Trzej posłowie śledczy – z KO, Lewicy i Trzeciej Drogi – zadawali Jarosławowi Kaczyńskiemu pytania, a kiedy nie słyszeli odpowiedzi – przerywali, łapali go za słówka i żądali precyzji. Było to najgorszym, co mogli prezesowi zrobić.
Plan PiS-u na komisję śledczą i uchronienie prezesa przed samym sobą był nawet dobry. Zaczęło się od ponad godzinnego zamieszania, wywołanego niechęcią prezesa do złożenia ślubowania i zadeklarowania, że powie wszystko, co wie. Było ono ubrane w pozory procedury prawnej, ale miało na celu jedynie odroczenie nieuniknionego, czyli momentu, w którym prezes zacznie mówić. Obserwowanie walki polityków Zjednoczonej Prawicy o to, żeby pozostali członkowie komisji nie wyprowadzili prezesa z równowagi, było nawet dość zabawne. Na końcu okazało się jednak mało skuteczne.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS