wyższe o 8,1 proc. od tego z ostatniego kwartału 2019, a więc tuż przed kryzysem covidowym.

Te zagrożenia dla polskiej gospodarki i społeczeństwa w związku z wejściem do strefy euro, jednak Tuska nie interesują, dostał zadanie, to je wykonuje, ba obiecana nagroda w postaci szefa KE jest niezwykle motywująca. A skoro prof. Glapiński został wybrany na II kadencję prezesa NBP przez większość parlamentarną, to teraz Tusk straszy, że po zwycięstwie wyborczym wyprowadzi go osobiście siłą z siedziby banku centralnego. Oczywiście Tusk zna także liczne badania opinii publicznej w Polsce, w których przynajmniej 65 proc. badanych jest przeciwnych wprowadzeniu w Polsce waluty euro, a więc wie, że publicznie zapowiadając dążenie do wprowadzenia naszego kraju do strefy euro, nie wygra wyborów. W publicznych wypowiedziach w tej sprawie Tusk więc kluczy i mówi niechętnie o wprowadzaniu Polski do strefy euro ale gdyby naprawę po najbliższych wyborach parlamentarnych zdobył władzę to „stanie na głowie”, żeby wywiązać się drugiej części z zadania, które otrzymał przed powrotem do polskiej polityki.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułChelsea naciska na transfer, FC Barcelona żąda fortuny
Następny artykułPremier o Odrze: są różne teorie, nie chcę spekulować, trwają badania; fake news o rtęci