A A+ A++

“Premier doskonale wie, że podczas powodzi popełnionych zostało wiele błędów. Dlatego przyjął jedyną możliwą postawę – dobrego cara, który beszta marnych bojarów” – pisze Andrzej Stankiewicz na łamach “Newsweeka”.

–Od pierwszych dni słyszę od ludzi, którzy utracili mieszkania i domy – “gdzie my będziemy mieszkać?”. Zapewnimy możliwość mieszkania wszystkim, bez wyjątku – powiedział Tusk podczas porannego posiedzenia sztabu kryzysowego we Wrocławiu. Posiedzenia są organizowano regularnie od kilku dni. Premier pokazuje, że trzyma rękę na pulsie.

Jednak według Stankiewicza to tylko swego rodzaju przykrywa. “Tak naprawdę premier nie ma wyjścia. Musi wziąć na swe barki odpowiedzialność za powódź, bo nie wierzy w sprawność instytucji państwa i kompetencje ludzi, którzy nimi kierują. Zakłada, że bez takiej osobistej interwencji jego podwładni koncertowo rozłożyliby całą operację, zostawiając mu w spadku polityczne problemy. Stąd transmitowane dwa razy dziennie sztaby kryzysowe z Dolnego Śląska, gdzie Tusk się dziwi i wścieka na raporty swych ludzi; grozi im palcem, ale i potrafi pochwalić” – czytamy.

Tusk chce uniknąć odpowiedzialności

Lider PO przekalkulował polityczne zyski i straty. “To zręczna poza. Tusk płaci oczywiście cenę tego, że bierze wizerunkową odpowiedzialność za powódź – ceną są złorzeczenia i pretensje powodzian, których odwiedza nieogolony, w ciemnej kurtce. Ale to koszt niewielki. Poszkodowani zawsze będą rozgoryczeni, za to zyski są dla premiera niewspółmiernie większe – zdejmuje z siebie odpowiedzialność za błędy, w tym bagatelizowanie zagrożenia powodziowego przed pierwszym uderzeniem wielkiej wody” – wskazano.

“Powodzi politycznie wygrać nie można. Zawsze coś pójdzie nie tak, media znajdą ludzi, którzy stracili dorobek życia, a ich przejmujące historie są jednocześnie aktem oskarżenia wobec władzy. Ale Tusk wie także, że powodzi można politycznie nie przegrać, jeśli zademonstruje się empatię wobec powodzian, twardą rękę wobec opieszałych urzędników i otwartą sakiewkę wobec najbardziej potrzebujących” – opisuje “Newsweek”. Jednym zaufanym człowiekiem Donalda Tuska jest szef MSWiA Tomasz Siemoniak.

Czytaj też:
Wielka powódź. Polacy ocenili pracę rządu
Czytaj też:
Tusk do powodzian: Nie ma się co oszukiwać

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJasło punktem na trasie wyborczej „Mentzen 2025”
Następny artykułParlament Europejski niepokoi malejące wsparcie dla Ukrainy