A A+ A++

Jak informują indyjskie media, tamtejsza marynarka wojenna złożyła w ministerstwie obrony formalną propozycję budowy kolejnego lotniskowca. Byłby to trzeci okręt tej klasy dla floty, a jednocześnie druga taka jednostka budowana w krajowej stoczni. Na tym nie koniec morskich ambicji największego państwa subkontynentu. Pojawiają się też informację o planach zbudowania do roku 2035 floty liczącej 175 jednostek. Cel rozbudowy marynarki jest jasno deklarowany: przeciwdziałanie chińskim poczynaniom w basenie Oceanu Indyjskiego.

Wiadomość o propozycji budowy lotniskowca jest nieoficjalna, jednak uznawana za istotną. Oznacza, że marynarka wojenna ma już pomysł na okręt i uważa, że uda się przekonać polityków. A z tym nie musi być łatwo. Pomysł pozyskania trzeciego lotniskowca, dla którego wybrano już nazwę Vishal, krąży od kilku lat, jednak zdania były podzielone. Wywodzący się z wojsk lądowych były szef Sztabu Obrony, czyli naczelnego dowództwa sił zbrojnych, generał Bipin Rawat zamiast lotniskowca wolał stawiać na budowę okrętów podwodnych i lotnisk na Andamanach, które jego zdaniem mogłyby skuteczniej kontrować zapędy Chin.

Marynarka wojenna przekonuje natomiast, że budowa Vishala to inwestycja długoterminowa, a posiadanie trzech okrętów umożliwi wysyłanie dwóch w rejsy operacyjne. Zwolennicy lotniskowców wskazują przy tym, że zasięg działania samolotów bazowania lądowego wynosi około tysiąca kilometrów. Nawet przy gęstej sieci lotnisk pozwala to pokryć zaledwie około 20% regionu Oceanu Indyjskiego. Nie bez znaczenia są także działania Chin, które w ubiegłym roku zwodowały swój trzeci lotniskowiec – Fujian – i planują budowę kolejnych.

Sceptycyzm odnośnie do pozyskania kolejnego lotniskowca mogą budzić doświadczenia z pierwszym rodzimym okrętem tej klasy. Vikrant wszedł do służby we wrześniu 2022 roku po przeszło trzynastu latach budowy. Na każdą sprawę można patrzeć oczywiście z różnych stron. Jak pisaliśmy w zeszłym roku, sam fakt, że udało się samodzielnie zbudować lotniskowiec, a 70% jego elementów dostarczył krajowy przemysł, rozbudził ambicje admirałów. Wodowanie Fujiana bez wątpienia stało się kolejnym bodźcem.

Trzeci chiński lotniskowiec sprowadził indyjską dyskusję na nowe tory. Początkowo pod uwagę brano raczej budowę bliźniaczej jednostki Vikranta, okrętu o wyporności 45 tysięcy ton, wyposażonego w skocznię startową i zabierającego na pokład grupę lotniczą liczącą 36 samolotów i śmigłowców. Jak jednak głoszą nieoficjalne informacje, propozycja marynarki wojennej zakłada budowę dużo większego okrętu o wyporności nawet 65 tysięcy ton. Pod uwagę brane jest pozyskanie amerykańskich systemów elektromagnetycznych: katapult EMALS i lin hamujących AAG.

Co ciekawe, BAE Systems zaproponowało Indiom okręt o bardzo podobnych charakterystykach. Chodziło o typ Queen Elizabeth w wersji CATOBAR. Marynarka wojenna przekonuje, że większy okręt będzie nie tylko dysponować większym potencjałem, ale także lepszą relacją koszt-efekt. Krótko mówiąc: Vishal staje się odpowiedzią na Fujiana.

Inne ambicje

Budowa „superlotniskowca” to nie koniec morskich ambicji Indii. Chińska baza w Dżibuti oraz obecność w pakistańskim Gwadarze i bazie Ream w Kambodży zmuszają Nowe Delhi do rozbudowy marynarki wojennej. Stąd pomysł zbudowania do roku 2035 floty liczącej 175, a nawet 200 okrętów. W parze z tym ma iść zwiększenie liczby samolotów, śmigłowców i systemów bezzałogowych. Obecnie Bhāratīya Nau Senā liczy 132 jednostki, w tym dwa lotniskowce, dwa atomowe podwodne nosiciele rakiet balistycznych, szesnaście konwencjonalnych okrętów podwodnych, jedenaście niszczycieli, dwanaście fregat i osiemnaście korwet. Do tego dochodzi około 140 samolotów i 130 śmigłowców.

Oprócz Vishala priorytetowo traktowany ma być projekt P-75(I), czyli budowa sześciu konwencjonalnych okrętów podwodnych, być może uzbrojonych w pociski manewrujące. W gronie podwodnych ambicji trzeba też wspomnieć o zainicjowanych w roku 2015 pracach nad rodzimym wielozadaniowym atomowym okrętem podwodnym. Projekt ma wykorzystywać doświadczenia zdobyte podczas projektowania i budowy nosicieli pocisków balistycznych typu Arihant.

Z obecnie realizowanych projektów trzeba wspomnieć o niszczycielach typu Visakhapatnam (projekt 15B) i fregatach typu Nilgiri (projekt 17A). Oba typy tych nowoczesnych okrętów zostały zaprojektowane w Indiach. Ale oprócz jednostek bojowych plany obejmują budowę nowych patrolowców i jednostek pomocniczych. Te ostatnie są szczególnie istotne, jeśli Indie na poważnie myślą o wystawieniu trzech grup lotniskowcowych. Publiczna stocznia Hindustan Shipyard Limited (HSL) z Visakhapatnamu podpisała w sierpniu wart 190 miliardów rupii (2,3 miliarda dolarów) kontrakt na budowę pięciu jednostek zaopatrzeniowych o wyporności 44 tysięcy ton. Przy tym projekcie HSL będzie współpracować z turecką stocznią Anadolu.

Obecnie w budowie znajduje się, lub zostało zamówionych, około 60 jednostek dla indyjskiej marynarki. Ze względu na wycofywanie ze służby starszych jednostek szacuje się jednak, iż około roku 2030 flota będzie liczyć 155–160 okrętów. Inny problem, na który zwracają uwagę media, jak chociażby dziennik The Times of India, to powolna praca indyjskich stoczni, bez porównania z chińskimi. Szacuje się, że w ciągu minionych dziesięciu lat chińska marynarka wojenna wprowadziła do służby ponad 150 jednostek, osiągając liczebność 355 okrętów i przeganiając pod względem liczebności US Navy. Jeśli Chiny utrzymają takie tempo, około 2030 roku mogą posiadać nawet 550 jednostek. W Indiach silne są obawy, że do tego czasu chińskie lotniskowce pojawią się na Oceanie Indyjskim.

Nie dziwi więc, że w obliczu kryzysu własnego przemysłu stoczniowego Stany Zjednoczone stawiają na współpracę z sojusznikami i partnerami z regionu Indo-Pacyfiku. Chodzi tutaj nie tylko o współpracę stricte wojskową, ale także outsourcing w postaci remontów niektórych amerykańskich okrętów w Indiach czy Japonii. Departament Obrony nie kryje, że uważa Indie za kluczowego partnera partnera w regionie.

Deklaracja zbiegła się z kanadyjskimi oskarżeniami pod adresem Nowego Delhi o zabójstwo emigracyjnego sikhijskiego przywódcy Hardeepa Singha Nijjara. Zdaniem części komentatorów Waszyngton daje w ten sposób znać Ottawie, aby nie drążyła tematu.

ministerstwo obrony Indii

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułLIVE: Konferencja dotycząca postępu prac i aktualnego stanu inwestycji drogowych w Tarnobrzegu. Zapraszamy na transmisję (video)
Następny artykułMamy przykrą wiadomość: za 30 zł nie odkryjecie tajemnic zamku w Stobnicy