A A+ A++

Ostatnimi czasy poddaję się różnym umartwieniom (za moje grzechy!), a jedną z form ekspiacji jest czytanie książek Donalda Tuska. Pisałem już na temat dzieła “Szczerze”, gdzie ujawnia on swoją drugą naturę, a mianowicie proroka, który w polityce przewidział prawie wszystko. Tym razem pokutowałem na kanwie utworu “Wybór”, popełnionego przez byłego premiera razem z niejaką Anne Applebaum. Występuje ona na okładce dzieła w płaszczu, który był ostatnim krzykiem mody wśród komunistycznej elity w latach pięćdziesiątych. Poza tym jest żoną jakiegoś znajomego Donalda Tuska, którego zasługi oni często w książce podkreślają, posługując się zdrobnieniem Radek. Z kolei Tusk, przewidywalny niczym sweterek w romby,  na okładce upozował się na dzielnego szeryfa z obrazu “W samo południe”. Mniejsza z tym, skupmy się na meritum tej politologicznej perełki.

Otóż dzieło “Wybór” skomponowane jest na zasadzie personalnych i rzeczowych antynomii. Przykładowo Jarosław Kaczyński występuje w utworze jako cyniczny gracz, natomiast Donald Tusk jako romantyczny wizjoner. Kaczyński eksportujący węgiel z Rosji jest prorosyjskim energetycznym trollem, natomiast Tusk nie mający nic przeciwko sprzedaży Rosjanom polskiego Lotosu jest po prostu heroldem wolności gospodarczej. I tak wszystko, co Kaczyński robi jest w interesie putinowskiej Rosji, natomiast wspomniany Radek, który namawia ukraińskich opozycjonistów, żeby podpisali porozumienie z krwawym satrapą, “mówi to w jak najlepszej wierze”.

W tej poetyce za aferą taśmową, która obaliła rząd Tuska “stoi jakiś podejrzany biznesmen, który handlował węglem z Rosją”. I wszystko jest jasne, skoro handlował z Rosją, żadnych wątpliwości, ruski agent. Sorry, jest jedna rzecz, która budzi wątpliwość małżonki wspomnianego Radka: “Nie wiadomo, czy FSB bezpośrednio wydawała rozkazy temu biznesmenowi”. Subtelna sugestia, że  węglowego handlarza prowadził kremlowski łącznik. W głowie się nie mieści, żeby rząd przyszłego prezydenta Europy mógł upaść z powodu dwóch kelnerów i kierownika sali. Natomiast gdy putinowskie media nazywały premiera Tuska “ich człowiekiem w Warszawie” to było zwyczajne ględzenie bez żadnego podtekstu ani znaczenia.

Rurociąg Nord Stream 2? No cóż, Angela Merkel to “polityczka głęboko moralna”. Jednak “skapitulowała w sprawie gazu z Rosji i Nord Streamu”. Siła złego na jednego. Zatem w domyśle  mamy jak na dłoni, że przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej Tuska w tej sprawie nie należy winić ani posądzać o służalczość, skoro nawet Merkel okazała się bezsilna. Wiktor Orban buduje z rosyjską pomocą elektrownię atomową, “kieruje nim żądza władzy i chciwość, chodzi mu o pieniądze”. Natomiast budowa przez Niemców na spółkę z Putinem Nord Stream 2 jest niewarta takiej ostrej krytyki. Niemcy nie są chciwi, a Donald Tusk jest przecież rozważny i nie chodzi mu o władzę ani pieniądze.

O smoleńskiej katastrofie małżonka wspomnianego Radka wspomina bez zahamowań i przesądów: “przybywało dowodów, mieliśmy czarną skrzynkę, wiedzieliśmy, co się działo na pokładzie Tupolewa”. Pełna transparentność. Małżonka Radka nie wspomina jedynie, że dowody zbierało i śledztwo prowadzili ludzie FSB/KGB pod egidą Putina, bo to przecież przyczynkarstwo niewarte wspomnienia. Tusk z kolei zwraca uwagę jak “istotna jest czysto polityczna kalkulacja Kaczyńskiego”. Bo Tusk nie miał żadnej kalkulacji politycznej, gdy godził się na propozycję Putina, by podczas wizyty w Katyniu pominąć, czyli zmarginalizować osobę prezydenta Kaczyńskiego.

Donald Tusk z troską wspomina kolegów samorządowców z PO, którzy “otrzymują podobnie brzmiące listy, których autorzy grożą im śmiercią”. Tylko przez roztargnienie nie wspomina o samorządowcach z PIS, którzy padli ofiarą niejakiego Cyby, członka PO. Ale to przecież marginalia. Na koniec zabawna historyjka. Dzieło Tuska i Applebaum ukończono w połowie listopada 2021, czyli zaledwie trzy miesiące temu. Otóż autorzy  ubolewają w nim, że “Ukraina zniknęła z polskiej polityki. To jeden z największych błędów ostatnich lat”. W świetle obecnych wydarzeń na wschodzie Europy i roli w nich Polski, to jedno z najgłupszych zdań w tej książce.

PS Żona moja mówi, że jeśli mam się umartwiać na serio, to powinienem oglądać powtórki z Sylwestra Marzeń, albo Kids Voice. No, bez przesady, aż takich grzechów to ja na sumieniu nie mam. Zmuszony więc jestem dodać, że umartwiam się także na dziełach historycznych. W czasie największego COVIDU przebiłem się przez utwory Piotra Zychowicza, który nader obficie korzysta z różnych profesorów potwierdzających jego tezy. Generalny wniosek jest dość przygnębiający. Otóż można postawić najbardziej absurdalną, kretyńską czy wręcz groteskową tezę i zawsze znajdzie się profesor, który to podchwyci, a nawet naukowo uzasadni. Profesora dzisiaj można równie łatwo wynająć jak grajka na wesele.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Guardian”: Kryzys ukraiński to szansa dla Chin
Następny artykułHistoria dziewczyńskiej rewolucji Riot Grrrl w książce “Do przodu, dziewczyny!”