A A+ A++

Facet zostaje zepchnięty z drogi, gdzieś w Australii. W wyniku wypadku traci pamięć. Musi teraz odkryć kim jest i co robi w obcym kraju, zanim znajdzie go tajemniczy, niebezpieczny człowiek w kowbojskim kapeluszu. Na szczęście ma do pomocy policyjną kadetkę, która stara mu się pomóc, zaniedbując przy okazji przygotowania do ślubu. Dziwny to serial.

Mam z “Turystą” spory problem. Z jednej strony jest to całkiem interesująca historia, opowiedziana w wizualnie przepiękny sposób, z doskonałym piątym odcinkiem, w którym forma, dialogi i wizualia mieszają się w podkręconej przez LSD, dzikiej wizji. Niestety, z drugiej strony jest to również serial, w którym przez dobrą połowę fabuły… NIC SIĘ NIE DZIEJE. Podejrzewam, że gdybym oglądał go sam dla siebie, a nie pod recenzję, nie dotrwałbym do końca.

Turysta (2022) – recenzja serialu [HBO]. Aż trochę za dużo tych zwrotów akcji

Australia jest piękna. Muszę wreszcie się tam kiedyś wybrać. Serial Chrisa Sweeneya i Daniela Nettheima pięknie przenosi surowe piękno tego ich Outbacku na ekrany telewizorów. Wielkie pola, pustynie pokryte piaskiem w kolorach od jasnożółtego, do wściekle czerwonego, góry w tle, słońce palące plecy bohaterów, w tym naszego bezimiennego mężczyzny, którego dla ułatwienia będę tu nazywał po prostu Jamiem Dornanem. Jest w tym krajobrazie coś jednocześnie pięknego i niebezpiecznego. Trochę jak w Jamiem.

Scenariusz Harry’ego i Jacka Williamsów stawia przed widzem mnóstwo tajemnic i powoli, z początku wręcz bardzo powoli, zaczyna na nie odpowiadać. Kim naprawdę jest Jamie? Czy dziewczyna przedstawiająca się jako Luci (Shalom Brune-Franklin) wie więcej, niż z początku daje po sobie poznać? Kim jest gruby facet w kowbojskim kapeluszu (Ólafur Darri Ólafsson) i dlaczego zachowuje się trochę jak Anton Chigurh z “To nie jest kraj dla starych ludzi”? Dlaczego Jamie dostaje telefon od mężczyzny zakopanego żywcem w beczce, gdzieś na pustyni? Biję Williamsom brawo za to, że faktycznie odpowiadają na te i więcej pytań w sześciu odcinkach składających się na pierwszy sezon serialu (drugi został już zapowiedziany). Szanuję również fakt, że odpowiedzi na większość z tych najważniejszych pytań nie są wcale proste i nie naprawiają magicznie całego świata głównego bohatera. Części z nich wolałoby się nie usłyszeć, ale to właśnie dlatego robią tak mocne wrażenie.

Problem w tym, że pozostaje po nich również pewien niedosyt. Dowiedzieliśmy się czegoś bardzo istotnego o przeszłości Jamiego i… co z tego? Serial już się właściwie skończył, tak samo z resztą jak i cała historia, więc ten dodatkowy element układanki, jak ciekawy nie byłby sam w sobie, niczego już nie zmienia. Może ewentualnie nasze spojrzenie na Jamiego, lecz brak czasu na przeprocesowanie tych informacji i rekontekstualizajcę postaci sprawiają, że spływa ona po nas, ostatecznie nie robiąc większego wrażenia.

Turysta (2022) – recenzja serialu [HBO]. To w końcu komedia, czy dramat?

Policjantka i poszukiwany - dream team

Scenariusz, mimo że zdecydowanie ma swoje momenty, jest prawdopodobnie największą bolączką serialu. Pierwszy odcinek wlecze się jak flaki z olejem. Jamie trafia nagle do szpitala z amnezją, co, teoretycznie, wciąga nas w intrygę, bo chcemy wiedzieć czemu ktoś się na niego uwziął, ale później motyw ten staje się kulą u nogi scenarzystów. Brak pamięci oznacza miotanie się z miejsca w miejsce, próbując ustalić jakieś fakty. Fabuła przez ten czas praktycznie stoi w miejscu. Później jest na szczęście lepiej, lecz, jak już wspominałem, sam z siebie pewnie nie wytrwałbym tak długo aby się o tym przekonać. 

Na szczęście prócz głównej osi fabularnej, “Turysta” jest również swego rodzaju komedią, oferując tonę dziwacznych, kompletnie nie pasujących do tonu reszty wydarzeń sytuacji, paradoksalnie sprawiając, że rymują się z resztą serialu wprost doskonale. Niemała w tym zasługa świetnej obsady, z wcielającymi się w parę narzeczonych, Helen i Ethana Danielle Macdonald oraz Gregiem Larsenem na czele. Ich dziwne rozmowy na temat lekcji tańca, kompletne odklejenie od rzeczywistości i pasywno agresywne docinki Ethana to komediowe złoto, choć przyznam, że musiała minąć chwila, albo dwie, zanim zrozumiałem zamysł twórców serialu. Z początku trochę kręciłem nosem na elementy humorystyczne. Później stały się moim ulubionym elementem całej produkcji.

W dalszym ciągu nie potrafię się zdecydować, czy “Turysta” jest serialem genialnym, czy kompletnie nieudanym. Niecodzienne połączenie tonacji poważnej zagadki kryminalnej i komedii wymaga nie lada wyczucia i miejscami wyczucia tego, zdaje się, scenarzystom zabrakło. Do tego sama fabuła zostawia widza z przysłowiową ręką w nocniku, wystrzeliwując na koniec ze wszystkich dział i sekundę później żegnając się z nim. Ale za to jak ten serial wygląda i jak został zagrany! Piąty odcinek, w którym Jamie przez przypadek opija się wodą z kwasem i powoli wracają do niego różne strzępy wspomnień, to małe mistrzostwo świata. Kompletnie odjechana, wizualna i emocjonalna przejażdżka po mrocznych zakamarkach jaźni głównego bohatera, rozmowy z postaciami, które już nie żyją i zdają sobie z tego sprawę, mimo że technicznie rzecz biorąc jest to wciąż wspomnienie – dla takich momentów warto sobie “Turystę” sprawdzić. Jeśli nie odbijesz się od niego po pierwszych dwóch odcinków, czeka cię całkiem przyjemna, choć nierówna jak ichnie drogi, wycieczka po Australii.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułHołownia do Tuska o wspólnej liście: Donald, poczekaj
Następny artykułMiejskie dotacje na remonty zabytków w Warszawie. Dofinansowanie dostało kolejnych dziewięć obiektów