Krótko po opuszczeniu warszawskiej komendy, Rafał Trzaskowski skomentował całą sprawę w rozmowie z dziennikarzami. Potwierdził, że chodziło o zgłoszenia jeszcze z czasów kampanii prezydenckiej. Wyjaśnienia składał jako osoba, „co do której istnieje uzasadniona podstawa do sporządzenia przeciwko niej wniosku o ukaranie o wykroczenie z art. 54 Kw”. Chodzi o wnioski z Chojnic i Tarnowa, w których podkreślano, iż polityk w trakcie wieców wyborczych nie miał maski zasłaniającej nos i usta i nie zachowywał nakazywanych przepisami odstępów.
Trzaskowski: Nie przyznaję się do żadnego wykroczenia
– Ja oczywiście nie przyznaję się do popełnienia żadnego wykroczenia. To jest dziwne, że w momencie, kiedy zarówno pan premier, jaki i pan prezydent, jak i wszyscy politycy PiS-u ogłaszali wszem i wobec, że pokonali pandemię i że można przeprowadzić wybory już w maju, to, że później nakłaniają aparat państwa, żeby stawiał tego typu zarzuty za wiece w czerwcu, gdzie wszyscy politycy, pamiętam, pan premier i pan prezydent i wszyscy kandydaci występowali na wiecach bez masek – komentował Trzaskowski.
Trzaskowski mówi o szykanach
Prezydent Warszawy wyraził też przypuszczenie, że policja jest do takich działań „zmuszana”. Stwierdził, iż cała procedura nosi znamiona szykan. Rzecznik Komendy Rejonowej Policji Warszawa I nadinsp. Robert Szumiata tłumaczył, że stołeczni policjanci prowadzą jedynie czynności zlecone w ramach pomocy prawnej dla dwóch jednostek z kraju, z Chojnic i Tarnowa.
Czytaj też:
Trzaskowski odcina kolegów z PO od władzy w stolicy. „Partia pod nim ryje”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS