W połowie maja na Jeziorze Dużym w Turawie miały się odbyć mistrzostwa świata katamaranów Top Cat. To klasy amatorskie, ale zawodnicy traktują treningi i rywalizację bardzo profesjonalnie. Pierwsze takie mistrzostwa odbyły się w 1997 roku w Tajlandii.
W tym roku spodziewano się, że dwa lipcowe tygodnie nad turawskim jeziorem spędzi około 400 osób – zawodników wraz z ekipami.
Mariusz Łapot: Nikt dziś nie jest w stanie powiedzieć, kiedy obostrzenia związane z epidemią zostaną cofnięte w stopniu, który pozwoli na organizację takiej imprezy jak mistrzostwa świata, dlatego by nie czekać nerwowo do ostatniej chwili, podjęliśmy wspólne z władzami światowego związku ITCA (International Topcat Class Association) decyzję, że impreza zostanie przeniesiona na lipiec przyszłego roku. Mieli do nas przyjechać zawodnicy między innymi z Chin czy Włoch, a to wciąż kraje mocno zagrożone koronawirusem, więc właściwie o organizowaniu mistrzostw w lipcu nie mogło być mowy.
Fot. Mariusz Lodziński
To miały być dwa intensywne tygodnie nad jeziorem. Wielu uczestników mistrzostw już zarezerwowało miejsca w turawskich ośrodkach.
Być może, jeżeli warunki na to pozwolą, w lipcu zorganizujemy mistrzostwa Polski lub inną imprezę. Rzeczywiście zawodnicy i ich ekipy rezerwowali już lipcowe terminy w ośrodkach, ale co ciekawe, wielu z nich z tych rezerwacji nie rezygnuje. Przyjadą więc w lipcu, a jeżeli nie uda nam się zorganizować regat, to na pewno spędzą tutaj czas, pływając na jeziorze w ramach międzynarodowego treningu.
W całej tej sytuacji staramy się szukać pozytywów, a jednym z nich może być to, że mamy więcej czasu na przygotowanie się do mistrzostw świata. Te oczywiście już trwają, rozpoczęły się między innymi remonty infrastruktury drogowej, a my jako zawodnicy mamy więcej czasu na podniesienie poziomu sportowego. Epidemia oczywiście spowolniła też prace przy rozbudowie naszej bazy, teraz będziemy mogli to wszystko dokończyć spokojniej. Nie zmieniają się też oczywiście wcześniejsze ustalenia i Jacht Klub Opolski z pewnością pozostanie gospodarzem przyszłorocznych mistrzostw świata.
Piłkarze powoli wracają do treningów, czy w czasie epidemii żeglarze również trenują?
Staramy się, schodzimy na wodę, choć oczywiście wszystkie obostrzenia dotyczące walki z koronawirusem nas także dotyczą. Był czas, że jezioro podobnie jak lasy było zamknięte, tutaj w Turawie nie było nawet wędkarzy. Ale staramy się ten czas wykorzystać, jak tylko możemy, żeglarze żartują, że nigdy jeszcze sprzęt nie był tak dobrze przygotowany do sezonu jak w tym roku. W tym sezonie w naszym Jacht Klubie będzie pływało osiem katamaranów, a to oznacza, że w kategorii Topcat będziemy największym ośrodkiem w kraju.
Sezon żeglarski już się rozpoczął?
Na wodzie pojawiają się pierwsze łódki, zaczyna działać wypożyczalnia sprzętu. Trzeba jednak pamiętać, że żeglarzy dotyczą takie same ograniczenia jak chociażby kierowców. Na łódce mogą pływać dwie osoby, ale jeżeli nie są rodziną, muszą mieć maseczki, dotyczy to zarówno żaglówek, jak i motorówek.
Takie ograniczenia mogą zniechęcać do żeglarstwa?
Jestem pełen optymizmu. Takie miejsca jak Jezioro Turawskie mogą być w tym roku często odwiedzane, już mamy sygnały z ośrodków, że ludzie dzwonią i rezerwują noclegi na lipiec czy sierpień. Szukają miejsc spokojniejszych, zresztą już teraz widać, że coraz więcej osób pojawia się nad jeziorem, właściciele ośrodków dezynfekują pokoje po wizycie gości. Zmienia się trochę podejście do klienta, ale to nowa rzeczywistość, której musimy się nauczyć. Z pewnością znacznie mniej osób w tym roku wyjedzie na wakacje do Włoch czy Hiszpanii, a to stanowi szansę między innymi dla Turawy.
Na pewno zwiększy się ruch w caravaningu, już teraz przyczepy pojawiają się w Turawie. W sąsiedztwie naszego Jacht Klubu będzie działać nowe pole biwakowe, przygotowane między innymi do obsługi caravaningu. Jestem przekonany, że w tym roku podczas wakacji w Turawie będzie się działo bardzo dużo.
W ostatni weekend były już tłumy w Turawie?
Było sporo osób: i nad Jeziorem Średnim, i po naszej stronie Jeziora Dużego. Wielkim atutem Turawy są lasy, w których przecież można chodzić bez maseczek, ludzie więc mogą się tutaj poczuć swobodniej, choć oczywiście wszyscy wciąż powinniśmy zachowywać dużą ostrożność. Ale jeżeli ktoś chciałbym spędzić odrobinę czasu na łonie przyrody i choć przez chwilę poczuć się tak, jakby epidemii nie było, to zapraszamy do Turawy.
Gdy nie można było pływać, Jacht Klub Opolski zaangażował się we wspieranie pracowników medycznych.
Szczerze mówiąc, wystarczył jeden sygnał, byśmy zaangażowali się w taką pomoc. Ale to zrozumiałe, wśród żeglarzy nie brakuje medyków, szybko zorganizowaliśmy zbiórkę pieniędzy, za które udało się kupić pralkę i suszarkę dla ratowników medycznych. Wielu z nich jest także ratownikami wodnymi, mamy więc dobry kontakt, właściwie tworzymy jedno środowisko. Na co dzień, pływając po jeziorze, możemy liczyć na ich pomoc, cieszymy się, że i my mogliśmy pomóc im w tych trudnych czasach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS