„Jeżeli Donald Tusk mówi publicznie, że korzysta ze wsparcia, porady od teściowej, to było to intencjonalne. Chodziło raczej o ocieplenie jego wizerunku, bo odnosi się do kogoś, kogo dobrze zna, po drugie odwołuje się do stosunków rodzinnych, a to zawsze ociepla wizerunek polityka” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Henryk Domański, socjolog z PAN, odnosząc się do wiadomości od teściowej, którą publicznie odczytał Donald Tusk.
CZYTAJ TAKŻE:
— Próba wybrnięcia z wpadki wizerunkowej? Tusk straszy PiS teściową: „Samobójcy”. Internauci reagują: „Żenada”
— Tusk znów nawiązał do matki swojej żony. Fogiel: „Rzeczona teściowa zaraz zarekwiruje telefon i skończy się rumakowanie”
Według mnie głównie chodziło tutaj o pokazanie, że to jest człowiek otwarty na porady z zewnątrz, a nie reprezentuje typu autorytarnego polityka, z którym jest kojarzony. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jego ostatnie posunięcia wpłynęły na to, iż jego wizerunek jest bardzo niesprzyjający podnoszeniu jego notowań
— podkreśla.
„Nie po to jest polityk, żeby informował elektorat o swoich stosunkach rodzinnych”
Donald Tusk po raz kolejny wspomniał swoją teściową – tym razem w swoim wpisie na Twitterze. „PiS zadarł ze wszystkimi: Unią, Ameryką, nawet z Czechami. A teraz z moją Teściową. Samobójcy” – napisał szef PO.
Jeżeli on już po raz drugi mówi o tej teściowej, to już coś takiego powinno osłabić jego notowania. Nie po to jest polityk, żeby informował elektorat o swoich stosunkach rodzinnych, tylko podejmował jakieś działanie
— stwierdza socjolog.
Od pewnego momentu zaczyna to być śmieszne i nawet osłabiające przekonanie, że warto na takiego człowieka głosować
— dodaje.
not. as
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS