A A+ A++

Jest Miłosz także autorem „Traktatu moralnego”, mówiącego o duchowym zatruciu człowieka poddanego komunistycznej indoktrynacji, poematu będącego więc jakby zaczątkiem „Zniewolonego umysłu”. Czy choćby takiego utworu jak wiersz „Do Lecha Wałęsy”, będącego wyrazem solidarności z tytułowym bohaterem. Gdy czytamy jego debiutancki tom „Poemat o czasie zastygłym”, widzimy, że część wierszy to utwory wręcz interwencyjne, mówiące np. o wyzysku pracownic w fabrykach Żyrardowa. To oczywiście nie był najgłębszy ton twórczości Miłosza, ale nie należy go bagatelizować. Z drugiej strony Miłosz jasno dostrzegał ryzyko, jakie poezji przynosi „polityzacja”, pisanie zgodnie z oczekiwaniami odbiorców, z ironią wspominał, że gdy podczas swych pierwszych spotkań autorskich pytał salę, jakie ma czytać wiersze: polityczne czy metafizyczne, słuchacze skandowali: Polityczne! Bał się też spłaszczenia, przypisania mu takiej lub innej „gęby”: sowietologa czy narodowego „wieszcza”.

Był też zaangażowanym publicystą?

– Nie był „doraźnym” komentatorem wydarzeń politycznych, ale dziesiątki razy poruszał tematy polityczne. Czy we wspomnianym „Zniewolonym umyśle”, czy znacznie później – już w latach 90., gdy publicznie dawał wyraz obawom, że w Polsce powstanie katolickie państwo wyznaniowe, a na scenę polityczną powrócą formacje skrajnie prawicowe. Ale także choćby wtedy, gdy starał się zrozumieć – w książce „Widzenia nad Zatoką San Francisco” – gwałtowne polityczne przemiany, zachodzące w Ameryce lat 60.

Czy polityk, który cytuje wiersz Miłosza w Polsce, naraża się na śmieszność?

– Kiedy Rafał Trzaskowski (któremu skądinąd – jako wyborca – kibicowałem) w początkach kampanii prezydenckiej nakręcił film, w którym przedstawiał się jako potomek inteligenckiej rodziny z artystycznymi dokonaniami, obawiałem się, że zostanie on przez część społeczeństwa odrzucony jako ktoś, kto się „wywyższa”, snobuje itd. Sądzę jednak, że świadczy to źle o nas, Polakach, a nie o tym polityku. Współczesna egalitarna kultura promuje raczej tych, którzy są tacy sami jak przeciętny wyborca niż tych, którzy są w jakiś sposób od tego wyborcy lepsi. Jeśli nas śmieszy cytowanie przez polityków poezji – powinniśmy się tego rozbawienia wstydzić. Oczywiście zakładając, że cytat jest trafny…

Czyli cytowanie poezji na wiecu politycznym to dobry pomysł?

– Poezja żyje także w przestrzeni wiecu, czasem przecież to ona zagrzewała do – takich czy innych – bojów. Podobnie zresztą jak pieśń, która bywa poezją. Zawsze istnieje ryzyko deformacji, uproszczenia czy zafałszowania słów poety na użytek politycznego kontekstu, ale uważam, że w tym wypadku, o który pan pyta – do tego nie doszło. Wiersz „Który skrzywdziłeś” to portret komunistycznego polityka, który stawia się poza prawdą i kłamstwem, dla którego „prosty człowiek” jest kimś godnym wykpienia. Poeta widzi to, rozumie, zapisuje i ocala prawdę o czasach pogardy, poniżenia, przemocy… Ale wymowa wiersza jest uniwersalna i dotyczy każdego człowieka władzy, który zapomniał, że polityka to służba społeczeństwu.

Mamy długą tradycję poezji patriotycznej, zaangażowanej politycznie. Ale po 1989 roku, kiedy wybitni poeci podejmują takie tematy, wzbudza to mieszane uczucia. Wystarczy przypomnieć Jarosława Marka Rymkiewicza, który napisał wiersz o Jarosławie Kaczyńskim czy Adama Zagajewskiego, który przestrzegał przed rządami PiS-u.

