A A+ A++

  • Na terenie ziemi olkuskiej działały trzy, należące do Zakładów Górniczo-Hutniczych “Bolesław” kopalnie rud cynku i ołowiu. Ostatnia z nich — “Olkusz-Pomorzany” została zlikwidowana w 2021 r. 
  • Decyzja o zaprzestaniu eksploatacji surowców oznaczała, że kopalnia zakończy także pompowanie wody z górotworu. Wyłączenie pomp rozpoczęło powolną agonię okolicznych rzek: Sztoły, Baby i Białej
  • — Pompowanie mniejszej ilości wody, ale z czasem gorszej jakości (zwiększona ilość siarczanów i metali ciężkich) mogłoby spowodować podobną katastrofę, jaką obserwowaliśmy w Odrze, gdzie też zrzut zasolonej wody mógł się do niej przyczynić — twierdzi w rozmowie z Onetem Dariusz Binkiewicz, dyrektor ZGH “Bolesław” 
  • Naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie zaproponowali jednak innowacyjne rozwiązanie, które nie tylko pozwoliłoby zanieczyszczenia z wody powtórnie wykorzystać, ale także sfinansować dzięki nim pompowanie wody. — Nie było z kim na ten temat rozmawiać ani w kopalni, ani w ministerstwie — podkreśla w rozmowie z Onetem prof. Mariusz Czop, naukowiec z AGH 
  • Odcieni tej katastrofy na ziemi olkuskiej jest więcej, bo wyłączenie pomp sprawia, że na terenach, gdzie kopalnia prowadziła eksploatację, co rusz pojawiają się zapadliska. Jedno z nich powstało na terenie, który — przynajmniej w teorii — miał być bezpieczny, a kopalnia nie daje gwarancji, czy dziury w ziemi nie pojawią się na terenach zamieszkałych 
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu 

Matce żywicielce coś dolega

— Pamiętam to dobrze, bo to była 40. rocznica stanu wojennego. Mam w telefonie aplikację, która daje sygnał, gdy naszej matce żywicielce coś dolega. Tego dnia mnie o czwartej rano wybudziła — wspomina Janusz Frey, wpatrując się w kamienny murek na brzegu rzeki.

Tu, nad Białą Przemszą, w Dąbrowie Górniczej już w latach 20. ubiegłego wieku osiadł jego dziadek. Na stworzonej przez siebie wyspie przed II wojną światową wybudował młyn i tartak. Losy rodzinnej posiadłości splatały się z przemianami ustrojowymi, ale ostatecznie własność wróciła w ręce Freyów na początku lat 80. To wtedy Janusz Frey odszedł z zakładu pracy i postanowił, że na ojcowiźnie uruchomi elektrownię wodną.

Reszta artykułu pod materiałem wideo

—Moc turbiny wynosi około 75 kilowatów. Wiadomo, że nigdy takiej sprawności się nie uzyska, ale zakład produkował rocznie w granicach 500 megawatogodzin, miesięcznie to było 40-45 megawatogodzin — mówi właściciel elektrowni.

Gospodarstwo domowe zużywa średnio w ciągu roku 1,5-2 megawatogodzin prądu.

Elektrownia wodna na Białej Przemszy mogła produkować rocznie około 500 megawatogodzin prądu.

Foto: Monika Waluś / Onet


Elektrownia wodna na Białej Przemszy mogła produkować rocznie około 500 megawatogodzin prądu.

— Z tej czystej energii nie korzystaliśmy tylko my, bo nadwyżka była odsprzedawana do s … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMŚ 2022: Marcus Thuram uzupełnił kadrę Francji
Następny artykułSpotkanie z Mieszkańcami w sprawie MPZP