Po odwołaniu lub przełożeniu ośmiu pierwszych rund tegorocznego harmonogramu wielu miało nadzieję, że rywalizacja rozpocznie się w połowie czerwca od Grand Prix Kanady. Niestety, pandemia koronawirusa zebrała kolejne żniwa i wyścig na torze w Montrealu nie odbędzie się w terminie.
– Zamknięcie granic kraju to jedna sprawa, ale nadal sądziliśmy, że sprawy pójdą we właściwym kierunku – powiedział Dumontier w rozmowie z dziennikiem Le Journal de Montreal. – Tak się jednak nie stało.
– Daliśmy sobie czas do Wielkanocy, ale jak tylko premier prowincji ogłosił, że Quebec pozostaje do 4 maja „w zamknięciu” stało się jasne, iż zagraża to naszemu wyścigowi. Budowa tymczasowej infrastruktury miała się rozpocząć na długo przed tym terminem. Jestem jednak spokojny i przekazuję teraz pałeczkę organizatorom z Francji.
Jeszcze do niedawna Chase Carey, dyrektor generalny Formuły 1, twierdził, że mimo kilkumiesięcznego opóźnienia harmonogramu, uda się rozegrać 15-18 rund. Staje się to jednak coraz mniej realne. Na dzień dzisiejszy rozpoczęcie sezonu przesuwa się na sam koniec czerwca, kiedy to kierowcy powinni pojawić się na południu Francji.
– Musimy zapomnieć o kalendarzu, który dotychczas znaliśmy. Myślę nawet, że te 15-18 wyścigów, o których mówi F1 jest bardzo optymistyczną prognozą. Ze względu na klimat [w Kanadzie] nasza runda musi się odbyć do połowy października. Wszystko jest jednak możliwe – zakończył Francois Dumontier.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS