A A+ A++

– Czterdzieścioro dzieci. W jednej sali niemowlęta, w drugiej roczne, w trzeciej kilkuletnie. A to tylko jedno piętro, a są cztery, na nich trzy domy dziecka przeniesione z Charkowa – opowiada Edyta Mak, nauczycielka z Poznania, która organizuje pomoc dla domów dziecka w Worochcie w Ukrainie.

– Jechaliśmy wyładowanym po brzegi busem. Wiózł nas pan Przemek z Poznania. Ma firmę transportową, zatrudnia Ukraińców. Jak tylko zaczęła się wojna, zaraz ruszył z pomocą. Gdy się do niego odezwaliśmy, ucieszył się. Bo martwiło go, że pomoc z czasem osłabła. Śmiał się, że takiego wyładowanego busa jak nasz, jeszcze nie miał. Kiedy zajechaliśmy do Worochty, okazało się, że potrzeby są duże większe – opowiada Edyta Mak.

Gdy wojna zaczyna nudzić świat

Worochta leży w zachodniej Ukrainie, niedaleko Iwano-Frankiwska. Edyta Mak pojechała tam na początku czerwca. Dołączyła do akcji, którą zainicjowała Natalia Trafankowska, solistka baletu Teatru Wielkiego w Poznaniu.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPwC: Apetyt w biznesie rośnie w miarę jedzenia – ponad 60 proc. polskich firm planuje dalszą ekspansję za granicą
Następny artykułKonsternacja w Niemczech. Dlaczego rząd chce uratować auta spalinowe?