– Ja nie mam w tej materii „mieszanych uczuć”. Za myśleniem, o jakim pan mówi, stoi niesłuszne i naiwne przekonanie, że poezja nie powinna się „zniżać” do spraw współczesnych. Miłosz walczył z takimi sądami, starał się o to, by poezja nie była traktowana jako niezobowiązująca rozrywka, ale jako przestrzeń, w której konfrontujemy się z największymi wyzwaniami naszej epoki. A więc również wyzwaniami politycznymi. Pamiętamy też, jakim odzewem cieszyła się poezja Zbigniewa Herberta w latach 80., kiedy na spotkania z nim przychodziły tłumy, a jego wiersze były odbijane na powielaczach niczym polityczne ulotki. Albo: jak znakomicie prawdę o tyranii w PRL-u wypowiedzieli tacy poeci, jak Stanisław Barańczak czy Ryszard Krynicki. Problemem nie jest podejmowanie takich tematów, ale jakość ich realizacji. Bywa bowiem tak, że wiersz pisany z wyraźną intencją polityczną to wiersz uproszczony, banalny, będący panegirykiem lub pamfletem. To jest niebezpieczeństwo, ale wielcy poeci potrafili go uniknąć.

Poeta też może mieć poglądy?

– Doskonale pan wie, że zawsze ma, a nawet powinien mieć. Poglądy polityczne to przecież także wizja społeczeństwa, państwa, taki czy inny system wartości. Bywają oczywiście wielcy poeci, którzy są politycznie dość naiwni, jak sądzę, takim twórcą był Jarosław Iwaszkiewicz. Ale mamy też wspaniałą tradycję pisarzy jasno widzących i oceniających świat społeczny, w gruncie rzeczy moglibyśmy ich poczet otworzyć nazwiskiem Jana Kochanowskiego… I długo wyliczać – aż do Adama Zagajewskiego czy Tomasza Różyckiego.

Podobno Miłosz kiedyś zajrzał do księgarni specjalizującej się w tzw. literaturze patriotycznej i kiedy spotkał Wisławę Szymborską, powiedział: „Wisławo, stoimy na przegranej pozycji, oni wygrają”.

– Dobrze pamiętał dwudziestolecie międzywojenne, wiele razy przestrzegał przed jego idealizacją. W latach 30. był młodym intelektualistą o przekonaniach lewicowych, bardzo mocno krytycznym wobec ówczesnej władzy. Obserwował rosnącą w siłę endecję, postulaty radykalnej prawicy, fascynację rządami silnej ręki, politykę wrogą Żydom, ale też Ukraińcom czy Białorusinom. Sześćdziesiąt lat później przestrzegał, że polski nacjonalizm, szowinizm bynajmniej nie umarł. Przeciwnie: na nowo rośnie w siłę.

Ale Miłosza chce też zagarnąć prawica. Konrad Berkowicz, poseł Konfederacji zarzucił PiS-owi zdradę konserwatywnych ideałów i dryfowanie w stronę lewicowości, słowami, „Zaglądali do kufrów, zaglądali do waliz, nie zajrzeli do dupy – tam miałem socjalizm”, które przypisuje Czesławowi Miłoszowi.

– To ponura bzdura. Miłosz nie napisał tych słów, nie był autorem wulgarnych fraszek politycznych. W Internecie możemy znaleźć tego rodzaju apokryfy, ale powinniśmy zajrzeć do tomu „Wierszy wszystkich”, liczącego sobie 1500 stron i zawierającego bodaj każdą poetycką linijkę, jaka wyszła spod pióra Miłosza. Możemy tam przeczytać choćby i te piękne linie: „Oto twój świat na ostrzu miecza: / Zrywa się wiatr, na trawie wznieca / Uschniętych liści małe wiry, / Gołębie się nad daszek wzbiły. / Zaszczekał pies, przebiegło dziecko, / Ktoś komuś daje znak chusteczką. / Oto twój świat. On jest na szali. / Politycy grę już przegrali”…

Czytaj też: Kto miał rację w sporze Miłosza i Herberta o polskość? „Całkowitej żaden z nich”

Andrzej Franaszek (1971) – jest krytykiem literackim, wykładowcą Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie i sekretarzem Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta. Opublikował książki: „Ciemne źródło. Esej o cierpieniu w twórczości Zbigniewa Herberta”; „Przepustka z piekła. 44 szkice o literaturze i przygodach duszy”; „Miłosz. Biografia” oraz „Herbert. Biografia”. Pracuje nad biografią Józefa Czapskiego, a w roku 2022 ukaże się zbiór jego esejów zatytułowany „Gwiazda Piołun”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŚrednia wieku kaliszan dużo ponad krajową. Miasto najstarsze nie tylko z rodowodu
Następny artykułZasypało drogę? Dzwoń pod ten numer