Zgodnie z oczekiwaniami Renault w końcu oprotestowało tegoroczny samochód Racing Point. Zarzuty pod adresem RP20 wpłynęły po Grand Prix Styrii i dotyczą w szczegółach wlotów powietrza do przednich hamulców. Przedstawiciele francuskiego producenta wskazują na ich niezwykłe podobieństwo do analogicznych elementów w ubiegłorocznym Mercedesie W10.
Szafnauer przyznał podczas konferencji prasowej przed Grand Prix Węgier, że zespół oczekiwał na protest już podczas ostatecznie odwołanej inauguracji sezonu w Australii.
– Krążyły pogłoski o potencjalnym proteście w Australii, więc byliśmy przygotowani – powiedział Szafnauer. – Musimy teraz zebrać dowody, aby wykazać, że działamy całkowicie legalnie. Wydaje mi się, że mamy na to trzy tygodnie i teraz nad tym pracujemy.
Sprawa zatem nie rozstrzygnie się najpewniej do czasu Grand Prix 70-lecia, czyli drugiego wyścigu na Silverstone, zaplanowanego na 9 sierpnia. Zapytany czy FIA zdoła przeprowadzić spokojne, rzetelne i niepodważalne dochodzenie, Szafnauer odpowiedział:
– Myślę, że proces jest odporny na wszelkie domysły, naciski i wyjaśni wątpliwości. Przedstawimy wszystkie wymagane dowody. Wynik również będzie niepodważalny. To akurat fajne, ponieważ są rzeczy, których kamera nie widzi, zwłaszcza wewnętrzne powierzchnie wlotów powietrza, zaprojektowane i opracowane przez nas zupełnie samodzielnie. Kiedy FIA porówna te dwie części będą z całą pewnością wiedzieć, że wloty są unikalne i stanowią naszą własność intelektualną.
Marcin Budkowski, dyrektor wykonawczy Renault, przyznał, że protest oparto na wlotach powietrza, ponieważ są elementem, który trudno skopiować w oparciu o same zdjęcia.
– Wloty powietrza do przednich hamulców są kluczowymi elementami, które różnicują osiągi współczesnych samochodów F1 – powiedział Budkowski. – Nie tylko chłodzą hamulce, ale są ważnym urządzeniem aerodynamicznym. Pełnią również istotną rolę w kontroli temperatury opon. To jeden powód.
– O drugim wspomniał już Otmar. Są powierzchnie, które są widoczne dla obiektywów aparatów i kamer oraz takie, których nie można obejrzeć z zewnątrz. Trudno byłoby je skopiować z samych zdjęć – wyjaśnił Marcin Budkowski.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS